Aleteia logoAleteia logoAleteia
czwartek 25/04/2024 |
Św. Marka
Aleteia logo
Duchowość
separateurCreated with Sketch.

Chory na raka pięcioletni chłopiec przed śmiercią prosi mamę o wybaczenie

Charlie Procter

Charlie's Chapter | Facebook

Redakcja - 02.02.23

W październiku rodzina postanowiła „przyśpieszyć” przyjęcie urodzinowe Charliego o 6 miesięcy, bo chłopiec miał marzenie: chciał skończyć 6 lat.

5-letni Charlie Proctor przeprosił swoją matkę, Amber, w jednej z ostatnich rozmów, jakie z nią odbył:

„Mamo, bardzo mi przykro”.

Wkrótce potem, 9 listopada, nie mając już siły na dalszą walkę z rakiem wątroby, którą odważnie toczył przez dwa długie lata, Charlie odszedł z tego świata.

Amber Schofield i Ben Proctor z Lancashire w Wielkiej Brytanii powitali narodziny Charliego 24 kwietnia 2013 r. Było to ich pierwsze dziecko, pełne energii i zdrowia, urodzone z imponującą wagą 4,9 kg.

Wszystko miało się zmienić 1 lutego 2016 roku: Gdy Charlie miał niespełna 3 lata, zdiagnozowano u niego guza wątroby. A był to rzadki i szczególnie okrutny nowotwór: atakuje on głównie dzieci do 3 roku życia. Przez dwa lata Amber i Ben robili wszystko, co w ich mocy, aby uwolnić swojego synka od wątrobiaka zarodkowego. Guz jednak nie chciał przejść do fazy remisji.

Kiedy rodzina wraz z chłopcem spędzała wakacje w Grecji, nadeszła wiadomość, że sytuacja Charliego drastycznie się pogorszyła. Amber podzieliła się rodzinnym dramatem na stronie Charlie’s Chapter, którą stworzyła na Facebooku, by prosić o pomoc w leczeniu chłopczyka:

„Charlie ma zaledwie dwa tygodnie na oddychanie. 14 dni na zwiedzenie świata. 336 godzin do spędzenia ze swoją młodszą siostrą, której nie zobaczy, jak dorasta”.

W wątrobie dziecka pojawiły się nowe guzy. Według lekarzy Charliemu zostało od dwóch do sześciu tygodni życia. Amber i Ben podjęli trudną i piękną decyzję: nie zamierzali przerywać swojej wakacyjnej podróży. Charlie zasłużył na to, by zostać „kapitanem statku”. Charlie zasłużył na dalsze nurkowanie w basenie.

Jednocześnie rodzice nie przestawali szukać możliwości, które wciąż istniały, aby coś zrobić. Udało im się skontaktować z lekarzem w Stanach Zjednoczonych. Nasiliła się akcja zbierania środków na leczenie. Dzięki platformie współpracy GoFundMe rodzinie udało się zebrać ponad 410 tysięcy euro z darowizn.

Jednak i ta kwota okazała się niewystarczająca. Pod koniec sierpnia kolejna druzgocąca wiadomość skłoniła Bena i Amber do ogłoszenia swoim przyjaciołom i dobroczyńcom:

„W sobotę otrzymaliśmy wstępny kosztorys leczenia. Po przeszczepie wątroby przyszłość Charliego kosztowałaby prawie milion euro”.

Wysiłki skierowane na rozpropagowanie wiadomości zwielokrotniły się. Może dotrze do jakiejś celebrytki, może do jakiegoś milionera… A może nawet do rzeszy drobnych darczyńców…?

Niestety, zabrakło czasu…

W październiku rodzina postanowiła „przyśpieszyć” przyjęcie urodzinowe Charliego o 6 miesięcy, bo chłopiec miał marzenie: chciał skończyć 6 lat.

9 listopada Amber i Ben podzielili się w mediach społecznościowych najnowszym zdjęciem Charliego. Do fotografii dołączyli rozdzierającą serce wiadomość.

„W miarę upływu dni jego stan pogarsza się coraz bardziej. Już nie wygląda jak Charlie. Jest tak chudy, że widzę i czuję każdą kość w jego malutkim ciałku. Jego twarz się zapada, oczy są wywrócone do tyłu. Skąd się wzięła tak ogromna siła w moim dziecku? Dzisiaj jest bardzo niespokojny, chce się położyć, usiąść, położyć się na łóżeczku, potem na pufie, potem znów na sofie… W pewnym momencie Charlie odwrócił się do mnie i powiedział do mnie cicho i z zadyszką: „Mamo, tak mi przykro”. Powiedział tak, ponieważ musiał ponownie zmienić pozycję i czuł, że musi mnie przeprosić.

Amber Schofield dodała, że ​​w tym momencie jej serce pękło.

„Żadne dziecko nie powinno czuć tego, co czuje Charlie. Żadne. Żaden rodzic nie powinien patrzeć, jak jego dziecko powoli odchodzi”.

Wybuch rozpaczy tej matki jest wyzwaniem dla wszystkich nas, chrześcijan. Jak możemy pomóc ludziom, rodzinom, rodzicom – jak to zrobić z większą autentycznością i intensywnością – z wiarą i nadzieją stawić czoła chwilom tak niezrozumiałej i rozpaczliwej próby?

10 listopada Amber przekazała jeszcze przyjaciołom rodziny wieści, których nikt nie chciał usłyszeć:

„Wczoraj o 23.14 mój najlepszy przyjaciel, mój świat, Charlie, wydał swe ostatnie tchnienie. Zasnął spokojnie, wtulony w moje ramiona, z ramionami ojca wokół nas. Nasze serca krwawią. Świat stracił niesamowite dziecko. Charlie, pokazałeś mi, co znaczy miłość. Teraz czas na fruwanie. Jestem z ciebie taka dumna! Tak dzielnie walczyłeś! Zawsze będę za tobą tęsknić, moje niesforne maleństwo! Słodkich snów, moje dziecko!”

Do wiadomości dołączono zdjęcie, które rodzina sama skomponowała. Na fotografii rodzice dali swojemu synkowi „prezent”, który pośród ich bezbrzeżnego bólu objawia najbardziej intymną, głęboką i ożywiającą nadzieję na wieczny dzień ponownego zjednoczenia: skrzydła anioła.

Spoczywaj w pokoju, mały, Wielki Charlie. Boże, daj siłę zdruzgotanym rodzicom.

Tags:
chorobadziecirak
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail