Pułapka porównywania
Porównywanie się do innych może być świetną motywacją do zmiany na lepsze. Może też zakleszczyć nas w sidłach frustracji i karkołomnych prób dopasowania się do biegu życia innych ludzi. Dostrzegam to szczególnie w środowisku macierzyńskim ─ niezliczone są kwestie, które młode mamy potrafią ze sobą zestawiać.
Weźmy choćby powrót do pracy po urodzeniu dziecka. Dla niektórych z nas będzie oczywiste, że dziecko pójdzie do żłobka, a my wracamy na etat. Dla innych będzie to sytuacja z różnych powodów niewyobrażalna. Albo kolejny nośny temat ─ forma i wygląd po porodzie. Koleżanka już od pół roku ćwiczy i wygląda świetnie, a ja? Lepiej nie mówić.
Spójrz realnie
Niech każdy bada własne postępowanie, a wtedy powód do chluby znajdzie tylko w sobie samym, a nie w drugim. Każdy bowiem poniesie własny ciężar.
Ga 6,4-5
Z łatwością przychodzi nam porównywanie się do innych ludzi, ale już nie tak chętnie wgłębiamy się w ich sytuację. Zazdrościmy komuś, że coś lepiej, bardziej, ładniej. Nie wiemy natomiast, co za tym stoi.
Dobrze, może twoja koleżanka wygląda imponująco, ale może nie ma za sobą ciężkiego porodu i problemów hormonalnych? Może twój znajomy ma własną firmę, która działa bardzo prężnie, a ty musisz walczyć o każdego klienta, ale być może jest już w tym biznesie dużo dłużej?
Porównywanie i chęć dopasowania się do ludzi, którzy są w zupełnie innym miejscu, mają zupełnie inną sytuację, są kimś totalnie innym od nas ─ nie ma sensu.
Spójrz sercem
Zamiast wciąż oglądać się na innych, dobrze od czasu do czasu przyjrzeć się sobie. Może nawet temu sprzed roku, dwóch i pomyśleć o tym, jakie były wówczas moje oczekiwania, a gdzie jestem teraz. Może okazać się, że jesteś tu, gdzie wtedy chciałeś być, ale nie potrafisz się tym ucieszyć, bo wciąż patrzysz na kolejnego siebie.
A może wciąż porównujesz bliską ci osobę do kogoś innego? Może twoje dziecko? Może chciałbyś, żeby było ono jakieś, nie do końca takie, jak jest. Czekasz na to, aż z czegoś wyrośnie? Chciałbyś, żeby było tak odważne jak dziecko sąsiadki, a ono wciąż chowa się za twoimi plecami?
Zamiast patrzeć na tego śmiałka zza płotu, odwróć się do swojego nieśmiałka, przytul go i kochaj takiego, jakim jest. Przestań się rozglądać ─ patrz w jego niewinne oczy, które tylko na to czekają. Doceń, ile życia wnoszą w twój dom. Przyjmij zadanie, które dał ci Bóg, powierzając ci tego małego człowieka.
Wdzięczność
W naszym życiowym wyścigu zbyt często oglądamy się za siebie, by sprawdzić, ile dzieli nas od innych – łatwo się wtedy potknąć. Czasami też za bardzo chcemy kogoś dogonić – wówczas możemy zmęczyć się zbyt szybko.
Odnalezienie i zaakceptowanie własnego tempa rozwoju i rozwoju swojej rodziny nie jest łatwe, czasem trening może trwać latami. Ale kiedy w końcu w duchu miłości i prawdy zaczniemy patrzeć na siebie i na naszych najbliższych, kiedy autentycznie docenimy nasze życie w takiej formie, w jakiej jest obecnie, bez oglądania się na innych – zrodzi się w naszych sercach prawdziwy pokój.
Pokój pozwalający na życie w zgodzie ze sobą, z prawdą o nas – wypływającą z naszego wnętrza. Zasiewający wdzięczność za to, co się ma. Za to, kim się jest.
Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie. W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.
1 Tes 5,16-18