Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Porównywanie się do innych może być świetną motywacją do zmiany na lepsze. Może też zakleszczyć nas w sidłach frustracji i karkołomnych prób dopasowania się do biegu życia innych ludzi. Dostrzegam to szczególnie w środowisku macierzyńskim ─ niezliczone są kwestie, które młode mamy potrafią ze sobą zestawiać.
Weźmy choćby powrót do pracy po urodzeniu dziecka. Dla niektórych z nas będzie oczywiste, że dziecko pójdzie do żłobka, a my wracamy na etat. Dla innych będzie to sytuacja z różnych powodów niewyobrażalna. Albo kolejny nośny temat ─ forma i wygląd po porodzie. Koleżanka już od pół roku ćwiczy i wygląda świetnie, a ja? Lepiej nie mówić.
Z łatwością przychodzi nam porównywanie się do innych ludzi, ale już nie tak chętnie wgłębiamy się w ich sytuację. Zazdrościmy komuś, że coś lepiej, bardziej, ładniej. Nie wiemy natomiast, co za tym stoi.
Dobrze, może twoja koleżanka wygląda imponująco, ale może nie ma za sobą ciężkiego porodu i problemów hormonalnych? Może twój znajomy ma własną firmę, która działa bardzo prężnie, a ty musisz walczyć o każdego klienta, ale być może jest już w tym biznesie dużo dłużej?
Porównywanie i chęć dopasowania się do ludzi, którzy są w zupełnie innym miejscu, mają zupełnie inną sytuację, są kimś totalnie innym od nas ─ nie ma sensu.
Zamiast wciąż oglądać się na innych, dobrze od czasu do czasu przyjrzeć się sobie. Może nawet temu sprzed roku, dwóch i pomyśleć o tym, jakie były wówczas moje oczekiwania, a gdzie jestem teraz. Może okazać się, że jesteś tu, gdzie wtedy chciałeś być, ale nie potrafisz się tym ucieszyć, bo wciąż patrzysz na kolejnego siebie.
A może wciąż porównujesz bliską ci osobę do kogoś innego? Może twoje dziecko? Może chciałbyś, żeby było ono jakieś, nie do końca takie, jak jest. Czekasz na to, aż z czegoś wyrośnie? Chciałbyś, żeby było tak odważne jak dziecko sąsiadki, a ono wciąż chowa się za twoimi plecami?
Zamiast patrzeć na tego śmiałka zza płotu, odwróć się do swojego nieśmiałka, przytul go i kochaj takiego, jakim jest. Przestań się rozglądać ─ patrz w jego niewinne oczy, które tylko na to czekają. Doceń, ile życia wnoszą w twój dom. Przyjmij zadanie, które dał ci Bóg, powierzając ci tego małego człowieka.
W naszym życiowym wyścigu zbyt często oglądamy się za siebie, by sprawdzić, ile dzieli nas od innych – łatwo się wtedy potknąć. Czasami też za bardzo chcemy kogoś dogonić – wówczas możemy zmęczyć się zbyt szybko.
Odnalezienie i zaakceptowanie własnego tempa rozwoju i rozwoju swojej rodziny nie jest łatwe, czasem trening może trwać latami. Ale kiedy w końcu w duchu miłości i prawdy zaczniemy patrzeć na siebie i na naszych najbliższych, kiedy autentycznie docenimy nasze życie w takiej formie, w jakiej jest obecnie, bez oglądania się na innych – zrodzi się w naszych sercach prawdziwy pokój.
Pokój pozwalający na życie w zgodzie ze sobą, z prawdą o nas – wypływającą z naszego wnętrza. Zasiewający wdzięczność za to, co się ma. Za to, kim się jest.