„Potrzebujemy na świecie więcej takich ludzi jak ona; ludzi, którzy działają z sercem”.
Lot trwał tylko godzinę i odbywał się między dwoma miastami w Brazylii. Była to pierwsza taka podróż 2-letniego Andrieja i jego rodziny. Gdy tylko samolot wystartował, maluch stał się bardzo niespokojny. Nie chciał zapiąć pasów bezpieczeństwa i zaczął niemiłosiernie płakać. Wydawało się, że nic mu nie pomoże. Widząc rozpacz chłopca i jego rodziców, stewardesa postanowiła działać.
Dała chłopcu do zabawy woreczek z naklejkami. Gdy to nie pomogło, w geście empatii i miłości poprosiła o pozwolenie, aby wziąć dziecko na ręce. Z czułością i delikatnością kołysała je w przód i w tył, pieszcząc delikatnie jego głowę. Dziecko przestało płakać, a nawet… zasnęło w jej ramionach.
Pastor, który leciał samolotem, sfilmował wszystko i umieścił na portalach społecznościowych.