„Choć minął już prawie miesiąc od wycofania się stamtąd agresorów, miejsca te wyglądają strasznie. Odwiedzaliśmy wioski, gdzie ponad 70-80% budynków jest zniszczonych” – pisze w kolejnym liście z Kijowa przełożony dominikanów w Ukrainie, o. Jarosław Krawiec OP.
List z Kijowa
Drogie Siostry, drodzy Bracia,
„Ojcze, od ponad dwóch godzin jest alarm przeciwlotniczy, jesteście w ukryciu?”. Zabierając się do pisania dostałem wiadomość od Wiry z Domu św. Marcina z Fastowa. Podobnie jak wczoraj, na terenie niemal całego kraju został ogłoszony dziś wieczorem alarm, a w wiadomościach pojawiają się informacje o kolejnych ostrzałach rakietowych różnych miast Ukrainy. Choć ataki wymierzone są przede wszystkim w infrastrukturę kolejową i strategiczne obiekty, to wszyscy wiemy, że rakiety nie zawsze osiągają swoje cele.
Dzień przed moim powrotem do Kijowa jedna z nich zniszczyła dopiero co oddany do użytku budynek mieszkalny w okolicach naszego klasztoru. Ojciec Piotr, który akurat pracował w ogrodzie, dobrze słyszał przelatujące pociski, a następnie mocne wybuchy.
W tym samym czasie ostrzelany został również Fastów. Na szczęście rakiety uderzyły w miejsce nieco oddalone od naszego klasztoru. „Gdyby wybuch był trochę mocniejszy, – stwierdził o. Misza – to z pewnością wyleciałby z okien kościoła wszystkie witraże”.
Minęło już 70 dni wojny, która zamieniła wiele ukraińskich miast i wsi w ruiny, pozbawiła domów i dachu nad głową miliony osób, zabrała życie i zdrowie tysiącom. Jeszcze do niedawna nie pomyślałbym, że będę, jak pokolenie moich dziadków, liczył czas na „przed wojną” i „w czasie wojny”. Chciałoby się już móc napisać… „i po wojnie”.