Paulina i Bartek są rodzicami trzech adoptowanych córeczek. Mówią, że wymodlili dziewczynki i tłumaczą im, że nie narodziły się z brzuszka, ale z serduszka. Swoją historią dzielą się na Instagramie, na profilu Adopcyjne Misiulaki.
Od zawsze wiedzieli, że chcieliby mieć zarówno dzieci biologiczne, jak i adoptowane. Gdy u Pauliny pojawiły się trudności z zajściem w ciążę, naturalnym wyborem było przyspieszenie decyzji o adopcji.
Adopcja to taka ciąża z serca
Poznali się w kościelnym chórze i od początku ich relacji powierzali swoje plany Maryi. Ślub wzięli na Jasnej Górze w Kaplicy Cudownego Obrazu. Najmłodsza córeczka, Marysia, dostała swoje imię na cześć Matki Boskiej. Paulina i Bartek mówią o zaufaniu Bogu i o tym, że trzeba mieć je nie tylko w dobrych, ale też w trudnych chwilach.
Z takim zaufaniem zgłosili się do ośrodka adopcyjnego. – Nie miało dla nas znaczenia, jaki kolor skóry będzie miało nasze dziecko czy jakiej będzie płci, byliśmy otwarci również na przyjęcie rodzeństwa – mówi Paulina.
Wyrazili gotowość adopcji także chorego dziecka. – Przecież gdybym była w ciąży i nasze maleństwo okazałoby się chore, to też kochałabym je bezgranicznie. Adopcja to dla mnie taka ciąża rozwijająca się w sercu – mówi Paulina.