separateurCreated with Sketch.

“Wytłumacz 9-latkowi czym jest aborcja”. Recenzja filmu “C’mon C’mon”

C'MON C'MON
Karol Wojteczek - 22.01.22
Nie jest łatwo nakręcić film budujący, tchnący optymizmem, a jednocześnie nieinfantylny i nieprzesłodzony. Reżyserowi Mike'owi Millsowi sztuka ta udała się w stu procentach.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wchodzący właśnie do kin C'mon C'mon to historia reportera radiowego, Johnny'ego (w tej roli Joaquin Phoenix), który niespodziewanie musi zająć się swoim 9-letnim siostrzeńcem Jessem (rewelacyjny Woody Norman). Matka chłopca opiekuje się w tym czasie jego ojcem, cierpiącym z powodu nawrotu choroby psychicznej.

Wspomniany na wstępie reżyser "porwał się" w swoim dziele na poruszenie całej palety ważkich zagadnień z zakresu rodzicielstwa, komunikacji międzyludzkiej czy wreszcie palących Stany Zjednoczone problemów społecznych. Tym większe należą mu się ukłony, gdyż powiązał te wątki z zaskakującą naturalnością, a także, mimo ich mnogości, nadał im niezwykłej jak na 108 minut filmu głębi.

C'mon C'mon: troszcz się o bliskich

O czym więc mówi C'mon C'mon na poziomie meta? Przede wszystkim ukazuje nam w pełni znaczenie opieki, troski o drugiego człowieka. Gdy główny bohater uczy się (na błędach) zajmować dzieckiem, w tle pobrzmiewa jego tęsknota za niezałożoną nigdy rodziną. Matka Jessego opiekuje się w tym czasie chorym mężem, który przecież chwilę wcześniej wyprowadził się od niej i syna. Z miłości? Na pewno, ale czy nie ma w tym też wyrzutów sumienia po cierpiącej na demencję matce, do której kobiecie brakowało cierpliwości? Co wreszcie z dzieckiem? Czy można, choćby chwilowo, zrezygnować z troski o nie w imię opieki nad kimkolwiek innym? Nie? A jeśli to desperacka próba ratowania rodziny jako całości? C'mon C'mon wypełniony jest podobnego rodzaju pytaniami i dylematami.

Najbardziej przejmujący i rozdzierający serce jest chyba jednak zbudowany przez Woody'ego Normana obraz dziecka pozbawionego poczucia stabilności i bezpieczeństwa. Za typowymi wydawałoby się dla wieku kaprysami i przejawami buntu kryje się przeszywający lęk o to, czy jest się jeszcze kochanym i potrzebnym. Wielkie brawa należą się tu młodemu aktorowi, ledwie dwa lata starszemu od odgrywanej przez niego postaci.

"Rozmawiajcie ze sobą!"

W całym tym gąszczu skomplikowanych ludzkich losów i relacji niczym dzwon wybrzmiewa apel reżysera: "Rozmawiajcie ze sobą!". I wybrzmiewa o tyle wymownie, że przecież Johnny, który jest świetnym reporterem, zarabiającym na życie rozmowami z ludźmi i słuchaniem ich, pozostaje całkowicie zagubiony, gdy przychodzi do komunikacji z 9-latkiem (co jeszcze zrozumiałe) i z własną siostrą. Z drugiej strony, dostrzegamy dzięki filmowi, jak bardzo dzieci wyczulone są na nieszczerość czy okrągłe formułki, którymi próbujemy zbyć ich trudne pytania. Reżyser stawia tutaj sprawę jasno: nie możemy lekceważyć poziomu rozumienia świata przez najmłodszych. Nawet jeśli nie zawsze są oni w stanie dobrze ubrać swoje spostrzeżenia w słowa.

Szczególną wymowę (choć nie wiem na ile zamierzoną przez autora) zyskuje w filmie scena, w której Johnny próbuje usprawiedliwić przed Jessem aborcję, jakiej niegdyś dopuściła się matka chłopca. W pewnym jednak momencie mężczyzna zdaje sobie sprawę z własnej bezradności. Konstatuje, że nie da się 9-latkowi tak przedstawić aborcji, aby uznał ją on za coś dobrego.

C'mon C'mon: mapa problemów społecznych USA

Przy całym bogactwie analizy wpływu relacji rodzinnych i międzyludzkich na dzieci, Mike Mills znalazł również przestrzeń, by zająć się największymi trapiącymi USA lękami i problemami społecznymi. Nie przez przypadek akcja filmu rozgrywa się w czterech tak różnych geograficznie, kulturowo i ekonomicznie miastach: Detroit, Los Angeles, Nowym Jorku i Nowym Orleanie.

W rozmowach, jakie na potrzeby reportażu przeprowadza Johnny, pobrzmiewają frustracje i obawy, ale też wartości i nadzieje, jakimi żyją młodzi Amerykanie. Skąd czerpią swój optymizm w obliczu narastającego kryzysu gospodarczego i klimatycznego (dziś dopisalibyśmy tu jeszcze pandemiczny)? Ano z rodziny, przyjaciół, miłości i troski okazywanej drugiemu człowiekowi. Ważne to memento i dla polskiej młodzieży, której obecne pokolenie, jak żadne od wielu lat, widzi przyszłość najczęściej w czarnych barwach.