Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Rozmawiamy z Gabrielą Mruszczak, reżyserką i dziennikarką, autorką filmu o poszukiwaniu śladów świętego Maksymiliana Kolbe.
Jolanta Tokarczyk: Zanim zaczęła pani pracę przy obecnej produkcji, miała na koncie filmy o duchownych. Jakie?
Gabriela Mruszczak: Zrealizowałam m.in. dwa filmy o legendarnym, nieżyjącym już ks. Andrzeju Szpaku: Niebo jest tutaj, właśnie teraz i W poszukiwaniu zbłąkanych owiec. Prowadził hippisowskie pielgrzymki na Jasną Górę, był pierwszym księdzem, który wyszedł z gitarą do młodych kontestatorów. Nie bał się ich, długowłosych hipisów z PRL-u. Co roku wyruszali z innego miejsca. W drodze dołączali do nich punkowcy, buddyści oraz dzieci partyjnych dygnitarzy, wychowywani w domach bez Boga, którzy szukali w swoim życiu głębszych wartości.
Najnowszy film poświęcony jest św. Maksymilianowi.
Pochodzę z Oświęcimia, więc tematyka obozowa jest mi dobrze znana. Swego czasu przyjaźniłam się z byłymi więźniami z pierwszego transportu do KL Auschwitz. Dziś nie żyje żaden z nich. Któregoś razu do parafii pw. św. Maksymiliana w Oświęcimiu przyjechał franciszkanin, o. Cordian Szwarc, który kontynuuje dzieło wspomnianego ks. Szpaka. Miał prowadzić rekolekcje, chciał też zwiedzić Muzeum Auschwitz, ale w czasie pandemii było ono zamknięte.
Co było dalej?
W okolicy mieszka Dagmar Kopijasz, który gromadzi artefakty obozowe, organizuje wystawy przedmiotów po byłych więźniach obozu koncentracyjnego. Określa siebie jako człowieka areligijnego, ale kiedy dowiedział o wizycie zakonnika, postanowił odszukać zdjęcie świętego, które posiadał w zbiorach. Nie wiedział wiele o o. Kolbe, nie znał daty wykonania fotografii, która wpadła mu w ręce.
Co na to Dagmar?
Franciszkanin zaczął mu wyjaśniać, kim była ta postać, co stało się impulsem do stworzenia scenariusza. Pomyślałam, że może Dagmar sam wyruszy w drogę, by szukać informacji o Maksymilianie. Tak też się stało.
Skąd u Dagmara zainteresowanie tematyką obozową?
Zanim Niemcy stworzyli kompleks KL Auschwitz-Birkenau, wysiedlili mieszkańców, a ich domostwa w dużej mierze rozebrali pod budowę obozu. Po wojennej tułaczce ludzie wracali na swoje tereny, ale nie posiadali nic, bo wszystko zostało zabrane. Zaczęli więc zbierać pozostałości z wyzwolonego obozu: deski, cegłówki, sprzęty, porzucone garnki. Niekiedy rozpoznawali zabrane im wcześniej przedmioty. Po wojnie z nich korzystali, a później zapomniane leżały na strychach. Czasami zanosili je do muzeum, ale tam nie wszystko przyjmowano.
Tak trafiły do Dagmara?
Dokładnie. Interesował się historią, a ludzie mieli do niego zaufanie. Tak zebrał kilkanaście tysięcy przedmiotów. Założył fundację i społecznie opiekuje się miejscami pamięci znajdującymi się poza ogrodzeniem muzeum. Poza tym, brat jego pradziadka był księdzem, który zginął w KL Auschwitz zabity zastrzykiem fenolu.
Gdzie Dagmar Kopijasz poszukuje śladów św. Maksymiliana?
Dagmar natknął się na opowieść o tym, jak SS-mani strzelali do figury Matki Bożej Niepokalanej w Babicach, gdzie powstał podobóz. Zdarzenie miało najprawdopodobniej miejsce w czasie, kiedy skierowano tam do pracy o. Kolbe. Zaczął się zastanawiać, czy Maksymilian przypadkiem tego nie widział. W swoich zbiorach Dagmar posiada dwa odnalezione fragmenty tej figury. To był pierwszy filmowy trop.
Co było dalej?
Drugi prowadził do Niepokalanowa, gdzie Dagmar pojechał porozmawiać z franciszkanami. Jeden z nich zastanawiał się, co podarować przybyszowi na pamiątkę. Być może odpowiednim byłby wizerunek św. Maksymiliana? Szukał wielu obrazów, ale za każdym razem kołatała w głowie myśl, że to nie ten. Wreszcie znalazł najlepszy, jego zdaniem, obraz. Jakież było zaskoczenie obu stron, gdy okazało się, że Dagmar pokazał identyczny wizerunek św. Maksymiliana.
A trzeci trop?
Prowadzi do mieszkania słynnego boksera, więźnia KL Auschwitz, Tadeusza Pietrzykowskiego, o którym nakręcono film Mistrz. W prywatnym archiwum „Teddy’ego” znalazło się wiele informacji, fotografii drogich mu osób, a wśród nich – ten sam wizerunek o. Maksymiliana. Pietrzykowski poznał zakonnika w KL Auschwitz, w podobozie w Babicach. Tam wybawił go od ciężkiego pobicia przez niemieckiego kapo. Tak zaczęła się jego przyjaźń z przyszłym świętym. Później takie samo zdjęcie Dagmar znalazł u scenarzystki filmu animowanego o św. Maksymilianie. Historia zaczęła się układać, a film zaczął nabierać kształtów.
Drugim bohaterem filmu jest Władysław Lewkowicz…
W obozie miał bezpośredni kontakt z o. Kolbe. Gdy jeszcze żył, udało mi się nagrać z nim długi wywiad. Warto wspomnieć, że więźniowie o niższych numerach podkreślali często, że o. Kolbe udzielał im pomocy duchowej. Władysław wspominał:
I w innym miejscu:
Jeszcze jeden fragment:
Inny więzień z pierwszego transportu, Eugeniusz Niedojadło tak zapamiętał słowa o. Kolbe:
Co panią najbardziej zaskoczyło przy pracy nad filmem?
To, że św. Maksymilian szczególnie szanowany jest przez przedsiębiorców, którzy zawdzięczają mu sukces w biznesie. Zamierzam pokazać, jak nasz święty odbierany jest w XXI wieku w przestrzeni społecznej, nie tylko religijnej. Chcemy odkrywać jego nieznane oblicza. Być może ktoś z czytelników też ma ciekawe doświadczenia związane ze świętym, o których chciałby opowiedzieć?