separateurCreated with Sketch.

Niewolnictwo doznań. Umiesz odmówić sobie przyjemności bez żalu?

ŻAL
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dawid Feliszek - 26.03.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Współczesny człowiek w centrum doświadczenia stawia uczucia i doznania, kierowany potrzebą akceptacji siebie i swoich przeżyć. Zazwyczaj też nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo to może być niebezpieczne…
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Otwarte okazywanie emocji stało się cool. Dowodzi pewności siebie, kreatywności i szczerości. Przecież jeśli ktoś jest uczciwy, to nie musi ukrywać swoich przeżyć. Emocjonalność stała się również wyrazem akceptacji siebie i potrzeby bycia akceptowanym przez innych. To pierwsze oznacza przyzwolenie na przeżywanie rozmaitych uczuć wywoływanych przez bodźce wewnętrzne i zewnętrzne. To drugie to oczekiwanie, by inni również na to przyzwalali.

Pewnie dlatego współczesny człowiek swoje poznanie opiera na emocjach do tego stopnia, że śmiało można dzisiaj powiedzieć „czuję, więc jestem”. A jak nie czuję, to tak. jakbym nie był, czy też właściwiej – nie żył.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że dzięki temu życie stało się bardziej prawdziwe, pełniejsze, bardziej wykorzystane. Ma to oczywiście wydźwięk w takich ideach jak „carpe diem” czy „wyciśnij z tego życia, ile się tylko da”. Skoro żyje się tylko jeden raz, to dlaczego by nie skorzystać ze wszystkich oferowanych przez niego dobrodziejstw? I to wcale nie chodzi o takie przyjemności, które można uznać za złe. Ale może trzeba podróżować, realizować dobre projekty, pozwalać sobie na małe radości, bo wszystko może w końcu umknąć.

Świat dzisiaj jest pełny młodych ludzi przerażonych, że mogą uciec im „najlepsze lata życia”. Tak samo jak pełny ludzi starszych narzekających, że z jakiejś okazji nie skorzystali i że „czas im uciekł”. Wydaje się zatem, że faktycznie szczęście poznania można zyskać, opierając się na przeżyciach i towarzyszących im uczuciach. A jednak rzeczywistość przeczy tej teorii.

Nigdy w dziejach świata nie zorganizowano tylu sympozjów i szczytów dotyczących ochrony środowiska i jeszcze nigdy w dziejach środowisko nie było tak bardzo przez ludzkość zagrożone. Nigdy w dziejach nie odbywało się tyle debat i konferencji poświęconych potrzebie dialogu i pojednania, a jednak wydawać się może, że świat nigdy nie był bardziej podzielony. Nigdy w dziejach też nie dysponowaliśmy takimi możliwościami technologicznym i rozwojem myśli społecznej, co wcale ostatecznie nie przeszkadza rzeszom ludzi ginąć z głodu czy wojen.

Gdzie tkwi w takim razie szkopuł odbierający nam sprawczość? Przecież nigdy wcześniej nie powtarzano raz po raz, że „możesz być kim chcesz i możesz zrobić wszystko”. A jednak „trzeba w życiu wszystkiego spróbować” znacznie częściej wybrzmiewa jako argument za kolejnym rodzajem narkotyków niż za nauką nowego języka obcego.

Może to dlatego, że to pierwsze oferuje doznania szybciej niż to drugie. A przecież jesteśmy już niewolnikami doznań (jak nie czujesz, to nie żyjesz). Coraz więcej i więcej działań podejmujemy tylko dlatego, że coś za nie otrzymamy. Opieramy nasze poznanie na czymś niesamowicie niestabilnym. Wystarczy jedno wydarzenie, jedna rozmowa, jedna informacja, by zupełnie zmienić to, jak się czujemy. Dlatego też tym chętniej sięgamy po sposoby, które pozwalają na kontrolowanie emocji lub ich zagłuszanie. I tak z jednej do drugiej strony huśtamy się na emocjonalnej huśtawce.

Łatwo nakłonić nas do protestowania, gdy czujemy strach przed oprotestowanym zagrożeniem. Inaczej sprawa się ma, gdy z owym zagrożeniem nie zgadzamy się tylko na poziomie racjonalnym. Potrzeba działania nie jest wtedy już taka silna. Stawianie w centrum doświadczenia emocji oznacza zatem kształtowanie motywacji na podstawie uczuć. Płonne motywacje.

Nie potrafimy sprostać obecnym wyzwaniom i poradzić sobie z nadchodzącymi zagrożeniami, bo brakuje nam zrównoważenia emocji zdrowym rozsądkiem. Ostatecznie zatem zostajemy pożarci przez ciągle rosnące uzależnienie od doznań, a emocjonalność, która miała być kluczem do akceptacji siebie, staje się głównym powodem braku samoświadomości. Rozwiązanie problemu tkwi zaś w tym, by uczyć się panowania nie tylko nad tymi negatywnymi emocjami jak złość czy strach, ale właśnie przede wszystkim nad tymi pozytywnymi, jak przyjemność. Dla człowieka, który umie sobie odmówić przyjemności bez żalu i złości, nie ma rzeczy niemożliwych. A czy niemożliwych rozwiązań nie wymagają nierozwiązywalne problemy współczesnego świata?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.