Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Każda wspólnota (a zwłaszcza kościelna) ma niezwykłe zdolności do samoorganizacji. Szybko da się zauważyć, kto jest w niej liderem, kto stara się przypodobać grupie, a kto ewidentnie odstaje od reszty.
Z Ewangelii jasno wynika, że Kościół jako wspólnota miał rządzić się szczególnym prawem, które wykracza poza zdolności samoorganizacyjne. Jezus mówił bardzo serio, gdy pouczał uczniów słowami: „Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą”.
Wskazał też na istotę relacji, jakie powinny zachodzić we wspólnocie: „Jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście”. Nie trudno zauważyć, że prawem rządzącym Kościołem ma być po prostu braterska miłość.
Oczywiście, jak zawsze, wszystko rozbija się o właściwą interpretację. Nie wolno przecież bagatelizować karności, posłuszeństwa i samodyscypliny we wspólnocie. Nie zmienia to jednak faktu, że wspólnota chrześcijan ma mieć „jednego Nauczyciela”, który napędza w niej życie i weryfikuje zależności miedzy jej członkami.
Jeżeli ta podstawowa zasada zostaje odrzucona w imię prywatnych interesów, ukrytej niewiary, grzechu i egoizmu, wspólnotą zaczyna rządzić strach. Ta forma sprawowania władzy i szantażowania władzy prowadzi do rozpadu i powstania antywspólnoty.
Rozgrywa się wtedy pewna gra pozorów. Antywspólnota stara się schować pod płaszczykiem przyzwoitości, pobożności i pięknych słów. Taką postawę Jezus określił krótko: „groby pobielane”.