separateurCreated with Sketch.

Zacofany Kościół? Ten papież w XVII w. wprowadził lockdown w Rzymie i skutecznie walczył z epidemią

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Łukasz Kobeszko - 18.06.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Podobnie jak w XXI w., Rzym borykał się z problemem szerzenia fałszywych pogłosek podczas epidemii. Niektóre celowo zwiększały poczucie paniki, inne sugerowały, że papież i kardynałowie wymyślili epidemię dla rzekomego wzmocnienia swojej władzy.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

W dzieciństwie zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Echa tych doświadczeń wpłynęły na to, że później przykładał ogromną wagę do medycyny i profilaktyki. Przypomnijmy sylwetkę Aleksandra VII, który jako pierwszy papież w historii na tak dużą skalę zamknął instytucje Państwa Kościelnego w czasie epidemii dżumy.

Wiele wskazuje na to, że stopniowo udaje się nam opanować pandemię koronawirusa. Coraz więcej krajów znosi ograniczenia lockdownu, z którymi żyjemy od wiosny 2020 r. Warto przy tej okazji uświadomić sobie, że jednym z pierwszych przywódców państw i zarazem hierarchów Kościoła, który wprowadził planowe działania w kierunku zwalczania dużego ogniska choroby zakaźnej był ojciec święty Aleksander VII.

Całkiem prawdopodobne, iż był on jednym z prekursorów nowoczesnych norm bezpieczeństwa epidemicznego, które globalnie wprowadzono w zmaganiach z pandemią.

Na karty historii powszechnej w większym stopniu niż Aleksander VII, trafił jego imiennik i jeden z poprzedników – Aleksander VI z rodu Borgiów. Skandale obyczajowe podczas jego pontyfikatu zapisały się czarnymi zgłoskami w historii Kościoła. Sprawiły, że siedmiu pozostałych papieży o imieniu Aleksander często jest niesprawiedliwie postrzeganych poprzez pryzmat ekscesów papieża-Borgia.

COVID-19 nieoczekiwanie sprawił, że wielu przypomniało sobie godną inspiracji postać Aleksandra VII.

Urodził się w 1599 r. w Sienie we wpływowej rodzinie arystokratycznej i bankierskiej Chigi. Na chrzcie nadano mu imię Fabio. Pozory mogą sugerować, że przed chłopcem pochodzącym z tak elitarnego rodu, wszystkie drzwi kariery stały otworem. Niestety, Fabio jako dziecko borykał się z bardzo poważnymi problemami zdrowotnymi.

Biorąc pod uwagę wciąż małe zaawansowanie  medycyny na przełomie renesansu i baroku, mogły one nie tylko taką karierę uniemożliwić, ale także niepomyślnie rokować na długość życia chłopca. Niemniej, za działaniem Bożej Opatrzności, Fabio w wieku młodzieńczym zaczął powracać do zdrowia i dobrej kondycji. Dzięki temu mógł rozpocząć gruntowne studia teologiczno-filozoficzne, po których zadecydował o przyjęciu święceń kapłańskich.

Niemal ćwierć wieku życia kapłańskiego ks. Fabio spędził pracując dla dyplomacji Stolicy Apostolskiej i Kurii Rzymskiej. Brał m. in. udział w wynegocjowaniu Pokoju Westfalskiego w 1648 r., który zakończył wojnę trzydziestoletnią w Europie. Po święceniach biskupich i otrzymaniu kapelusza kardynalskiego dołączył do grona kandydatów do godności następcy św. Piotra. I rzeczywiście, podczas konklawe w 1655 r. został wybrany papieżem i przyjął imię Aleksandra VII.

Jako papież zasłużył się m. in. Konstytucją Apostolską Sollicitudo omnium ecclesiarum, kładącą teologiczne podstawy do nauczania o niepokalanym poczęciu NMP. Ogłosił też pionierską (był to czas tuż po soborze trydenckim) bullę Super Cathedram Principis Apostolorum, która w działalności misyjnej na Dalekim Wschodzie zezwalała na wprowadzenie w nabożeństwach poza mszą świętą elementów języków miejscowych w celu lepszego zrozumienia ich sensu przez wiernych.

Od wczesnego średniowiecza masowe i zbierające tragiczne żniwo epidemie nie były w Europie niczym wyjątkowym. Jednym z niewątpliwych ich źródeł była słaba świadomość konieczności zachowania higieny i czystości. Zwłaszcza w dużych skupiskach ludzkich w miastach.

Dość powiedzieć, że długo nie wiedziano, że za rozprzestrzenianie się dżumy odpowiadają bakterie. Fakt ten odkrył dopiero szwajcarski bakteriolog Alexandre Yersin pod koniec XIX w.

Nieszczęście dżumy dotknęło Państwo Kościelne i Italię właśnie za pontyfikatu Aleksandra VII, w latach 1656-57. Historycy szacują, że ofiarą epidemii padło wówczas pomiędzy 50 a 60 proc. mieszkańców niektórych regionów Półwyspu Apenińskiego i włoskich wysp Morza Śródziemnego. W samym Rzymie na 120 tys. ówczesnych mieszkańców, na dżumę zmarło blisko 9,5 tys. osób.

Gdy zaraza pojawiła się w Rzymie późną wiosną 1656 r., papież niemal od razu podjął szeroko zakrojone działania. Ludziom współczesnym mogą się one kojarzyć wprost ze strategią, którą określamy mianem lockdownu.

Pierwszą decyzją było zamknięcie granic. Dysponując danymi o ogromnej fali zachorowań w Neapolu i Genui, papież nakazał zatrzymanie ruchu podróżnego pomiędzy Rzymem i tymi miastami, a po kilkunastu dniach – zawieszenie wszelkich kontaktów  handlowych.

Gdy wykryto pierwsze przypadki zachorowań w samym Wiecznym Mieście, Aleksander VII wprowadził elementy kwarantanny i odosobnienia dla chorych i ich rodzin.

W Rzymie zamknięto większość bram miasta, pod którymi postawiono całodobowe straże. Zostawiono tylko kilka otwartych przejść, pozwalając na wejście do miasta tylko lekarzom, ludziom dostarczającym wodę, zioła i leki oraz osobom w wyjątkowych sytuacjach osobistych.

Każdy człowiek przybywający do Rzymu był wciągany do specjalnej ewidencji goszczących w stolicy. Zarządzono również obowiązek, aby o każdorazowym nowym przypadku zachorowań swoich najbliższych informować duchownych lub żołnierzy chroniących miasto. Ci z kolei regularnie przekazywali dane ze swoich parafii lub dzielnic do stworzonego ogólnomiejskiego systemu danych.

Aleksander VII wydał też specjalny dekret, który ze względów bezpieczeństwa ograniczył do trzech razy w tygodniu wizyty duchownych w domach prywatnych w celu udzielania sakramentów. Księża mieli obowiązek zachowania norm bezpieczeństwa – dezynfekowania skóry balsamami i zasłaniania twarzy.

Papież powołał swoisty zespół kryzysowy złożony nie tylko z duchownych, ale także lekarzy i wojskowych. Zespół został podzielony na dwie grupy: medyków, żołnierzy i sanitariuszy, którzy mieli bezpośredni kontakt z chorymi oraz tych, którzy zajmowali się logistyką i zapleczem, np. przygotowywaniem żywności i leków dla chorych.

Wkrótce przystąpiono do izolowania domów i dzielnic, w których występowało najwięcej zachorowań. Część z nich ogrodzono i przez specjalne okna przerzucano do nich żywność, opatrunki i leki. Skarbiec papieski został otwarty, wydzielono z niego specjalny fundusz na pomoc finansową dla mieszkańców Rzymu.

Watykański sztab postanowił również o czasowym wstrzymaniu licznych wówczas procesji i nabożeństw polowych na ulicach Wiecznego Miasta. Zawieszono ekspozycję relikwii poza murami świątyń, jak również odwołano wizyty biskupów spoza Rzymu i Italii.

Co ciekawe, podobnie jak w XXI w., Rzym kilkaset lat wcześniej borykał się z problemem szerzenia fałszywych pogłosek podczas epidemii. Plotki szerzyły się dwukierunkowo. Niektóre celowo zwiększały poczucie paniki, inne z kolei sugerowały, że papież i kardynałowie wymyślili epidemię dla rzekomego wzmocnienia swojej władzy.

Fałszywe informacje rozpowszechniane były wtedy głównie drogą ustną. Papież polecił uruchomić specjalne grupy wywiadowcze, które starały się przeciwdziałać szerzeniu plotek, łącznie z aresztem i surowymi karami dla ludzi je rozpowszechniających.

Te niewątpliwie ścisłe normy bezpieczeństwa przyniosły jednak wymierny skutek. Po mniej więcej roku epidemia wygasła i papież zarządził wielodniowe modlitwy dziękczynne za ustanie zarazy. Z pewnością nasuwa się pytanie, jak większe byłyby straty ludzkie, gdyby Aleksander VII w porę nie zareagował w sposób zdecydowany i długofalowy.

Na podst. John N. D. Kelly: Encyklopedia papieży. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy 1997, bbc.com