Jak stwierdził w rozmowie z “Nederlands Dagblad” Annen, chce on w ten sposób zapobiec przekształcaniu budynków kościelnych w mieszkania, sklepy czy różnego rodzaju punkty usługowe. Mężczyzna wyraża nadzieję, że w przyszłości ludzie znów zaczną w większym stopniu uczęszczać do świątyń.
Przedsiębiorca powiedział też, że chce zachować kupowane kościoły jako miejsca refleksji i „uczynić je bardziej otwartymi”. „Są one piękniejsze niż sala bilardowa czy centrum dywanów” – dodał.
Annen wyraził przy tym przekonanie, że choć frekwencja w kościołach gwałtownie spada, to jednak „wiara ludzi nie zanikła”. Na skutek pandemii i wojny wielu ludzi przekonało się, że „nie możemy być sami”. „Wierzę, że potrzeba obecności kościoła znów wzrośnie” – argumentuje przedsiębiorca.