Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Tysiące uczestników sobotniego marszu przeszło spod bazyliki Matki Bożej Anielskiej i Męczenników na Piazza della Repubblica do bazyliki św. Jana na Lateranie przy Piazza San Giovanni in Laterano. Maszerującym towarzyszył m.in. ogromny transparent z głównym hasłem wydarzenia, brzmiącym "Wybierzmy Życie".
Wcześniej jeszcze, przed oficjalnym rozpoczęciem, wielu obrońców godności ludzkiego życia, wzięło udział w modlitwie Regina Caeli na placu św. Piotra. Papież, jeszcze w lutym, przyjął na audiencji jednego z organizatorów wydarzenia, Massimo Gandolfiniego.
Problemy Włoch i całego świata...
W trakcie marszu jego uczestnicy wskazywali na konieczność rozwiązania takich problemów społecznych jak rosnące przyzwolenie prawne dla aborcji, próby zalegalizowania eutanazji czy pogłębiająca się zapaść demograficzna. Wzywali też m.in. do zwiększenia ulg podatkowych dla rodzin wielodzietnych i wymiaru urlopu rodzicielskiego, a także do rozwoju sieci hospicjów i placówek opieki paliatywnej.
Manifestacja zbiegła się w czasie z pracami włoskiego parlamentu nad ustawą zezwalającą na przeprowadzanie procedury tzw. wspomaganego samobójstwa. W tym kontekście uczestnicy wydarzenia przypomnieli, że przegłosowany w 2010 r. program rozwoju medycyny paliatywnej we Włoszech sfinansowany został w zaledwie 20%.
Równie dużym problemem jest w Italii skala aborcji. Szacuje się, że każdego roku przerywanych jest w tym kraju ok. 80-100 tys. ciąż. Z drugiej strony aż ok. 70% włoskich ginekologów odmawia wykonywania procedury. Przyrost naturalny w kraju wynosi obecnie -0,3% rocznie.
"Wybór życia uratował moje życie"
Wśród uczestników sobotniego marszu znalazły się osoby, które dały wobec zgromadzonych osobiste świadectwo sprzeciwu wobec nacisków na dokonanie aborcji. Jedną z nich była Maya, która zaszła w pierwszą ciążę jako 17-latka.
"Wszyscy mi mówili, że dziecko w tym wieku zrujnuje mi życie. Z niczego jednak nie zrezygnowałam, dziecko nie odebrało mi marzeń o ukończeniu studiów i pracy. Wybór życia uratował moje życie. Narodziny mojego dziecka były również moim odrodzeniem" – relacjonowała kobieta. Dziś wraz z mężem cieszy się ona czwórką pociech.
Poruszające słowo skierowali też do obecnych Giuliana i Octavian, których jedno z szóstki dzieci odeszło tuż po narodzinach do nieba. Z uwagi na jego wady rozwojowe, małżonkowie również nakłaniani byli do aborcji, czemu jednak stanowczo się sprzeciwili. "Carol obserwuje naszą rodzinę z góry i chroni nas" – stwierdzili.
Dobry powód, by żyć
Rzymski marsz zakończył się pod bazyliką św. Jana na Lateranie, gdzie rockowymi brzmieniami przywitał zebranych zespół The Sun. Jego utwór pt. Zawsze jest dobry powód by żyć stał się kolejnym, nieoficjalnym już, hasłem wydarzenia, tłumnie wyśpiewywanym przez zgromadzonych na laterańskim placu.
Co ważne, demonstracja miała z założenia charakter apolityczny, a jej organizatorzy wezwali do nieprzynoszenia partyjnych flag i transparentów. "Życie i rodzina należą do wszystkich. Nie jesteśmy ani prawicą, ani lewicą" – wyjaśnił powody decyzji Gandolfini. "Nie jesteśmy przeciw nikomu personalnie. Chcemy zademonstrować konkretny i widoczny opór wobec wszystkich zasad i praw, które sprzeciwiają się życiu" – dodał.
"Chcemy zaopiekować się wszystkimi: od najmniejszego nienarodzonego dziecka po najbardziej kruche, zranione, porzucone życie. Wiek, stan, moment życia, w którym się znajdujemy, nie mogą być powodem dyskryminacji. Nie chcemy przyjmować żadnego kryterium, które sprowadzałoby się do wartościowania ludzkiego życia" – podkreśliła zaś kolejna z organizatorek, Maria Rachele Ruiu.
Do pomysłodawców i uczestników marszu zwrócił się z podziękowaniem papież Franciszek. "Dziękuję wam za wasze działania na rzecz życia i w obronie klauzuli sumienia, której realizowanie próbuje się często ograniczać. (...) Pamiętajmy, że życie jest darem Boga! Jest ono zawsze święte i nienaruszalne, i nie możemy uciszać głosu sumienia" – podkreślił Ojciec Święty.