Aleteia logoAleteia logoAleteia
sobota 20/04/2024 |
Św. Agnieszki z Montepulciano
Aleteia logo
Duchowość
separateurCreated with Sketch.

Biblijne posty #1: Jezus poleca! Oto Chrystusowy przepis na post

Mężczyzna patrzy w niebo

goodluz | Shutterstock

Ks. Michał Lubowicki - 06.03.22

Warto zauważyć, że omawiając praktykę postu, Jezus ani słowem nie wspomina o jedzeniu. W poście nie jest wcale najistotniejsze, co ja robię dla Boga. Dużo ważniejsze jest to, że On mi „odda”.

Post. Wielki Post. Czterdzieści dni, które w założeniu mają być inne od całej reszty roku, aby przygotować nas do przeżycia Paschy. Sama instytucja postu znana jest oczywiście wszystkim niemal religiom, a także wielu systemom filozoficznym.

Chcąc jednak lepiej zrozumieć i przeżyć czas, który właśnie rozpoczęliśmy, sięgnijmy do Biblii i zobaczmy, co Słowo Boże mówi nam o poszczeniu. Niniejszym otwieramy krótki cykl tekstów o biblijnych postach.

Jezus poleca

Co roku zaczynamy Wielki Post, słuchając w Środę Popielcową Ewangelii zaczerpniętej z szóstego rozdziału Mateusza, a więc z Jezusowego „Kazania na górze”, w której Pan mówi nam o właściwych sposobach dawania jałmużny, modlenia się i last but not least –praktykowania postu.

W następnych „odcinkach” tej serii cofniemy się w głąb Starego Testamentu, by przyjrzeć się temu, jak pościły różne biblijne postaci. Zaczynamy jednak od Jezusowej wizji postu, jako że z oczywistych względów jest ona dla nas, Jego uczniów, najbardziej istotna i niejako „zobowiązująca”. Pan wyraża ją bardzo zwięźle:

Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie (Mt 6,16-18).

Wcale nie tylko dieta

Warto zauważyć, że omawiając praktykę postu Jezus ani słowem nie wspomina o jedzeniu. W Jego rozumieniu (a w następnych tekstach z tej serii zobaczymy, że był w tym jak najbardziej wierny całej poprzedzającej Go tradycji Izraela) post nie ogranicza się do takiej czy innej diety i nie na jej zachowywaniu przede wszystkim polega.

W Jezusowym (i w ogóle: biblijnym) poście chodzi o pewien sposób bycia, funkcjonowania w codzienności. Dieta jest jego częścią, ale nie można postu do niej sprowadzić. Potrzebujemy to zauważyć i zapamiętać, by zrozumieć, co Pan ma nam do powiedzenia o poście w ogóle.

Ojciec twój widzi w ukryciu

Jezusowy „przepis” na właściwy post zamyka stwierdzenie: „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”. Tym samym zdaniem konkludował On zresztą również swoje wskazówki co do jałmużny i modlitwy (por. Mt 6,2-6).

W tym pozornie prostym i oczywistym stwierdzeniu kryją się dwie ważne dla nas informacje odnośnie do postu (jałmużny i modlitwy zresztą też).

Co zrobi dla mnie Bóg?

Po pierwsze: w poście nie jest wcale najistotniejsze, co ja robię dla Boga – czego się dla Niego wyrzekam, co Mu (lub ze względu na Niego) ofiarowuję i tak dalej. Dużo ważniejsze jest to, że On mi „odda”. Istotą postu jest to, co Bóg zrobi dla mnie.

Podjęcie postu stanowi więc otwarcie pola dla działania Boga – swoistą „duchową prowokację”, w jak najbardziej pozytywnym tego sformułowania znaczeniu.

To z pewnością każe nam się skonfrontować również z naszymi oczekiwaniami wobec Boga i Bożego działania. On mi „odda”. Ale co mi „odda”? Co Bóg chce mi dać? Co chce ze mną i dla mnie zrobić?

Warto zatrzymać się nad tym pytaniem. Nawet się z nim pozmagać. Bo może się okazać, że moje spodziewania/oczekiwania i plany/nadzieje Boga co do mnie – delikatnie mówiąc – nieco się rozmijają.

Ja chcę schudnąć (to oczywiście banalny i przejaskrawiony przykład), a Bóg chce mnie uczynić radośnie pokornym. Ja chcę wyćwiczyć sobie silną wolę, a On pragnie nauczyć mnie duchowej równowagi, wynikającej ze znajomości i poszanowania swoich ograniczeń. Ja chcę „przeprogramować” swoje życie na jakieś chrześcijańskie „hygge” czy inne „lagom”, a On tymczasem chciałby otworzyć mnie na relację ze Sobą i bliźnimi.

I zaraz frustracja, a z nią zniechęcenie, bo mimo naszych szczerych wysiłków nie dochodzimy do spodziewanych efektów. A tymczasem dary i łaski Boże leżą pod naszymi nogami, jak stos nieodpakowanych prezentów.

Naprawdę warto się zastanowić – najlepiej na modlitwie, w dialogu z Bogiem i Jego Słowem – co On może chcieć mi „oddać”; a nie tylko nad tym, co ja chciałbym dostać.

Memoria Dei

Po drugie: „Ojciec twój, który widzi w ukryciu”. Wcześniej – przy okazji uwag o modlitwie – Pan zachęcał, by na jej czas wejść „do swej izdebki”. W greckim oryginale pada tam słowo ταμιειον (czyt. tameion), które oznacza „alkierz”, czyli sypialnię – miejsce raczej intymne, gdzie człowiek zostaje sam na sam ze sobą; gdzie nie musi niczego przed nikim grać ani udawać; gdzie nie musi się w nic stroić; gdzie po prostu jest sobą – tym najbardziej prawdziwym i bezbronnym.

To otwiera nas na zrozumienie drugiej ogromnie istotnej prawdy o poście. Post ma polegać na takim właśnie byciu wobec Boga. Na wyrobieniu sobie (lub: odnowieniu) tego, co tradycja benedyktyńska nazywa memoria Dei – „pamięcią o Bogu”. On mnie widzi, zna w mojej najgłębszej intymności. Przed Nim nie muszę niczego udawać, grać, markować.

Poszczenie ma więc chyba polegać na takim właśnie byciu wobec Boga. To pozwala nam w nowy sposób zrozumieć sens naszych postnych wyrzeczeń. Nie chodzi o ćwiczenie silnej woli. Nie chodzi o zaimponowanie sobie, innym ani Bogu. Tym bardziej nie idzie o jakikolwiek rodzaj duchowego „handlu” z Bogiem – „ja dla Ciebie rezygnuję z…, a Ty mi za to daj…”.

Moje wyrzeczenia powinienem chyba zatem dobierać w kluczu tego, czym normalnie się „zasłaniam”, w co się „stroję”. Odpuszczam to sobie (przynajmniej na czas postu), by niejako stanąć „nagim” przed Bogiem – „pozwolić” Mu widzieć mnie w możliwie najintymniejszej prawdzie o tym, kim i jaki jestem.

Randkowanie z Bogiem

„Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz” – teraz te słowa zyskują zupełnie nową głębię. W poście chodzi o moje bardzo osobiste spotkanie z Panem; o życie ze świadomością Jego nieustannej obecności i widzenia mnie. Potrzebuję więc „wyszykować” się na to spotkanie jak na ucztę, przyjęcie (wspomniane przez Jezusa czynności związane były w ówczesnej kulturze z ucztowaniem, obyczajowością spotkań towarzyskich), albo nawet lepiej: jak na randkę.

To coś zupełnie innego od naszych codziennych „przebieranek” – by zrobić na kimś wrażenie, by komuś zaimponować, by czuć się pewniej. O coś innego tu idzie. O radość spotkania z kimś, kto jest dla mnie ważny. Z kimś, dla kogo chcę być piękny. Skoro w chrześcijańskim poście idzie o spotkanie z Ukochanym i Kochającym, to oczywiste, że będzie on radosny – co nie znaczy: wesołkowaty.

Jeśli moja praktyka postu nie napełnia mnie radością (niekoniecznie: wesołością), to najprawdopodobniej coś robię źle i warto ją zrewidować.

Namaść głowę, obmyj twarz!

Myślę, że w obecnej sytuacji – gdy tak bardzo (i słusznie) przejmujemy się wojną w Ukrainie i angażujemy w różne formy pomocy cierpiącym z jej powodu – możemy te słowa usłyszeć w jeszcze jeden sposób. Jako wezwanie do tego, by mądrze zadbać o siebie w tym czasie: o swoje emocje, odpoczynek, tak zwaną „higienę psychiczną”.

Bynajmniej nie z egoizmu. Raczej po to, by zachowując psychiczną, emocjonalną, fizyczną i duchową sprawność, móc dłużej i lepiej służyć innym, a nie skończyć za dwa tygodnie z załamaniem nerwowym.

Człowiek – przynajmniej taki, jakim opisuje go Biblia – jest nierozerwalną jednością tego, co fizyczne, psychiczne i duchowe. I o każdy z tych poziomów trzeba mądrze i odpowiedzialnie zadbać, jeśli całość ma działać i służyć. Znajdź więc swój sposób, by „namaścić głowę i umyć twarz”.

Tags:
Jezus ChrystuspostWielki Post
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail