„Ze wstydem – przyznaję to w odniesieniu do Kościoła katolickiego – działania i decyzje, które mają niewiele lub nic wspólnego z Jezusem i Ewangelią, naznaczone raczej żądzą zysku i władzy, doprowadziły do osłabienia komunii. W ten sposób pozwoliliśmy, aby zdolność owocowania została skalana podziałami” – powiedział papież Franciszek 4 grudnia br. podczas wizyty u prawosławnego arcybiskupa metropolity Aten, Hieronima. Jakie konkretnie czyny katolików wobec prawosławnych miał na myśli Ojciec Święty?
Papież przeprasza prawosławnych
Zakończona niedawno 35 podróż apostolska papieża, tym razem na Cypr i do Grecji, zostanie zapamiętana także z powodu przeprosin, które Franciszek skierował do najwyższego rangą biskupa Kościoła Prawosławnego Grecji. Widzialna głowa Kościoła katolickiego poprosiła Greków o wybaczenie ran, które zadawali im przez wieki katolicy.
Ojciec Święty nie wymienił co prawda w swoim wystąpieniu w siedzibie metropolity Hieronima w Atenach konkretnych wydarzeń i aktów skierowanych przeciwko prawosławnym. Skoncentrował się bardziej na samej skomplikowanej relacji pomiędzy winą i przebaczeniem oraz konsekwencjami wypaczania ducha miłości chrześcijańskiej pomiędzy Kościołami siostrzanymi. Tak Kościół katolicki i Cerkiew prawosławną nazywali papież Paweł VI i patriarcha ekumeniczny Atenagoras.
Jakie są nasze wspólne korzenie, które sięgają wieków? Są to korzenie apostolskie. Święty Paweł je uwypuklał, przypominając o znaczeniu bycia „zbudowanymi na fundamencie apostołów” (Ef 2,20). Te korzenie, które wyrosły z ziarna Ewangelii, zaczęły przynosić wielkie owoce właśnie w kulturze hellenistycznej: myślę tu o wielu starożytnych ojcach i pierwszych wielkich soborach powszechnych. Później, niestety, wzrastaliśmy w oddaleniu. Skaziły nas trucizny świata, kąkol podejrzliwości zwiększył nasze oddalenie i przestaliśmy pielęgnować komunię.
Św. Bazyli Wielki powiedział, że prawdziwi uczniowie Chrystusa „winni być ukształtowani jedynie według tego, co w Nim widzą” (…). Historia ma swój ciężar i dzisiaj odczuwam potrzebę ponowienia tutaj mojej prośby o przebaczenie, skierowanej do Boga i do moich braci za błędy popełnione przez wielu katolików. Wielką pociechą jest jednak dla mnie pewność, że mamy korzenie apostolskie, i że, pomimo wypaczeń czasu, owa Boża roślina wzrasta i przynosi owoce w tym samym Duchu. Wzajemne rozpoznawanie wydawanych owoców i wspólne dziękczynienie za to Panu jest łaską – mówił Franciszek do prawosławnego metropolity Aten.
Odwołanie ekskomunik
Znamienne jest, że słowa Franciszka w stolicy Grecji padły w niemal dokładną rocznicę wspólnej deklaracji papieża Pawła VI i patriarchy ekumenicznego Konstantynopola Atenagorasa. Ogłoszono ją 7 grudnia 1965 roku i na jej mocy, obydwa Kościoły odwołały wzajemne ekskomuniki i klątwy rzucone podczas Wielkiej Schizmy w 1054 roku.
Wydarzenie to – sprzed prawie tysiąca lat – przypieczętowało trwający do dzisiaj jeden z największych rozłamów chrześcijaństwa: pomiędzy Bizancjum i Rzymem, Kościołem prawosławnym i rzymskokatolickim.
Samo odwołanie ekskomunik, pomimo że było gestem o kapitalnym znaczeniu symbolicznym i otworzyło drogę do trwającego od 1980 roku instytucjonalnego dialogu ekumenicznego pomiędzy katolikami i prawosławnymi, nie doprowadziło jednak jeszcze do odtworzenia jedności eucharystycznej i dogmatycznej pomiędzy naszymi Kościołami.
Obok różnic teologicznych – realnych, choć znacznie mniejszego kalibru niż w przypadku braku jedności z wyznaniami wyrosłymi z reformacji (głównie luteranami i ewangelikami reformowanymi), chrześcijan prawosławnych i katolików dzielą bardzo burzliwa historia i polityka oraz różnice kulturowo-cywilizacyjne.
Przypomnijmy w sposób syntetyczny, co prawosławni mają wciąż za złe katolikom i za co faktycznie przeprosił 4 grudnia w Atenach papież Franciszek.
Wrogi język i paternalizm
Różnice teologiczne i cywilizacyjne pomiędzy dawną zachodnią i wschodnią częścią Cesarstwa Rzymskiego oraz światem łacińskim i greckim narastały już od dłuższego czasu. To jednak dopiero Wielka Schizma w XI wieku spowodowała trwały rozłam i wielowiekową niechęć katolików i prawosławnych.
Sama ekskomunika ogłoszona wówczas w Bizancjum przez legata papieskiego kardynała Humberta wobec patriarchy Konstantynopola Michała Cerulariusza (gr. Michael Kerullarios) sformułowana była w sposób niewątpliwie obraźliwy i agresywny, daleki od języka, którym współcześnie posługują się dwa największe Kościoły chrześcijańskie.
Hierarchowie z Bizancjum nie pozostali wobec niej dłużni. Nie tylko zamknęli działające w stolicy Cesarstwa kościoły łacińskie, ale również nałożyli klątwę na wysłanników Watykanu.
Po rozłamie prawosławni wielokrotnie podkreślali, że przedstawiciele Rzymu traktowali Bizancjum, kulturę grecką i obrządek wschodni jako coś z natury gorszego niż tradycja łacińska i zachodnie wzorce życia kościelnego. Żyjący na przełomie XII i XIII w. metropolita Nicetas z Nikomedii i patriarcha Konstantynopola Jan X Kamateros podkreślali w listach wysłanych do Rzymu, że nie powinien on tytułować się „matką i nauczycielką” (łac. mater et magistra) wszystkich Kościołów, tylko uznawać stolice biskupie Wschodu za równe sobie w godności i autorytecie.
Wyprawa krzyżowa i atak na Konstantynopol
Sporym ciosem dla wielu prawosławnych, do dzisiaj akcentowanym zresztą dobitnie przez wschodnią historiografię, było złupienie i masakra dokonana w stolicy Bizancjum i siedzibie patriarchatu ekumenicznego przez katolickich rycerzy-krzyżowców podczas IV wyprawykrzyżowej w kwietniu 1204 roku.
Szczególnie aktywne były na tym polu hufce dowodzone przez Hugona z Saint-Pol i Piotra z Amiens. Wdarły się one do miasta, dokonując masowej grabieży (w tym także ikon i paramentów liturgicznych ze świątyń), dewastacji wielu obiektów i domów oraz masakry tamtejszej ludności.
Wielu badaczy dziejów wskazuje, że rabunek Konstantynopola był wielkim ciosem, po którym wybitna kultura Bizancjum już nigdy nie powróciła do dawnej świetności. Wydarzenie to w dużej mierze wpłynęło na powiększenie niechęci pomiędzy Bizancjum i Rzymem. Zaważyło też pośrednio na nieudanych próbach unii pomiędzy Kościołem rzymskim i prawosławnym.
Unie, które nie przyniosły jedności
Trzecim najważniejszym punktem kontrowersji pomiędzy Wschodem i Zachodem były słuszne z samej swojej natury dążenia do zawarcia unii pomiędzy Kościołami. Przy zachowaniu różnić teologicznych, obrzędowych i administracyjnych miały one doprowadzić do ustanowienia jedności sakramentalnej pomiędzy prawosławiem i katolicyzmem.
Trzy najważniejsze z nich: w Lyonie w 1274, we Florencji w 1439 oraz Brześciu w 1596 roku (ta ostatnia doprowadziła do powstania Kościoła greckokatolickiego na obszarze dawnej Rzeczpospolitej) nie spełniły pokładanych w nich nadziei. W miejsce kwestii teologicznych i duchowych wmieszała się rywalizacja geopolityczna, żądza władzy i pieniądze.
Co więcej, unie doprowadziły do powstania dalszych podziałów, zarówno w łonie Cerkwi prawosławnej, jak Kościoła katolickiego. Konflikty, jakie były bliższą lub dalszą konsekwencją unii przyniosły również męczenników, zarówno po stronie katolickiej (Andrzej Bobola), jak i prawosławnej (Atanazy Brzeski).
Podpisana w 1994 roku w libańskim klasztorze Balamand wspólna deklaracja Kościoła katolickiego i poszczególnych autokefalicznych Cerkwi prawosławnych oceniła, że dawne metody osiągania jedności kościelnej w postaci przymusu politycznego i militarnego oraz prozelityzmu, czyli usilnego przeciągania na swoją stronę wiernych innych Kościołów są sprzeczne z duchem ekumenizmu i teologią Kościołów siostrzanych.
Winy prawosławnych wobec łacinników
„Rozwijajmy razem formy współpracy w działalności charytatywnej, otwierajmy się i współpracujmy w kwestiach etycznych i społecznych, aby służyć ludziom naszych czasów i nieść im pocieszenie płynące z Ewangelii. Duch Święty wzywa nas bowiem dzisiaj, bardziej, niż w przeszłości, do leczenia ran ludzkości olejem miłosierdzia” – ocenił Franciszek w słowach skierowanych do greckiego metropolity Hieronima.
W tak przewlekłych sporach historycznych i cywilizacyjnych, jak trwające ponad tysiąc lat kontrowersje pomiędzy Wschodem i Zachodem, lista wzajemnych win i pretensji jest dość długa. Również katolicy mają wiele powodów do żalu z powodu ran zadanych im przez prawosławnych. Wśród ludzi Wschodu również powtarzały się przez wieki wyrazy i akty niechęci wobec „złych łacinników” oraz miały miejsce prześladowania i akty nienawiści, zwłaszcza wobec wiernych Kościoła greckokatolickiego.
To, co nas łączy
Papież wskazuje jednak na konieczność odrzucenia przewlekłych, zatruwających świadomość resentymentów i fobii. Wzywa, aby wciąż podzieleni chrześcijanie wschodni i zachodni dali wspólne świadectwo wierności Chrystusowi i Ewangelii poprzez miłość bliźniego i wyciągnięcie ręki ku najbardziej potrzebującym – wykluczonym, uchodźcom i głodnym.
Źródła: Przemówienie papieża do przedstawicieli Prawosławnego Kościoła Grecji. Święta Kongregacja Nauki Wiary, Informacja dotycząca wyrażenia „Kościoły siostrzane”, L’Osservatore Romano, 28 października 2000 r., s. 6.Gieorgij Ostrogorski, „Dzieje Bizancjum”, PWN Warszawa 2008.