Aleteia logoAleteia logoAleteia
piątek 19/04/2024 |
Św. Leona IX
Aleteia logo
Duchowość
separateurCreated with Sketch.

Biblijne posty #5: Tak może wyglądać twój post „wstawienniczy” i poszczenie z miłości

Lent-Post-shutterstock_1657674127.jpeg

Shutterstock

Ks. Michał Lubowicki - 01.04.22

„Patrz, Boże! Ja nie jem, nie śpię, nie chcę korzystać z pomocy innych. Tyle mogę zrobić, tyle ofiarować. A teraz Ty, proszę, pokaż co możesz!”

Nawet jeśli nie wszystko ułoży się tak, jakby człowiek pragnął, to przed nim samym otwiera się droga prowadząca w przyszłość. Nie jest skazany na opłakiwanie swoich win, błędów i nieszczęść, ale może odkryć, że Bóg zaprasza go dalej.

Post „wstawienniczy”

W ramach tego cyklu mówiliśmy już o Jezusowych wskazaniach odnośnie do postu; o poście, który jest sposobem przeżywania szczególnej bliskości z Bogiem; o postach rytualnych w biblijnym Izraelu; o poście pokutnym i przebłagalnym. Tym razem poświęcimy nieco uwagi jeszcze innemu rodzajowi postu.

Spośród innych wyróżnia go przede wszystkim intencja, dla której jest podejmowany. Chodzi o post, który moglibyśmy nazwać „wstawienniczym”. Postnik bowiem, podejmując umartwienie, pragnie wyprosić w ten sposób łaski nie dla siebie, ale dla osób trzecich, wstawiając się za nimi u Boga – nie tylko słowami, ale i „czynem”.

Dawidowy post w intencji syna

Pierwszy tekst, po który dziś sięgniemy to epilog smutnej i strasznej historii grzechu, jakiego król Dawid dopuścił się uwodząc Batszebę, żonę Uriasza, a następnie doprowadzając do śmierci jej męża. Jak pewnie pamiętamy, Batszeba zaszła z Dawidem w ciążę. Niedługo po urodzeniu dziecko ciężko zachorowało.

Wówczas „Dawid błagał Boga za chłopcem i zachowywał surowy post, a wróciwszy do siebie, całą noc leżał na ziemi. Dostojnicy jego domu, podszedłszy do niego, chcieli podźwignąć go z ziemi: bronił się jednak; w ogóle z nimi nie jadał” (2 Sm 12,16-17).

Widzimy więc Dawida, który podejmuje post w intencji swojego dziecka. Post intensywny, na który składa się kilka elementów: drastyczne ograniczenie ilości przyjmowanych pokarmów (z tekstu wynika, że chodzi o ograniczenie do zera); gest o charakterze pokutno-modlitewnym, jakim jest leżenie na ziemi, wyrażający skrajną pokorę i uniżenie; wreszcie także świadomie wybrany i utrzymywany „dystans społeczny” – Dawid dobrowolnie wchodzi i uparcie pozostaje w pewnej symbolicznej samotności, odrzucając pomoc swoich dostojników i rezygnując tymczasowo ze wspólnego spożywania posiłków.

Biblijna psychologia

Warto zwrócić uwagę, że przynajmniej dwa z owych trzech elementów wstawienniczego postu Dawida za jego umierające dziecko wydają się dość zrozumiałe także z psychologicznego punktu widzenia. Brak łaknienia i pragnienie pozostawania w samotności, swoista izolacja społeczna, to dość typowe zachowania w sytuacji dużego stresu, napięcia, niepokoju.

Z tej samej perspektywy można także spojrzeć i na całonocną (modlitewną zapewne, choć tekst nie mówi o tym wprost) prostrację Dawida. Dawid nie chce jeść, nie kładzie się spać, nie pozwala nakłonić się do czynności należących do normalnego trybu życia.

Co wyrażają te zachowania na owym ludzkim, psychologicznym poziomie? W pierwszym rzędzie są pewnie spontaniczną reakcją na sytuację skrajnie trudną, obciążającą emocjonalnie. Pamiętajmy, że oprócz stresu związanego z zagrożeniem życia dziecka, Dawid zmaga się jeszcze z wyrzutami sumienia, które niewątpliwie każą mu myśleć, że choroba potomka jest karą za jego grzech (to myślenie dość powszechne przecież nie tylko w Starym Testamencie). Ta spontaniczna reakcja polega na nieświadomej nawet próbie wyrażenia przeżywanych emocji poprzez gesty i zachowania gwałtowne, wyraziste, wręcz drastyczne.

Po drugie, postępowanie Dawida wyraża chyba (znów pewnie w dużej mierze nieświadomie) bunt przeciwko zaistniałej sytuacji. Dawid wykonuje gesty i wybiera postawy sprzeczne z normalnym trybem funkcjonowania, jakby chciał pokazać, że sama sytuacja jest sprzeczna z właściwym biegiem rzeczy, i że w związku z tym on sam nie chce normalnie w niej funkcjonować.

Po trzecie, zachowania Dawida są jakąś próbą poradzenia sobie z bezradnością i bezsilnością wobec choroby dziecka. Im mniej jest on w stanie zrobić dla jego ocalenia (weźmy pod uwagę poziom rozwoju medycyny w czasach Dawida), tym większą odczuwa potrzebę działań gwałtownych, wyrazistych, dających przez swoją intensywność poczucie, że „coś robi”.

Po czwarte, zachowania Dawida kwalifikują się niewątpliwie jako „autodestrukcyjne” (głodówka, deprywacja snu, zerwanie więzi społecznych). Można by to prosto wytłumaczyć wspomnianymi wyrzutami sumienia i tym ostatecznie domknąć ową (oczywiście dość amatorską) diagnozę Dawidowego zachowania. Można by, gdyby nie zakończenie całego epizodu…

Emocjonalność, psychika, duchowość

Ostatecznie po tygodniu dziecko umiera. „Słudzy Dawida obawiali się powiadomić go, że dziecko umarło. Twierdzili: «Jeżeli, gdy dziecko jeszcze żyło, przemawialiśmy do niego, a głosu naszego nie usłuchał, to jak możemy mu powiedzieć, że chłopiec umarł? Może uczynić sobie coś złego».

Gdy jednak Dawid zauważył, że słudzy jego rozmawiają szeptem, zrozumiał, że dziecko zmarło. Pytał więc sługi swoje: «Czy dziecko umarło?». Odpowiedzieli: «Umarło». Dawid podniósł się z ziemi, umył się i namaścił, zmienił swe ubranie i wszedłszy do domu Pańskiego oddał pokłon. Powróciwszy do domu zażądał, by mu podano posiłek, którym się pożywił. Słudzy na to mu powiedzieli: «Co ma znaczyć twój sposób postępowania? Gdy dziecko żyło – płakałeś, lecz gdy zmarło – powstałeś i posiliłeś się». Odrzekł: «Dopóki dziecko żyło, pościłem i płakałem, gdyż mówiłem sobie: Kto wie, może Pan nade mną się ulituje i dziecko będzie żyło? Tymczasem umarło. Po cóż mam pościć? Czyż zdołam je wskrzesić? Ja pójdę do niego, ale ono do mnie nie wróci»” (2 Sm 12,18-23).

Zwróćmy uwagę, że otoczenie Dawida jest wyraźnie zaskoczone jego dalszym postępowaniem. Ewidentnie nie mieści się ono w kanonie znanych i spodziewanych zachowań i reakcji. I to właśnie pozwala nam doszukiwać się, rozpoznać i uznać w całym zachowaniu Dawida znamiona świadomie podjętego działania o charakterze religijnym, duchowym – niesprzeczne, a współistniejące i współgrające ze schematem zachowań wytłumaczalnych z psychologicznego punktu widzenia.

Po pierwsze, Dawid wieńczy swój post udaniem się do świątyni w celu oddania pokłonu Panu. To niewątpliwie gest zgody, uznania „woli Bożej”, poddania się jej. Nie widać w Dawidzie buntu w momencie, w którym można by się spodziewać właśnie jego apogeum i rozpaczy. Ale przede wszystkim gest ten ukazuje nam, co (a właściwie Kto) jest dla Dawida ostatecznym punktem odniesienia w tym wydarzeniu. Oddając pokłon Panu, Dawid zdradza, że całą sytuację przeżywał w odniesieniu do Boga.

Po drugie, wychodzi na to, że Dawid uznaje, że ostatecznie Bóg „ma prawo” do swoich decyzji (pamiętajmy, że w myśleniu człowieka Starego Testamentu to Bóg jest ostateczną przyczyną absolutnie wszystkiego, co się dzieje – dobrego i złego). Wreszcie Dawid sam zdradza nam świadome motywacje swojego intensywnego postu: Liczył, że Bóg widząc jego postępowanie, „ulituje się”. Ale jednocześnie daje wyraźne świadectwo bardzo zdrowej świadomości swoich ograniczeń: „Czyż zdołam je wskrzesić? Ja pójdę do niego, ale ono do mnie nie wróci”.

Miłosna „licytacja”

A zatem można chyba uznać, że cały ten intensywny post wstawienniczy Dawida miał charakter swoistej „licytacji” z Bogiem – „licytacji” w wyraźnym cudzysłowie i w najlepszym tego słowa znaczeniu. Mówiąc prościej, Dawid swoim zachowaniem (przy tym jak bardzo było ono zrozumiałe i potrzebne mu z psychologicznego punktu widzenia) jakby chciał powiedzieć Bogu:

Zobacz, jak bardzo mi zależy! Zobacz, jak bardzo nie chcę tego, co się dzieje! Zobacz, jak bardzo chciałbym móc coś zmienić. Ale nie mogę. Wiem, że nie mogę nic zrobić. Ty możesz, jeśli zechcesz. Więc ja zdaję się na Ciebie, Boże. Moje gesty i zachowania są moim sposobem radzenia sobie z tą sytuacją, dania upustu emocjom i tak dalej. Ale są też moim sposobem czuwania w oczekiwaniu na Twoje działanie. Ja zawieszam normalny tryb funkcjonowania, do którego i tak nie jestem teraz zdolny i chcę pokazać Ci moją bezradność. Zobacz! Chciałbym, żebyś Ty zadziałał, skoro ja nic nie mogę”.

W pewnym sensie Dawid, zawieszając zdrowy tryb funkcjonowania, składa z siebie „ofiarę” – „Patrz, Boże! Ja nie jem, nie śpię, nie chcę korzystać z pomocy innych. Tyle mogę zrobić, tyle ofiarować. A teraz Ty, proszę, pokaż co możesz!”. W tym znaczeniu nazwaliśmy postępowanie Dawida „licytacją” z Bogiem, choć może raczej należałoby mówić o pobożnej próbie „prowokacji” Boga. Ale właśnie: pobożnej (znów w najlepszym tego słowa znaczeniu).

Kiedy nadzieja Dawida się nie spełnia; kiedy jego prośba nie zostaje wysłuchana, Dawid idzie do świątyni i oddaje pokłon Bogu, mówiąc tym niejako: „Zgoda. Miałeś prawo tak to zakończyć. Choć ja chciałem czego innego, choć mi smutno, to nic to między nami nie zmienia. Ty jesteś Bogiem, a ja nadal będę Cię kochał i uznawał Twoją władzę”.

Pamięć o drugim człowieku

Warto też zwrócić uwagę, że Dawid (na miarę swoich możliwości i wrażliwości) nie skupia się jedynie na sobie, ale pamięta i o Batszebie: „Dawid okazywał współczucie dla swej żony Batszeby. Poszedł do niej i spał z nią. Urodził się jej syn, któremu dała imię Salomon. A Pan umiłował go…” (2 Sm 12,24-25). I tu znów widzimy, jak pięknie w tej bolesnej historii w zachowaniu Dawida splatają się naturalne reakcje wytłumaczalne z psychologicznego punktu widzenia z wymiarem duchowym – w jednym z poprzednich odcinków tego cyklu mówiliśmy o tym, że właściwie rozumiany i przeżywany post miał nieodmiennie prowadzić do działań na rzecz dobra innych:

Poganin Dariusz pości za przyjaciela

Bardzo ciekawy przykład postu wstawienniczego znajdujemy też w Księdze Daniela. Co najciekawsze, poszczącym jest pogański władca, Dariusz – prywatnie przyjaciel Daniela. W wyniku intrygi wrogów Daniela król zostaje zmuszony, by wydać przyjaciela na wrzucenie do jaskini lwów (za nieprzestrzeganie nakazanych dekretem modlitw do niego samego – Dariusza). Prawu musi stać się zadość i Dariusz nie ma wyjścia.

Zanim wyrok zostanie wykonany i Daniel znajdzie się wśród lwów, które mają go pożreć, Dariusz mówi mu: „Twój Bóg, któremu tak wytrwale służysz, uratuje cię” (Dn 6,17). Daniel zostaje wrzucony do jaskini, jaskinia zamknięta kamieniem zatoczonym na jej wylot i zapieczętowana (tak, to dlatego w ocalonym Danielu chrześcijanie od samego początku widzieli wyraźną zapowiedź wychodzącego z grobu Chrystusa), a król Dariusz  „odszedł do swego pałacu i pościł przez noc, nie kazał wprowadzać do siebie nałożnic, a sen odszedł od niego” (Dn 6,19). Kiedy o świcie król pośpiesznie udał się do jaskini (znów wyraźne podobieństwo do niewiast spieszących o świcie do pustego Jezusowego grobu), z radością przekonał się, że Danielowi – dzięki cudownej interwencji Boga – nic się nie stało.

Darujemy już sobie analizę zestawu postnych praktyk Dariusza (w gruncie rzeczy bardzo podobnych do tych, jakie stosował Dawid). Zwróćmy natomiast uwagę na pewną bardzo istotną rzecz. Podobnie jak Dawid, Dariusz nie żywi przekonania, że jest w stanie zmusić do czegoś Boga. Stając o świcie nad jaskinią woła: „Danielu, sługo żyjącego Boga, czy Bóg, któremu służysz tak wytrwale, mógł cię wybawić od lwów?” (Dn 6,21) – i jest w tym wołaniu zarówno niepewność co do mocy Boga, którego sam Dariusz nie był wszak wyznawcą; jak i owo przekonanie, że podjęty przez niego post niekoniecznie „musiał zadziałać”.

Ostatecznie wychodzi więc na to, że: 1) Bóg mógł ocalić (lub nie) Dawidowego syna i Daniela, niezależnie od podjęcia przez Dawida i Dariusza postów w ich intencji. 2) Posty Dawida i Dariusza mają swoje uzasadnienie psychologiczne i w pewnym sensie są zdrowym sposobem przeżycia trudnej pod względem emocjonalnym sytuacji (i w tym znaczeniu „służą” samym poszczącym).

3) Zarówno Dawid jak i Daniel są (a przynajmniej mogą się czuć) w pewnym sensie winni zaistniałej sytuacji, ale nie stanowi to dla nich przeszkody, by podjąć działania wynikające z miłości do ludzi, na których im zależy.

4) Podjęte przez nich umartwienia do niczego nie obligują Boga, ale im samym pozwalają wyjść poza rozpacz, bezradność i poczucie winy. 5) Ta motywacja „z miłości” sprawia, że w wymiarze duchowym włączają się w działanie Boga – nawet jeśli nie w każdym przypadku jest ono zgodne z ich oczekiwaniami.

Zwłaszcza ostatnie dwa punkty pokazują nam bardzo wyraźnie sens i znaczenie postu wstawienniczego, w którym w zadziwiający i przepiękny sposób splata się to, co fizyczne, emocjonalne, psychiczne i duchowe – i w ten sposób cały człowiek, w skrajnie trudnej dla siebie sytuacji, zostaje „wciągnięty w orbitę” Bożego działania. I nawet jeśli nie wszystko ułoży się tak, jakby pragnął, to przed nim samym otwiera się droga prowadząca w przyszłość. Nie jest skazany na opłakiwanie swoich win, błędów i nieszczęść, ale może odkryć, że Bóg zaprasza go dalej – do miłości wobec ludzi i wobec samego Boga.

Tags:
miłośćpost
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail