Świadectwo
Szczęść Boże. Chciałam podzielić się świadectwem łaski, jaką otrzymałam przez wstawiennictwo św. Michała Archanioła podczas peregrynacji figury św. Michała Archanioła z Gargano w sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej i parafii św. Wojciecha w Wąwolnicy.
Przygotowywałam się do wielkiego wydarzenia w rodzinie: ślubu i wesela. Uroczystość miała odbyć się 4 lipca 2015 roku. Generalne porządki w domu już od początku roku skutkowały bólem prawego łokcia. Na początku czerwca 2015 r. ból był już tak dotkliwy, że problemem stawało się nawet uniesienie ręki, by się przeżegnać, a prac w domu i dookoła domu był jeszcze ogrom.
Zaległych prac było wiele, gdyż przez ostatnie 10 miesięcy poświęcałam wiele czasu synowi, który miał poważne problemy zdrowotne. Byłam pełna obaw – myślałam nawet, żeby poddać się, mówiąc domownikom, że jedynym wyjściem będzie zamknięcie niedokończonych pokoi.
Diagnoza: „łokieć tenisisty”. Leczenie długie, co najmniej 8 miesięcy. Potwierdziły się moje przypuszczenia. Jestem magistrem fizjoterapii i wiem, że łokieć tenisisty powstaje z przeciążenia. Jest to proces zapalny przyczepów mięśni okolicy stawu łokciowego.
Peregrynacja figury św. Michała Archanioła
Dowiedziałam się o peregrynacji figury św. Michała Archanioła w Wąwolnicy i zapragnęłam w niej uczestniczyć. Pomyślałam, że będę przy okazji prosić Boga przez wstawiennictwo św. Michała Archanioła o uzdrowienie mojego łokcia.
Uczestniczyłam w drugim dniu nawiedzenia figury św. Michała Archanioła, tj. 15 czerwca 2015 r., biorąc udział w adoracji Najświętszego Sakramentu i modlitwach do św. Michała Archanioła przed godz. 18 i mszy świętej o godz. 18. Przyjęłam również szkaplerz św. Michała Archanioła.
Jeszcze przed mszą świętą w pewnym momencie poczułam trzykrotne delikatne przepłynięcie łaskoczącego prądu po chorym przedramieniu. W myślach zadałam sobie pytanie: co się dzieje z moim łokciem? Nigdy nie miałam takich objawów. Ale jeszcze w tym momencie nie byłam świadoma otrzymania łaski uzdrowienia.
Wychodząc z kościoła po mszy świętej nie czułam już bólu, ale wydawało mi się, że sobie to wmawiam, byłam głęboko poruszona. Spotykając sąsiadkę przed kościołem, w dalszym ciągu nie dowierzając, zgięłam i wyprostowałam prawy łokieć bez problemu, pytając sama siebie: boli czy nie boli? Nie bolał.
Dzięki cudownemu uzdrowieniu wszystkie prace porządkowe w domu mogłam dokończyć w terminie. Do chwili obecnej nie odczuwam najmniejszego bólu w łokciu choć za 4 dni mija rok.
Chwała Panu. Dziękuję za wstawiennictwo św. Michała Archanioła za mną.
Barbara
Świadectwo pierwotnie ukazało się w numerze 6/2016 dwumiesięcznika „Któż jak Bóg” (www.kjb24.pl). Publikujemy je za zgodą wydawcy.
