separateurCreated with Sketch.

Stracił dwie nogi, a teraz wspiął się na najwyższy szczyt Walii

PAUL ELLIS
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Paul Ellis stracił dwie nogi po nieszczęśliwym wypadku, który uszkodził mu kręgosłup. On jednak nie poddał się bólowi. Postanowił wspiąć się na najwyższy szczyt Walii i w ten sposób zebrać pieniądze dla dzieci po amputacjach. „Jeśli stracisz kończynę, to nie oznacza to końca twojego życia" – mówi 56-latek.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

W 1992 roku Paul Ellis doznał bardzo poważnego urazu obu nóg. Spadł z dużej wysokości i uszkodził kręgosłup. Przez wiele lat cierpiał na okropne bóle. W 2008 roku zdecydował się na amputację dwóch kończyn poniżej kolana, aby w ten sposób uzyskać większą mobilność.

"Nie mogłem prawidłowo chodzić. Nie mogłem właściwie stać. Dla mnie to nie były tak naprawdę nogi. To była tylko przeszkoda" – opowiada portalowi liverpoolecho.co.uk. Z pomocą zaawansowanej technologii i otrzymanych protez Paul jest od kilku lat bardziej mobilny niż kiedykolwiek. Po operacji zajął się grą w rugby na wózku inwalidzkim, a także zaczął grać w koszykówkę. "Lekarze ofiarowali mi lepszą jakość życia" – mówi.

Aktywność sportowa nie była dla niego wystarczająca. 56-latek zobowiązał się do pokonania najwyższej góry w Walii, aby w ten sposób zebrać pieniądze dla dzieci po amputacjach kończyn i zwiększyć świadomość społeczną na ten temat.

Prawie 15-kilometrowa trasa wcale nie była łatwa. Ellis pokazał natomiast, że ograniczenia tkwią tak naprawdę jedynie w naszych głowach. Wejście na sam szczyt zajęło mu 13 godzin, ale w końcu udało mu się osiągnąć zamierzony cel. Mężczyzna był wciąż dopingowany przez innych wspinaczy, gdy zmierzał do upragnionego szczytu.

Jak przyznaje w jednym z wywiadów, pierwsze trzy mile pokonał w ciągu trzech godzin, ostatnie dwie zajęły mu nieco więcej czasu.

"Mam kilka pęcherzy, na kikutach i na rękach – cały ciężar ciała kładłem na nadgarstki, więc są one dość obolałe. Ale przy całym wsparciu ludzi, którzy mówili: "Chodź, możesz to zrobić", byłem w stanie to zrobić. To było coś, co mnie pobudzało" – mówił tuż po wejściu na szczyt.

56-latek wyjaśnia, że było to trudne wyzwanie, ale warte realizacji. "To właśnie było wyzwanie i dlatego chciałem to zrobić" – dodaje. Zebrane w ten sposób pieniądze pozwoliły na opłacenie pobytu sześciorga dzieci na Teneryfie.

Ellis mówi, że miał na trasie wiele szczęścia do ludzi. Przynosili mu jedzenie i wodę, okazywali wsparcie i dzięki temu był to dla niego udany i szczęśliwy dzień. Po wykonaniu tego godnego podziwu zadania, rozbił namiot na szczycie i spędził tam noc.

Dwóch członków organizacji charytatywnej "Amp Camp" przyniosło mu protezę, dzięki której mógł wrócić na dół.  "Mam nadzieję, że wstanę dosyć wcześnie i zejdę w ciągu dwóch dni. A teraz zamierzam spać na górze. Potem będę musiał po prostu czołgać się, czołgać i czołgać" - opowiadał z uśmiechem na twarzy.

Warto wspomnieć, że Ellis był już wcześniej na Mount Snowdon. Dziesięć lat temu wchodził na najwyższą górę w Walii przy użyciu protez. Chodził także po Yorkshire Three Peaks. W sierpniu tego roku, Paul i grupa dziesięciu innych osób po amputacji, wspięli się na Ben Nevis, najwyższą szkocką górę. "Ben Nevis był trudny. To jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek musiałem zrobić" – wspomina. 

Wspólna wspinaczka jest dla niego większą motywacją. "Czasami walczysz, ale jak patrzysz na innych, a oni radzą sobie niesamowicie, to od razu myślisz: "Cóż, muszę i ja iść dalej" – mówi Paul.

Ellis zaznacza, że spotkanie z innymi ludźmi po amputacji kończyn pozwala mu nie czuć się samotnym. Inspirujące jest dla niego również to, że osoby bez kończyn nie rezygnują ze spełniania marzeń. "Chodzi o to, co dzieje się w głowie. To nie jest fizyczne odczucie, to mentalna walka. Więc jeśli twoje ciało chce się zatrzymać, ale twój umysł wciąż będzie walczył, to wszystko będzie dobrze" – tłumaczy mężczyzna.

Źródła: bbc.co.uk; tech-gate.org; walesonline.co.uk; mirror.co.uk; liverpoolecho.co.uk

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.