Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Co wiemy dzięki wierze Kościoła?
Katechizm, w którym Kościół zebrał to wszystko, co przekazuje swoim dzieciom jako treść ich wiary, jest w tej kwestii dość oszczędny. Poświęca zagadnieniu tzw. sądu szczegółowego zaledwie dwa punkty:
1021: Śmierć kończy życie człowieka jako czas otwarty na przyjęcie lub odrzucenie łaski Bożej ukazanej w Chrystusie. Nowy Testament mówi o sądzie przede wszystkim w perspektywie ostatecznego spotkania z Chrystusem w Jego drugim przyjściu, ale także wielokrotnie potwierdza, że zaraz po śmierci każdego nastąpi zapłata stosownie do jego czynów i wiary. Przypowieść o ubogim Łazarzu i słowa Chrystusa wypowiedziane na krzyżu do dobrego łotra, a także inne teksty Nowego Testamentu mówią o ostatecznym przeznaczeniu duszy, które może być odmienne dla różnych ludzi.
1022: Każdy człowiek w swojej nieśmiertelnej duszy otrzymuje zaraz po śmierci wieczną zapłatę na sądzie szczegółowym, który polega na odniesieniu jego życia do Chrystusa i albo dokonuje się przez oczyszczenie, albo otwiera bezpośrednio wejście do szczęścia nieba.
Na koniec dorzuca jeszcze – co znamienne – cytat z Sentencji XVI-wiecznego teologa, mistyka i poety – św. Jana od Krzyża: „Pod wieczór naszego życia będziemy sądzeni z miłości”.
Sąd szczegółowy po śmierci
Z tego zwięzłego tekstu dowiadujemy się kilku istotnych rzeczy:
- Śmierć definitywnie kończy czas, w którym możemy podejmować decyzje o swoim byciu „z” Chrystusem lub „bez” Niego, czy wręcz „przeciw” Niemu.
- Zaraz po śmierci nasze życie zostanie „podsumowane” odnośnie do tych właśnie decyzji. Owo „podsumowanie” nazywamy „sądem szczegółowym”. Określenie „szczegółowy” może odnosić się zarówno do jego personalnego wymiaru – będzie dotyczył każdego z nas z osobna; jak i do tego, że osądzone zostaną wszystkie nasze decyzje, postawy i czyny.
- Sąd szczegółowy będzie polegał „na odniesieniu jego [tj. konkretnego człowieka] życia do Chrystusa”. Będzie więc pewną konfrontacją tego, kim i jaki jestem, z tym, kim i jaki jest Chrystus.
- Efektem tego podsumowania będzie „zapłata”: zbawienie w niebie (ewentualnie poprzedzone czyśćcem) lub potępienie w piekle.
- Sąd szczegółowy nie jest tożsamy z sądem ostatecznym, niemniej ten drugi nie niesie ze sobą możliwości zmiany wyroku pierwszego.
Jak to (być może) będzie?
Przyznajmy, że te wnioski są z jednej strony dość „obfite”, a z drugiej dość „suche”. Być może dlatego Katechizm domyka passus poświęcony sądowi szczegółowemu poetycką frazą św. Jana od Krzyża. Może więc nie jest wcale najgłupszym pomysłem posłuchać, jak wyobrażają sobie ów sąd „poeci”. Oczywiście nie są to źródła pewnej wiedzy teologicznej, ale można w nich odnaleźć pewne inspiracje.
Najpierw Roman Brandstaetter, który chórowi mnichów w dramacie Dzień gniewu wkłada w usta takie oto słowa:
Odpłata Twoja jest z Tobą.
Odpłacasz każdemu
Według jego cierpień i radości,
Dobrych i złych uczynków,
Jego dzieł sprawiedliwych
I dzieł zbrodniczych.
Jesteś Alfa i Omega,
Pierwszy i Ostatni,
Początek i Koniec.
Twoja jest władza nad drzewem życia
I nad drzewem śmierci (…)
Przyszedłeś i przychodzisz co chwila
W kole służebnych aniołów,
Albowiem każda chwila
Jest ostatecznością
I jest czasem Twojego gniewu,
I jest czasem Twojego miłosierdzia,
Chrystusie.
Z kolei Clive Staples Lewis w ostatniej części sagi Opowieści z Narni tak opisuje „sąd”, jaki nad wszystkimi istotami odbywa Aslan – figura Chrystusa. I choć wydaje się, że Lewisowi bardziej chodziło w tym fragmencie o sąd ostateczny, to zasadniczy wątek – spojrzenia w twarz Aslana (Chrystusa) – wydaje się doskonale pasować do naszej refleksji o sądzie szczegółowym:
Stworzenia nadbiegały, a ich oczy lśniły coraz jaśniej i jaśniej (…) A kiedy podbiegły do Aslana, coś się w nich zmieniło, a ściślej mówiąc, w każdym zaszła jedna z dwu zmian. Wszystkie spojrzały mu prosto w twarz – nie sądzę, by mogły tego nie zrobić. Lecz u jednych wyraz twarzy zmienił się nagle okropnie: pojawiły się nienawiść i przerażenie. Trwało to ułamek sekundy i nagle przestały być MÓWIĄCYMI zwierzętami – stały się ZWYKŁYMI zwierzętami. I wszystkie stworzenia, które spojrzały na Aslana w ten sposób, zboczyły w prawo – czyli na lewo od niego – i znikły w jego wielkim, czarnym cieniu, który (jak już mówiłem) rozciągał się na lewo od Drzwi. Dzieci nigdy już ich nie zobaczyły. Sam nie wiem, co się z nimi stało. Natomiast inne stworzenia spojrzały w twarz Aslana z miłością, choć niektóre z lękiem. I te wszystkie przeszły przez Drzwi, gromadząc się w tłumie po jego prawicy.