separateurCreated with Sketch.

Gdy za dom Boży służyła leśna łąka… Poznaj duszpasterzy Żołnierzy Niezłomnych

Józef Waląg, Rudolf Marszałek, Władysław Gurgacz

Od lewej: ks. Józef Waląg, ks. Rudolf Marszałek, ks. Władysław Gurgacz

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Mirosław Czado - 01.03.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Było ich co najmniej kilkunastu. Trudno jednak dokładnie określić ich liczbę, ze względu na czas i sposoby sprawowania posługi. Ze zrozumiałych względów nie zawsze mogła się ona odbywać oficjalnie, w kościołach. Często za dom Boży musiała posłużyć leśna łąka, gospodarstwo wiejskie lub więzienie - choćby to na Mokotowie - czy inne miejsca kaźni Żołnierzy Niezłomnych.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Duszpasterze Niezłomnych, poprzez posługę którą sprawowali, nierzadko sami stawali się częścią podziemia. Wielu z nich było ze swoimi żołnierzami tak blisko, że sami zasłużyli na zaszczytne miano Żołnierzy Wyklętych. Wykletych przez system, który w teorii i praktyce był przeciwko wszystkiemu, co boskie i co jedna człowieka z Bogiem.

Mianem Żołnierzy Wyklętych określamy żołnierzy, którzy z różnych przyczyn po zakończeniu wojny nie mogli lub nie chcieli złożyć broni, nie zgadzając się na powtórne zniewolenie Polski, tym razem przez system sowiecki. Pojęcie to obejmuje również tych, którzy mimo rozpoczęcia nowega życia po wojnie, w oczach komunistów stanowili dalsze zagrożenie dla procesu sowietyzacji Polski. Ludzie tacy nie mogli zostać wpuszczeni do krwioobiegu społecznego jako osoby zagrażające komunistom z powodu swojej miłości do Polski.

Uczestników powojennego ruchu partyzanckiego określa się też jako „żołnierzy drugiej konspiracji” lub „Żołnierzy Niezłomnych”. Sformułowania „Żołnierze Wyklęci” po raz pierwszy użyto w tytule wystawy „Żołnierze Wyklęci – antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 r.”, zorganizowanej przez Ligę Republikańską na Uniwersytecie Warszawskim w 1993 r. Jego autorstwo przypisuje się publicyście i badaczowi tematu, Leszkowi Żebrowskiemu. Samo sformułowanie nawiązuje zaś do słów jednego z oficerów Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego .

Wiktor Herrer, naczelnik Wydziału IV Departamentu V (Społeczno-Politycznego) Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (na przełomie 1948 r. i 1949 r. przesłuchujący Jana Rodowicza „Anodę” i współodpowiedzialny za jego śmierć) w rozmowie z jednym z przesłuchiwanych powiedzieć miał:

Nam nie chodzi o to, żeby was zniszczyć fizycznie, bo my to zrobimy, ale nam zależy nam tym, żeby was zniszczyć moralnie w oczach społeczeństwa. Chcemy was zohydzić moralnie w oczach społeczeństwa.

Wybrane postacie księży niezłomnych:

1Ks. Władysław Gurgacz

Jednym z najbardziej znanych kapelanów Żołnierzy Wyklętych był ks. Władysław Gurgacz. Urodził się on 2 kwietnia 1914 r. w Jabłonicy Polskiej, ok. 15 kilometrów od Krosna, w rodzinie chłopskiej.  W 1931 r., mając siedemnaście lat, wstąpił do jezuickiego nowicjatu w Starej Wsi k. Brzozowa, by dalej naukę kontynuować w gimnazjum w Pińsku na Polesiu. W 1937 r. zamieszkał w Krakowie. Rozpoczął tam studia filozoficzne, które następnie kontynuował pomimo wybuchu wojny.

Już sam początek wojny dał Władysławowi "przedsmak" kolejnych lat terroru niemieckiego i komunistycznego. Zmuszony do ucieczki z Krakowa przed Niemcami, jeszcze jako kleryk, Władysław Gurgacz znalazł się na Kresach. Tam stał się świadkiem "porządku" zaprowadzanego przez Armię Czerwoną. Miał okazję ujrzeć jej okrucieństwo wobec Kościoła, a także ludności polskiej.

W 1942 r. Władysław Gurgacz przyjął na Jasnej Górze święcenia kapłańskie z rąk bp. Teodora Kubiny. Po święceniach duchowny kontynuował naukę w okupowanej Warszawie, jednak problemy zdrowotne zmusiły go do wyjazdu do Walendowa. Powstanie Warszawskie zastało ks. Władysława w Starej Wsi. Słabe zdrowie księdza uratowało mu paradoksalnie życie, bowiem wielu jego współbraci w czasie powstania zostało zamordowanych przez Niemców.

Tuż przed zakończeniem wojny ks. Gurgacz przeniósł się do szpitala w Gorlicach, pełniąc tam jednocześnie funkcję kapelana i pacjenta. To właśnie tam duchowny po raz pierwszy zetknął się z powojennym podziemiem niepodległościowym. Jednak najprawdopodobniej dopiero w 1948 r., podczas pobytu w Krynicy-Zdrój, ks. Gurgacz nawiązał ściślejszą współpracę z Żołnierzami Niezłomnymi.

Duchowny rozpoczął posługę w działającej na Sądecczyźnie Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowców, której dowódcą był związany wcześniej ze zrzeszeniem Wolność i Niezawisłość Stanisław Pióro ps. „Emir”, „Mohort”. W wyniku decyzji o podzieleniu oddziału na trzy grupy i ewakuacji go na ziemie odzyskane, a także na zachód Europy, zaistniała potrzeba zdobycia dodatkowych środków na realizację tego celu.

Niepodległościowcy postanowili zdobyć je poprzez zajęcie pieniędzy z państwowego banku w Krakowie. Przeprowadzona na początku lipca 1949 r. akcja niestety nie zakończyła się sukcesem. Wszyscy jej uczestnicy zostali aresztowani przez UB. Ks. Gurgaczowi udało się uciec, jednak postanowił on nie pozostawiać swoich kolegów. Czekał na nich w konspiracyjnym mieszkaniu, co w konsekwencji doprowadziło do jego aresztowania. Jak sam później zeznał, na pozostawienie towarzyszy nie pozwalało mu sumienie.

W czasie procesu ks. Gurgacz tłumaczył, że zarekwirowanie pieniędzy z banku należącego do państwa okupowanego przez Sowietów jest jak najbardziej usprawiedliwione. Dlatego też, broniąc swojego oddziału, nie zgadzał się, aby nazywano go „bandą”.

Komunistom nie udało się nakłonić duchownego do współpracy i zeznawania przeciwko członkom oddziału, w wyniku czego został on skazany na karę śmierci i stracony. Razm z ks. Gurgaczem zamordowano dwóch jego kolegów z oddziału – Stefana Balickiego „Bylinę” i Stanisława Szajnę „Orła”. Wyrok wykonano 14 września 1949 r. na dziedzińcu więzienia przy ul. Montelupich w Krakowie.

2Ks. Rudolf Marszałek

Kolejną ważną postacią wśród kapelanów Żołnierzy Niezłomnych jest ks. Rudolf Marszałek ps. „Opoka”. Urodził się on 29 sierpnia 1911 r. w Komorowicach Krakowskich (obecnie dzielnica Bielska-Białej). W młodości uczył się w szkole w Bielsku, a także był aktywnym członkiem Związku Harcerstwa Polskiego. W 1928 r. młody Rudolf uczestniczył nawet w Światowym Zlocie Harcerstwa w Cambridge w Wielkiej Brytanii. Brał także udział w sodalicji mariańskiej, co przyczyniło się do późniejszej decyzji o wstąpieniu do seminarium.

Po zdaniu matury w 1931 r. Rudolf Marszałek rozpoczął roczny kurs oficerski w Szkole Podchorążych Rezerwy Piechoty w Zambrowie. Następnie, po odbyciu praktyk w Pułku Strzelców Podhalańskich w Cieszynie i Bielsku, został awansowany do stopnia podporucznika i przeniesiony do rezerwy.

W 1932 r. przyszły duchowny wstąpił do Seminarium Zagranicznego Towarzystwa Chrystusowego dla Wychodźców (Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej) w Potulicach. Wyświęcony został w 1939 r. z rąk samego Prymasa Polski kard. Augusta Hlonda.

W chwili wybuchu wojny ks. Marszałek dostał przydział jako kapelan poznańskiego 58. Pułku Piechoty. Następnie otrzymał rozkaz pokierowania transportem rannych żołnierzy do szpitali w Warszawie. Dotarł tam 8 września. W stolicy pomagał w tworzeniu placówki medycznej Związku Polskich Kawalerów Maltańskich i jako kapelan szpitala maltańskiego wziął udział w obronie miasta. Po upadku Warszawy, w wyniku aresztowania przez Niemców przez miesiąc przebywał na Pawiaku.

Po wypuszczeniu na wolność ks. Rudolf Marszałek skontaktował się z członkami stołecznego okręgu Organizacji Orła Białego. Aktywnie uczestniczył w kontaktach między warszawskim dowództwem tej organizacji, a jej strukturami w okolicach Bielska. Przez pewien czas był nawet dowódcą jednej ze struktur, zyskując pseudonim „Opoka”.

W marcu 1940 r., w wyniku zagrożenia aresztowaniem, ks. Rudolf uciekł z zamiarem przedostania się do Francji i wstąpienia do tworzącej się tam polskiej armii. Niestety został zatrzymany na granicy Węgier i Niemiec, po czym trafił do więzienia w Wiedniu, a następnie do obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen. Dzięki zabiegom rodziny został zwolniony w 1942 r.

Po powrocie do Polski ks. Marszałek uczestniczył jako kapelan w działalności Armii Krajowej. Po 1945 r. zdecydował się na dalszą walkę w strukturach śląskiego okręgu Narodowych Sił Zbrojnych, gdzie został kapelanem VII okręgu. Jednocześnie stał się kurierem pomiędzy VII okręgiem NSZ a Brygadą Świętokrzyską, przebywająca w tym czasie w amerykańskiej strefie okupacyjnej. Korzystając ze swoich kurierskich doświadczeń ks. Rudolf podjął się uczestnictwa w trudnej wyprawie, mającej na celu ewakuację żołnierzy Henryka Flamego „Bartka” do Norymbergi.

W wyniku denuncjacji ze strony konfidenta UB 12 grudnia 1946 r. przebywający akurat w Chorzowie ks. Rudolf Marszałek został aresztowany. Następnego dnia trafił do więzienia w Katowicach lub Bytomiu, by 31 grudnia zostać przewiezionym do więzienia mokotowskiego w Warszawie. Śledztwo przeciw niemu prowadził m.in. szef pionu śledczego MBP, ppłk Józef Różański. Zostało ono zakończone 16 sierpnia 1947 r.

Po dochodzeniu nastąpił pokazowy proces, mający być elementem walki nowej władzy z Kościołem. Mimo że adwokat księdza ks. Marszałka złożył w jego imieniu wniosek o ułaskawienie, komunistyczny prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał z przysługującego mu prawa łaski. Stwierdził bowiem co następuje: „Zważywszy na zbrodniczą, wysoce szkodliwą dla Państwa Polskiego, działalność skazanego oraz jego fanatyczną nienawiść do ustroju Demokracji Ludowej uważam, że na ułaskawienie nie zasługuje”.

W wyniku decyzji Bieruta ks. Rudolf Marszałek został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonał Piotr Śmietański 10 marca 1948 r. o godz. 21.55. Przy jego wykonywaniu wyroku nie byli obecni lekarz, prokurator ani kapelan. Oznaczało to, że w przeciwieństwie do wielu innych przypadków egzekucji, duchownemu odmówiono ostatniej posługi sakramentalnej.

Ciało ks. Marszałka zostało pochowane potajemnie, przypuszczalnie w okolicach Dolinki Służewieckiej w Warszawie. Tam, jak wiadomo, zbrodniarze komunistyczni składali do zbiorowych mogił składali ciała Żołnierzy Niezłomnych wraz ze zwłokami kryminalistów i niemieckich zbrodniarzy wojennych. Szczątków kapłana do dziś nie odnaleziono.

3Ks. Jan Stępień

Ks. Jan Stępień urodził się 23 czerwca 1910 r. w Osieku. W latach 1972-1981 był rektorem Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Znany jako biblista i autor ponad dwustu prac naukowych, w badaniach szczególnie interesował się teologią św. Pawła. Odbył studia na Wydziale Teologii Katolickiej UW i w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie, następnie habilitował się na wspomnianej już ATK.

Od 1942 r. ks. Jan Stępień był kapelanem Narodowej Organizacji Wojskowej w Warszawie. W stopniu pułkownika brał udział w Powstaniu Warszawskim jako naczelnik Biura Informacji i Propagandy.

Po zakończeniu wojny, 5 lipca 1947 r., ks. Stępień został aresztowany. Już dwa dni później skazano go na karę śmierci za udział w organizacji mającej na celu obalenie przemocą ustroju RP oraz działalność szpiegowską na rzecz imperialistycznych mocarstw zachodnich. Jednak 19 stycznia 1948 r. duchowny został ułaskawiony przez prezydenta Bolesława Bieruta, który zamienił mu wyrok na karę 15 lat pozbawienia wolności. W marcu 1955 r. udzielono ks. Stępniowi przerwy w karze, a następnie, w wyniku amnestii, ostatecznie anulowano dalsze jej odbywanie.

Ks. Jan Stępień zmarł 9 stycznia 1995 r. w Laskach pod Warszawą.

4Ks. Józef Waląg

Ks. Józef Waląg urodził się 2 stycznia 1910 r. w Moszczenicy w Małopolsce. W czasie wojny, we wrześniu 1940 r., duchowny przyjął pseudonim „Góral” i wstąpił w szeregi Związku Walki Zbrojnej (poprzedzającej powstanie Armii Krajowej). Kilka miesięcy później został zaprzysiężony jako kapelan z przydziałem do Inspektoratu Przemyśl Obwód Lubaczów. W parafii Łukawiec organizował samoobronę Polaków przed Ukraińską Powstańczą Armią. Brał aktywny udział w gromadzeniu broni, prowadził tajne nauczanie, dostarczał meldunki, kolportował tajną prasę, poprzez wydawanie fałszywych zaświadczeń chronił żołnierzy AK przed wywózką na roboty przymusowe do Niemiec.

19 stycznia 1945 r. ostatni komendant AK gen. Leopold Okulicki „Niedźwiadek” wydał rozkaz rozwiązania Armii Krajowej. Ks. Waląg ujawnił się przed Komisją Likwidacyjną UB, szybko jednak z powrotem zaangażował się w działalność niepodległościową. Wstąpił w szeregi Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, którego trzon stanowiły pozostałości rozwiązanej w 1945 r. Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj. Działał w ramach V Rejonu WiN na powiat Tomaszów Lubelski pod pseudonimem „Marian”.

We wrześniu 1946 r. duchowny został zdekonspirowany. Trafił do okrytej ponurą sławą katowni UB na zamku w Lublinie. „Za pomoc bandom podziemnym i współpracę z grupą PSL-u Mikołajczykowskiego” – tak brzmiało uzasadnienie wyroku. Ks. Waląga skazano na 4 lata pozbawienia wolności, które spędził w stalinowskim więzieniu. Następnie, pod zmienionym nazwiskiem, duchowny wyjechał do Gdańska. Został dyrektorem zwalczanego przez komunistów kościelnego Caritasu. Przez wiele lat organizował życie duchowe i społeczne w parafiach w Gdańsku-Oliwie, Sopocie, Pszczółkach, Koźlinach i Krzywym Kole, a także w Pruszczu Gdańskim, gdzie zmarł 7 listopada 1997 r.

5Ks. Józef Dąbrowski

Ks. Józef Dąbrowski był kolejnym przykładem kapłana szczególnie mocno zaangażowanego w działalność podziemia niepodległościowego. W czasie okupacji udzielał on posługi kapłańskiej i pomocy oddziałom NSZ i Armii Krajowej. Po wojnie za działania te został on aresztowany 12 stycznia 1953 r. i osadzony w więzieniu na Zamku Lubelskim. Oskarżono go o aktywne uczestnictwo w działalności NSZ na terenie Janowa, zarówno w czasie okupacji niemieckiej, jak i po jej zakończeniu. Po czteromiesięcznym śledztwie sąd skazał ks. Dąbrowskiego na łączną karę 8 lat pozbawienia wolności wraz z utratą praw publicznych i obywatelskich oraz przepadkiem całego mienia.

Duchowny wyszedł na wolność 23 października 1954 r. Podczas rozprawy rewizyjnej w 1955 r. został zaś uniewinniony. Niewątpliwie na tak łagodny wymiar kary i uniewinnienie wpłynął fakt, że aresztowanie księdza zbiegło się ze śmiercią Józefa Stalina.

Procesy duszpasterzy niezłomnych

W okresie stalinowskim Kościół katolicki pozostawał jedyną strukturą, nad którą władza komunistyczna nie miała pełnej kontroli. Dla zwalczania go komuniści stosowali metody zapożyczone ze Związku Radzieckiego. Na porządku dziennym było zmuszanie oskarżonych do przyznawania się do absurdalnych zarzutów, gdzie zarówno prokuratura, jak i obrona przyjmowały zgodnie krytyczną ocenę postepowania oskarżonego. Oczywiście dochodziły do tego również szantaże, represje na poziomie materialnym, a nawet fizyczna eliminacja reprezentujących kościół autorytetów.

Szerokim echem w tamtym czasie odbił się tzw. proces wolbromski. Miał on na celu uderzenie zarówno w instytucję Kościoła, jak i autorytet Żołnierzy Niezłomnych. W styczniu 1951 r. na ławie oskarżonych zasiedli między innymi ks. Piotr Oborski, proboszcz i dziekan parafii pw. św. Katarzyny w Wolbromiu, a także jeden z jej wikariuszy, ks. Zbigniew Gadomski. Kolejny był proces księży kurii krakowskiej w 1953 r., gdzie oskarżono księży: Józefa Lelito, Franciszka Szymonka, Wita Modesta Brzyckiego i Jana Pochopienia Trzecim procesem był proces, w którym oskarżono ordynariusza kieleckiego, bp. Czesława Kaczmarka i księży: Jana Danilewicza, Józefa Dąbrowskiego, Władysława Widłaka oraz s. Sykstę Walerię Niklewską.

Oskarżonym zarzucano głównie antypolską działalność i występowanie przeciw planom odbudowy kraju oraz antypaństwowe stanowisko wobec przyłączenia do polski tzw. Ziem Odzyskanych. Po rozprawie komuniści ogłosili, że był to proces zdrajców, którzy kierowani "przez Kaczmarka Czesława wykorzystując swobodę działalności Kościoła prowadzili szpiegowsko-dywersyjną robotę”. Przed procesem ksiądz bp Czesław Kaczmarek został poddany okrutnemu śledztwu, połączonemu z fizycznymi i psychicznymi torturami. Skazano go na 12 lat pozbawienia wolności. W 1955 r. udzielono mu półrocznego zwolnienia z odbywania kary ze względu fatalny stan zdrowia, nadszarpniętego okrutnym śledztwem i więziennymi warunkami bytowymi. Rok później duchowny został jednak ponownie aresztowany na kilka miesięcy, po czym wyszedł z więzienia na mocy amnestii. Po uwolnieniu bp Kaczmarek był jednak wyczerpany fizycznie i psychicznie. Nigdy już nie odzyskał zdrowia. Zmarł na atak serca w 1957 r.

Podsumowanie

Analizując źródła historyczne możemy zauważyć, że księży uczestniczących w działaniach podziemiach niepodległościowego lub przynajmniej okazujących mu życzliwość było bardzo wielu. Organizowali oni partyzantom spowiedź, odprawiali w ich intencjach msze św., spotykali się z członkami podziemia w lasach i tam sprawowali sakramenty. Z reguły ich pomoc była jednak doraźna i nie pełnili funkcji kapelanów oddziałów. Pod tym względem rola opisanych wyżej ks. Władysława Gurgacza czy ks. Rudolfa Marszałka jest wyjątkowa. Przez kilkanaście miesięcy przebywali oni stale przy swych oddziałach, nosili też mundury wojskowe z dystynkcjami oficerskimi, tak jak czynili to kapelani w przedwojennym Wojsku Polskim. Za taką postawę przyszło im zapłacić cenę najwyższą - własne życie.