separateurCreated with Sketch.

Miał zawał. Zdążył tylko zawierzyć życie Maryi… Teraz chce się odwdzięczyć!

ZAWAŁ SERCA

Zdjęcie ilustracyjne

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Lidia Konar - publikacja 18.01.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Pamięta lekki ból w klatce piersiowej. Przed zawałem zdążył jeszcze zrobić jedną rzecz: „Zwróciłem się do Matki Bożej i oddałem Jej moje życie z prośbą, by pokierowała rękami lekarzy” – wspomina Wacław.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Kurytyba to tak zwane „Chicago Ameryki Południowej”. Jest bardzo ważnym ośrodkiem skupiającym Polaków w Brazylii. Nietrudno tam znaleźć wierzących Polonusów. Jednym z nich jest Wacław, który do Kurytyby przyjechał w 1976 roku, niedługo po ukończeniu studiów w Polsce.

Miał zawał. Uratowała go Maryja

Wacław – jak sam deklaruje – zawsze był wierzący i do tej pory w każdą niedzielę służy do mszy świętej w kościele św. Stanisława w Kurytybie. Poza tym udziela się w parafialnym chórze.

Prawie cztery lata temu, gdzieś w połowie maja, ta jego wiara została wystawiona na wielką próbę, gdy poszedł do szpitala na zabieg oczyszczania żył. Nie spodziewał się, że podczas takiej zwykłej operacji dostanie zawału i znajdzie się na oddziale intensywnej terapii.

Wacław niewiele zapamiętał z tamtych dramatycznych chwil. Czuł lekki ból w klatce piersiowej. Zdążył jeszcze zrobić jedną rzecz: „Zwróciłem do Matki Bożej i oddałem Jej moje życie z prośbą, by pokierowała rękami lekarzy”. Jak mu później powiedziano, ciśnienie zaczęło mu gwałtownie spadać i uderzenia serca stawały się coraz wolniejsze. Jego mózg przez kilka minut pozbawiony był tlenu. Potem zapadł w śpiączkę.

Chodzi o zaufanie

Wybudził się po dwóch dniach. Rozpoznał syna i żonę. „Przeszedłem przez kilka ciężkich chwil – moja rodzina też, ale dzięki Bogu żyję” – mówi Wacław. Po operacji przyznał się doktorowi Alexowi, który się nim opiekował, że tuż przed zabiegiem oddał swoje życie Matce Boskiej.

„Doktor potwierdził, ze to był cud, bo mimo wielkiego zagrożenia dla mojego życia, wszystko przebiegło wprost cudownie i sprawnie. Moje serce stanęło tylko na pięć minut, ale nawet tych kilka minut mogło spowodować trwałe zmiany. Mogłem stracić pamięć, moje nerki mogły zostać uszkodzone, ale nic takiego się nie stało. Tu nie chodzi o mnie, ale o tę rzeczywistość, która przekracza wszelkie granice ludzkiego rozumu, a którą nazywa się ufnością, taką dziecięcą, która pozwala Bogu czynić cuda w naszym życiu”.

W serce Wacława włożono cztery stenty, żeby zaczęło normalnie pracować. Był to już jego drugi zawał. Po dwunastu dniach opuścił szpital. I żyje do dziś.

Dom Jana Pawła II

Wacław ma jedno wielkie marzenie. Jest ono związane z osobą Jana Pawla II, który w 1980 roku odwiedził Kurytybę. „Były ogromne tłumy, trudno było dostać się bliżej papieża. Gdy Ojciec Święty wracał na lotnisko autokarem, razem z synkiem Rafałkiem stałem na Avenida das Torres. Miałem też ze sobą ogromną flagę Polski, którą dostałem w prezencie od pierwszego oficera statku, na którym przypłynąłem do Brazylii. Ojciec Święty, który siedział w autokarze na pierwszym fotelu, obok kierowcy, natychmiast nas zauważył, lekko pochylił się i udzielił nam swojego błogosławieństwa. Czule się do nas uśmiechał” – wspomina.

Od jakiegoś czasu chodzi mu po głowie myśl, aby wybudować w Kurytybie Dom Jana Pawła II, w parku pod tym samym wezwaniem. „Byłby to bajecznie piękny dom góralski, kilkupiętrowy, z wielką kaplicą św. Jana Pawla II, z dużym audytorium, z polską piekarnią i cukiernią, z polskimi delikatesami, z polską kawiarnią oraz z piętnastopokojowym hotelem na ostatnim piętrze” – planuje Wacław.

Już nawet znalazł w Polsce specjalistę od domów góralskich. Ponadto rozmawiał z wieloma osobami: z konsulem, z księdzem ze swojej parafii, z pracownikami urzędu miasta. Wszyscy zdają się być zachwyceni tym pomysłem, lecz potrzeba na to czasu i kolejnego cudu. Na pytanie, czy zrealizuje ten projekt odpowiada: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. Wierzy, że i tym razem się uda.

DOM JANA PAWŁA II

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!