W poniedziałek, 17 maja br. na ks. Romana Kiwadowicza, proboszcza parafii św. Jerzego w Dębieńsku wpłynęła skarga do katowickiej kurii. Chodziło o słowa, jakie padły z ust kapłana dzień wcześniej na kazaniu, które wygłosił do pierwszokomunijnych dzieci:
Czy rodzice mogą krzyczeć na dzieci? Taaak… Jeżeli te są nieposłuszne, to muszą (…).
oraz:
(…) Mama i tata mają prawo dać klapsa, żeby człowiek otrzeźwiał. Do niektórych się dochodzi przez mózg, a do innych przez inną część ciała.
W dalszej części wypowiedzi ksiądz zasugerował, że z takich sytuacji dziecko powinno się wyspowiadać, bo „za darmo klapsa nie dostało”.
Skarga do kurii
Słowa duchownego wywołały oburzenie w mediach społecznościowych. Sprawą zajęły się ogólnopolskie media. Poskutkowało to interwencją miejscowej kurii.
Rzecznik prasowy archidiecezji katowickiej przekazał w poniedziałek, że z proboszczem zostanie przeprowadzona rozmowa dyscyplinująca.
Takie słowa nigdy nie powinny paść. Są one dalece niestosowne i niezgodne z nauczaniem Kościoła – zaznaczył rzecznik kurii ks. Tomasz Wojtal.
Ks. Roman Kiwadowicz przeprasza za swoje słowa
„Dziennik Zachodni” skontaktował się z ks. Romanem Kiwadowiczem, który przeprosił, zapewnił, że nie miał złych intencji, a swoje słowa uznał za niefortunne.
Bardzo żałuję tego, co powiedziałem. Kazanie było dialogowane, słowa wypowiedziałem pod wpływem chwili. Gdybym wcześniej je przemyślał, na pewno znalazłbym lepszy przykład. Chcę przeprosić wszystkie osoby, które poczuły się urażone – podkreślił w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim”.
Przeczytaj komentarz Małgorzaty Rybak w tej sprawie:
Źródło: Onet, Dziennik Zachodni