Aleteia logoAleteia logoAleteia
wtorek 23/04/2024 |
Uroczystość św. Wojciecha
Aleteia logo
Kościół
separateurCreated with Sketch.

Papież: Jezus na Kalwarii trzykrotnie zabiera głos, a te słowa są szczególne

POPE-FRANCIS-PALM-SUNDAY-ANTOINE-MEKARY-ALETEIA-AM_5254.jpg

Antoine Mekary | ALETEIA

Katolicka Agencja Informacyjna - 10.04.22

„Tak, Chrystus po raz kolejny jest przybijany do krzyża w matkach, które opłakują niesprawiedliwą śmierć swoich mężów i dzieci. Jest krzyżowany w uciekających przed bombami uchodźcach z dziećmi na rękach. Jest krzyżowany w starcach, pozostawionych samym sobie na śmierć… Chrystus jest w nich krzyżowany dzisiaj”.

„Odwagi, podążajmy ku Wielkanocy z Jego przebaczeniem. Ponieważ Chrystus nieustannie wstawia się za nami u Ojca” – mówił papież Franciszek w swej homilii wygłoszonej w Niedzielę Palmową w Watykanie. Przed mszą na placu św. Piotra odbyła się tradycyjna procesja z palmami i gałązkami oliwnymi, upamiętniająca wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy.

Dwie mentalności

Na Kalwarii zderzają się dwie mentalności. W Ewangelii w istocie słowa ukrzyżowanego Jezusa są sprzeczne ze słowami Jego oprawców. Ci ostatni powtarzają jak refren: „Wybaw sam siebie”. Mówią to przywódcy: „Niechże teraz siebie wybawi, jeśli jest Mesjaszem, Bożym Wybrańcem” (Łk 23,35). Powtarzają to żołnierze: „Jeśli Ty jesteś Królem żydowskim, wybaw sam siebie” (w. 37).

I wreszcie jeden ze złoczyńców, który słuchał, powtarza tę myśl: „Czyż ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie” (w. 39). Wybawić samych siebie, dbać o siebie, myśleć o sobie; nie o innych, ale tylko o własnym zdrowiu, własnym sukcesie, własnych interesach; o posiadaniu, o władzy, o zaistnieniu. Wybaw sam siebie – oto refren ludzkości, która ukrzyżowała Pana. Zastanówmy się nad tym.

Ale mentalności „ja” przeciwstawia się mentalność Boga. “Wybaw sam siebie” zderza się ze Zbawicielem, który ofiarowuje samego siebie.

„Ojcze, przebacz im”

W dzisiejszej Ewangelii również Jezus na Kalwarii trzykrotnie zabiera głos, podobnie jak Jego przeciwnicy (por. w. 34.43.46). Ale w żadnym wypadku nie domaga się czegoś dla siebie. Co więcej, nawet się nie broni ani nie usprawiedliwia. Modli się do Ojca i ofiarowuje miłosierdzie dobremu łotrowi. Zwłaszcza jedna z Jego wypowiedzi uwydatnia różnicę w stosunku do „wybaw sam siebie”: „Ojcze, przebacz im” (w. 34).

Zastanówmy się nad tymi słowami. Kiedy Pan je wypowiada? W szczególnym momencie – podczas ukrzyżowania, kiedy czuje, jak gwoździe przebijają Jego nadgarstki i stopy. Spróbujmy sobie wyobrazić rozdzierający ból, jaki to powodowało.

Tam, w najbardziej dotkliwym fizycznym cierpieniu męki, Chrystus prosi o przebaczenie dla tych, którzy Go przebijają. W takich chwilach chciałoby się tylko wykrzyczeć całą swoją złość i cierpienie, tymczasem Jezus mówi: „Ojcze, przebacz im”. W odróżnieniu od innych męczenników, o których mówi Biblia (por. 2 Mch 7,18-19), nie czyni On wyrzutów oprawcom ani nie grozi karą w imieniu Boga, lecz modli się za złoczyńców. Przybity do upokarzającego narzędzia stracenia, wzmaga intensywność daru, który staje się darowaniem winy.

Spójrzmy na Jezusa na krzyżu

Bracia, siostry, pomyślmy, że Bóg postępuje tak samo z nami – kiedy sprawiamy Mu ból naszymi czynami, On cierpi i ma tylko jedno pragnienie: by mógł nam przebaczyć. Aby to sobie uświadomić, spójrzmy na Ukrzyżowanego. Właśnie z Jego ran, z tych otchłani bólu, spowodowanych naszymi gwoździami, wypływa przebaczenie.

Spójrzmy na Jezusa na krzyżu i pomyślmy, że nigdy nie usłyszeliśmy lepszych słów: „Ojcze, przebacz”. Patrzymy na Jezusa na krzyżu i widzimy, że nigdy nie zostaliśmy obdarzeni bardziej czułym i współczującym spojrzeniem. Patrzymy na Jezusa na krzyżu i uświadamiamy sobie, że nigdy nie zaznaliśmy bardziej miłującego uścisku. Spójrzmy na Ukrzyżowanego i powiedzmy: „Dziękuję Ci, Jezu – Ty mnie kochasz i zawsze mi przebaczasz, nawet wtedy, gdy mnie jest trudno kochać siebie i sobie wybaczyć”.

Przerwać błędne koło zła

Tam, gdy jest krzyżowany, w najtrudniejszym momencie Jezus realizuje swoje najtrudniejsze przykazanie: miłość nieprzyjaciół. Pomyślmy o kimś, kto nas zranił, obraził, rozczarował; o kimś, kto nas rozgniewał, nie zrozumiał lub nie był dobrym przykładem. Jak wiele czasu poświęcamy na rozmyślanie o tych, którzy nas skrzywdzili! A także na patrzenie w głąb siebie i lizanie ran zadanych nam przez innych, przez życie lub historię.

Jezus uczy nas dzisiaj, abyśmy na tym się nie zatrzymywali, ale reagowali. Aby przerwać błędne koło zła i ubolewań. Abyśmy na gwoździe życia odpowiadali miłością, na ataki nienawiści – czułością przebaczenia.

Ale czy my, uczniowie Jezusa, idziemy za Mistrzem, czy też za naszym nieprzejednanym instynktem? Jest to pytane, które musimy sobie zadać: czy idziemy za Mistrzem, czy też za naszym nieprzejednanym instynktem? Jeśli chcemy sprawdzić, czy należymy do Chrystusa, przyjrzyjmy się temu, jak postępujemy wobec tych, którzy nas skrzywdzili.

Miłość Jezusa jest dla wszystkich

Pan nas prosi, abyśmy nie reagowali tak, jak by się chciało lub jak czynią wszyscy, ale tak, jak On to czyni w stosunku do nas. Prosi nas o przerwanie łańcucha: „Kocham cię, jeśli ty mnie kochasz; jestem twoim przyjacielem, jeśli ty jesteś moim przyjacielem; pomogę ci, jeśli ty mi pomożesz”.

Nie – [trzeba nam] okazywać współczucie i miłosierdzie wszystkim, ponieważ Bóg widzi w każdym swoje dziecko. Nie dzieli nas na dobrych i złych, na przyjaciół i wrogów. To my tak robimy, zadając Mu cierpienie. Dla Niego wszyscy jesteśmy umiłowanymi dziećmi, które pragnie wziąć w ramiona i którym pragnie przebaczyć.

I tak jest również w tym zaproszeniu na ucztę weselną syna, kiedy Pan wysyła swoje sługi na rozstaje dróg i mówi: „Przyprowadźcie wszystkich: białych, czarnych, dobrych i złych, wszystkich, zdrowych, chorych. Wszystkich…” (por. Mt 22,9-10).

Miłość Jezusa jest dla wszystkich, nie ma w niej żadnych przywilejów. Wszyscy. Przywilejem każdego z nas jest bycie miłowanym, jest zyskanie przebaczenia.

Bóg niestrudzenie przebacza

„Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Ewangelia podkreśla, że Jezus to „mówił” (w. 34) – nie powiedział tego raz na zawsze w chwili krzyżowania, ale spędził godziny na krzyżu z tymi słowami na ustach i w sercu. Bóg niestrudzenie przebacza.

Musimy to zrozumieć, ale zrozumieć nie tylko umysłem, lecz i sercem: Bóg niestrudzenie przebacza, to my nużymy się proszeniem Go o przebaczenie, ale On zawsze niestrudzenie przebacza. On nie wytrzymuje do pewnego momentu i potem zmienia zdanie, jak to my mamy pokusę czynić.

Jezus – jak uczy Ewangelia św. Łukasza – przyszedł na świat, aby przynieść nam odpuszczenie grzechów (por. Łk 1,77), a na koniec dał nam dokładne polecenie – abyśmy w Jego imię głosili wszystkim odpuszczenie grzechów (por. Łk 24,47).

Bracia i siostry, niech nas nie nuży Boże przebaczenie – nas, kapłanów, jego udzielanie, każdego chrześcijanina przyjmowanie go i dawanie o nim świadectwa. Niech nas nie nuży przebaczenie Boga.

Bo nie wiedzą, co czynią

„Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Zwróćmy uwagę na jeszcze jedną rzecz. Jezus nie tylko prosi o przebaczenie, lecz także podaje powód: przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. Ale jak to? Ci, którzy Go krzyżowali, z premedytacją zaplanowali zabicie Go, zorganizowali pojmanie Go, procesy, a teraz są na Kalwarii, aby być świadkami Jego końca.

A jednak Chrystus usprawiedliwia tych brutalnych ludzi, bo nie wiedzą. Tak właśnie Jezus postępuje wobec nas – staje się naszym obrońcą. Nie staje przeciwko nam, lecz za nami, przeciwko naszemu grzechowi.

Ciekawy jest argument, którego używa: bo nie wiedzą. Ta ignorancja serca, jaką mamy my wszyscy grzesznicy. Kiedy człowiek stosuje przemoc, nic już nie wie o Bogu, który jest Ojcem, ani o innych ludziach, którzy są braćmi. Zapomina, po co jest na świecie, i posuwa się do popełniania absurdalnych okrucieństw.

Chrystus jest w nich krzyżowany dzisiaj

Widzimy to w szaleństwie wojny, gdzie znów krzyżuje się Chrystusa. Tak, Chrystus po raz kolejny jest przybijany do krzyża w matkach, które opłakują niesprawiedliwą śmierć swoich mężów i dzieci. Jest krzyżowany w uciekających przed bombami uchodźcach z dziećmi na rękach. Jest krzyżowany w starcach, pozostawionych samym sobie na śmierć, w ludziach młodych, pozbawionych przyszłości, w żołnierzach, posyłanych, by zabijali swoich braci. Chrystus jest w nich krzyżowany dzisiaj.

„Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Wielu słucha tych niesłychanych słów, ale tylko jeden je przyjmuje. Jest to złoczyńca, ukrzyżowany obok Jezusa. Możemy sądzić, że miłosierdzie Chrystusa wzbudziło w nim ostatnią nadzieję i skłoniło go do wypowiedzenia tych słów: „Jezu, wspomnij na mnie” (Łk 23,42). Jakby chciał powiedzieć: „Wszyscy o mnie zapomnieli, a Ty myślisz także o tych, którzy Cię krzyżują. U Ciebie jest więc miejsce także dla mnie”.

Dobry łotr przyjmuje Boga, gdy jego życie dobiega końca, i w ten sposób jego życie zaczyna się na nowo. W piekle świata widzi otwierający się raj: „Dziś będziesz ze Mną w raju” (w. 43). Oto cud przebaczenia Boga, który przemienia ostatnią prośbę człowieka skazanego na śmierć w pierwszą kanonizację w dziejach.

Odwagi, podążajmy ku Wielkanocy z Jego przebaczeniem

Bracia, siostry, w tym tygodniu przyjmijmy jako pewność, że Bóg może przebaczyć każdy grzech. Bóg przebacza wszystkie, może przebaczyć każde oddalenie, zamienić wszelki płacz w taniec (por. Ps 30,12); pewność, że z Chrystusem zawsze jest miejsce dla wszystkich; że z Jezusem nigdy nie jest po wszystkim, nigdy nie jest za późno.

Z Bogiem zawsze możemy powrócić do życia. Odwagi, podążajmy ku Wielkanocy z Jego przebaczeniem. Ponieważ Chrystus nieustannie wstawia się za nami u Ojca (por. Hbr 7,25), a patrząc na nasz pełen przemocy i nasz zraniony świat, nie przestaje powtarzać – a my czynimy to teraz w naszym sercu, w milczeniu: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.

Aby ustała wojna

Drodzy bracia i siostry, zanim zakończę tę celebrację, pragnę pozdrowić was wszystkich, a zwłaszcza pielgrzymów przybyłych z różnych krajów, wśród których jest wielu ludzi młodych. Życzę wam wszystkim, także tym, którzy łączą się z nami za pośrednictwem mediów, dobrego Wielkiego Tygodnia.

Jestem blisko drogiego narodu peruwiańskiego, który przeżywa trudny okres napięć społecznych. Towarzyszę mu w modlitwie i zachęcam wszystkie strony do jak najszybszego znalezienia pokojowego rozwiązania dla dobra kraju, zwłaszcza najuboższych, z poszanowaniem praw wszystkich i instytucji. Za chwilę zwrócimy się do Matki Bożej w modlitwie Anioł Pański. To właśnie anioł Pana powiedział Maryi w czasie zwiastowania „Dla Boga nie ma nic niemożliwego” (Łk 1,37). „Dla Boga nie ma nic niemożliwego”, nawet sprawienie, aby ustała wojna, której nie widać końca. Wojny, która każdego dnia stawia nam przed oczyma masakry i brutalne okrucieństwa wobec bezbronnej ludności cywilnej. Módlmy się o to.

Przeżywamy dni poprzedzające Wielkanoc, przygotowujemy się do celebracji zwycięstwa Pana Jezusa Chrystusa nad grzechem i śmiercią. Nad grzechem i nad śmiercią, a nie nad kimś i przeciwko komuś. Ale dzisiaj jest wojna, ponieważ chcemy zwyciężyć w ten sposób, na sposób świata, ale w ten sposób jedynie przegrywamy.

Dlaczego nie pozwolić, aby zwyciężył On? Chrystus poniósł krzyż, aby wyzwolić nas spod panowania zła. Umarł, aby panowały życie, miłość, pokój. Niech zostanie odłożona broń, niech rozpocznie się wielkanocny rozejm, ale nie po to, aby znów podjąć broń i walczyć na nowo, lecz zawieszenie broni, aby osiągnąć pokój poprzez prawdziwe negocjacje, a także gotowość do poniesienia pewnych ofiar dla dobra ludzi.

Co to bowiem będzie za zwycięstwo, które wzniesie flagę na stosie gruzów? „Dla Boga nie ma nic niemożliwego”. Jemu się powierzamy za wstawiennictwem Dziewicy Maryi.

tłum. o. Stanisław Tasiemski OP
KAI/ks

Tags:
Jezus Chrystuspapież FranciszekUkrainawojna
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail