Aleteia logoAleteia logoAleteia
wtorek 19/03/2024 |
Św. Józefa
Aleteia logo
Duchowość
separateurCreated with Sketch.

Tablet w Indiach. Co może zmienić jego posiadanie?

JEEVODAYA, HELENA PYZ

Beata Zajączkowska - 06.07.21

– Większość moich podopiecznych będzie pierwszymi członkami rodziny potrafiącymi czytać i pisać, a w kraju, w którym króluje analfabetyzm to zmieni ich życie – mówi Aletei dr Helena Pyz, która od ponad 30 lat pracuje w Indiach wśród ludzi w różny sposób naznaczonych trądem. Ich los zawsze był trudny, pandemia jednak znacząco pogłębiła wykluczenie edukacyjne dzieci z rodzin trędowatych.
Wielki Post to czas modlitwy i ofiary.
Pomóż nam, abyśmy mogli służyć Ci
w tym szczególnym okresie
Wesprzyj nas

Doktor Helena Pyz to dzielna kobieta, która nie poddaje się łatwo pierwszym napotykanym trudnościom. Mistrzyni w zaciskaniu pasa i znajdowaniu dodatkowych oszczędności tam, gdzie wydaje się, że już nic nie da się wycisnąć. Gdy w czasie pandemii trzykrotnie w górę poszybowały ceny ryżu, który stanowi podstawę wyżywienia dzieci w prowadzonym przez nią ośrodku Jeevodaya, powtarzała: Jakoś sobie radzimy, zawsze można jeść skromniej

JEEVODAYA, HELENA PYZ

“Świt życia”

Polska lekarka zaczęła żebrać wśród Rodaków o pomoc po to, by jej dzieci już nigdy więcej same nie musiały tego robić. O wsparcie poprosiła dopiero wówczas, gdy okazało się, że przedłuża się zamknięcie szkół, a jej dzieci nie mają możliwości nauki zdalnej. Większość nie ma bowiem nawet smartfona, czy chociażby dostępu do internetu. Najprostszy tablet jest nieziszczalnym marzeniem dla dzieci, które od najmłodszych lat wędrują po ulicy z trędowatymi rodzicami w celu użebrania kawałka chleba, wykorzystywane są do różnych posług, a nawet posuwają się do nielegalnego zarobkowania. 

Bycie trędowatym w Indiach oznacza odrzucenie i wykluczenie. Rodziny żyją w ubogich slumsach, a dzieci trędowatych – nawet jeśli same są zdrowe – nie są przyjmowane do szkół publicznych, ponieważ inne dzieci nie usiądą z nimi w jednej ławce. Szkoła w Jeevodaya – od przedszkola po maturę – jest naprawdę dla dzieci trędowatych „świtem życia”. Bo to w sanskrycie znaczy nazwa ośrodka.

JEEVODAYA, HELENA PYZ
Nauka to szansa na wyjście z ostracyzmu wywołanego trądem rodziców.

Do ostatniego ziarenka

Ze swego pierwszego pobytu w tym miejscu pamiętam doktor Helenę, która pilnowała, by z dziecięcych talerzy, do ostatniego ziarenka ryżu, znikał cały posiłek. I nie miało to nic wspólnego z surowością. Gdy dzieci trafiają do ośrodka, pierwszą rzeczą, którą musi zrobić lekarka, jest oduczenie ich grzebania po śmietnikach w poszukiwaniu żywności. A drugą przekonanie, że już nigdy nie będą głodne. Nie muszą więc najadać się na zapas czy chować ryżu po kieszeniach. Gdy to zrozumieją, zaczyna się mozolne inwestowanie w ich edukację, która jest dla nich trampoliną do lepszego życia. 

Dramat dzieci z rodzin trędowatych jako pierwszy zauważył ks. Adam Wiśniewski, który ponad pół wieku temu założył w środkowych Indiach Ośrodek Rehabilitacji Trędowatych Jeevodaya. Otworzył najpierw pierwsze klasy szkoły podstawowej, a z czasem także liceum. Szkoła jest jedną z najlepszych w regionie, ale przede wszystkim jedyną, w której dzieci z rodzin trędowatych siedzą w szkolnych ławkach ramię w ramię z innymi dziećmi. Jak na indyjską mentalność, naznaczoną wykluczającą kastowością, jest to prawdziwa rewolucja kopernikańska. Niestety z powodu pandemii szkoła jest zamknięta od marca ub. roku. Przez ten czas dzieci ani razu nie siedziały w ławce szkolnej, a miażdżąca większość nie mogła nawet wziąć udziału w lekcjach zdalnych. Dzieci niczego się nie nauczyły, ale decyzją ministra edukacji wszystkie zostały promowane do następnej klasy. Kolejny rok szkolny powinien zacząć się w lipcu, ale już wiadomo, że tak się nie stanie. – Wiele ubogich dzieci nigdy już nie wróci do szkoły, bo znalazły pracę i pomagają rodzinie – mówi lekarka, prosząc czytelników Aletei o pomoc w kupnie tabletów, dzięki którym możliwe stałoby się nauczanie zdalne. 

JEEVODAYA, HELENA PYZ
Trafiające do Jeevodaya dzieci są pierwszymi w swych rodzinach, które nauczą się czytać i pisać.

Analfabetyzm a podstawowe prawa

W Indiach po raz pierwszy widziałam dorosłe osoby podpisujące się kciukiem i kilkuletnich podopiecznych ośrodka Jeevodaya, którzy swym rodzicom czytali dokumenty. – W tym kraju, jeśli umiesz czytać i liczyć, to już jesteś kimś. Nie oszuka cię sklepikarz, nie nabierze drobny naciągacz, poradzisz sobie w wielu sytuacjach, bo poznasz lepiej przysługujące ci prawa – mówi doktor Helena. Wylicza, że dzieci, nawet te uczęszczające do podstawówki, pilnują „kasy” rodziców w domu. To one pytają o ceny i je porównują, ale też czytają różne ogłoszenia i przynoszą swoim bliskim informacje z najbliższego i dalszego świata. 

By pokazać, jak ważna jest dla indyjskich dzieci nauka, lekarka przywołuje historię Santosha, który zrezygnował ze szkoły po 7 klasie, mimo, że przez kilka lat z rzędu był najlepszym uczniem. – Nie pojawił się po wakacjach. Nikt nie potrafił mi powiedzieć co się stało. Jednak nawet w tym ogromnym kraju można się spotkać, jeśli akurat tak pokieruje Pan Bóg. Jechałam pociągiem do odległej miejscowości. Na którejś ze stacji nagle zobaczyłam Santosha prowadzącego swoją niewidomą mamę. Trąd czasem niszczy też oczy. Okazało się, że wsiedli do mojego pociągu. Po dłuższej chwili zauważyłam, że idą wzdłuż wagonów, a mama wyciąga do pasażerów swoją żebraczą miseczkę. Spróbowałam dyskretnie zagadnąć chłopca, dlaczego tak wybrał. Ze łzami, których nie umiał pohamować powiedział mi, że jak on przyjeżdżał do naszego internatu, to pod pozorem pomagania jego mamie ludzie cynicznie wykorzystywali jej bezradność i okradali ją z tego, co użebrała, zostawiając niewielką sumę wystarczającą zaledwie na przeżycie. On – potrafiąc czytać i pisać – stał się podporą matki. Jej życie stało się lepsze – wspomina lekarka. Ta historia, która dla wielu może równać się edukacyjnej porażce w istocie oddaje, jak wielkie znaczenie ma w Indiach zdobycie nawet podstawowego wykształcenia.

JEEVODAYA, HELENA PYZ
Bez pomocy Polaków szkoła w Jeevodaya nie mogłaby istnieć od 50 lat.

Co po pandemii COVID-19?

Gdy pytam o długofalowe skutki obecnej katastrofy edukacyjnej dr Helena zastanawia się, czy można próbować nakarmić dziś człowieka, nie troszcząc się o jego jutro? Podkreśla, że edukacja jest właśnie tą troską o czas popandemiczny. – Nie możemy pozwolić, żeby ponownie ta najbiedniejsza część społeczeństwa zapadła się pod ziemię. My w Jeevodaya nie tylko żywiliśmy, odziewaliśmy i leczyliśmy, ale też dawaliśmy szansę na poprawę bytu w przyszłości. Teraz potrzebujemy pomocy – mówi lekarka, która dla swoich dzieci jest gotowa żebrać wśród Rodaków o wsparcie.

Na prośbę doktor Heleny Pyz można odpowiedzieć wspierając jej akcję „Tablet dla dzieci trędowatych”: https://zrzutka.pl/697cc7

JEEVODAYA, HELENA PYZ
Tags:
edukacjaIndiemisje
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail