Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Wielki Post rozpoczyna się co roku Ewangelią o kuszeniu Jezusa na pustyni: „Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła” (Mt 4,1). Jaki jest zamysł diabła, który poddaje Jezusa próbom? Co chce osiągnąć?
Oto odpowiedź: diabeł chce zaszkodzić relacji Jezusa z Ojcem, chce doprowadzić do tego, aby Jezus przestał Go kochać i ufać Mu z synowską czułością. Jest to pułapka, która ma skłonić Jezusa do traktowania Ojca jak funkcjonariusza, jako siłę, z którą trzeba się zmierzyć. Szatan próbuje zniszczyć i zdeprecjonować ich relację.
Błędne podejście do pokus
Problem polega na tym, że diabeł jest w tym bardzo dobry. Pomyśl o tym, jak sam się czujesz, gdy jesteś kuszony. Najprawdopodobniej zakładasz, że: (a) zrobiłeś coś złego; (b) Bóg cię karze i odrzuca; (c) Bóg nie będzie zadowolony, dopóki nie udowodnisz mu, że zasługujesz na Jego miłość. Jeśli poddasz się tym wszystkim bredniom, diabeł już wygrał. A to jest niezwykle smutne, wręcz tragiczne.
Rozważmy jednak to wszystko ponownie w świetle pokus Jezusa. W Jego konkretnym przypadku, kogo diabeł szuka: kogoś, kto jest zły ... czy kogoś, kto jest dobry? Odpowiedź, oczywiście, brzmi: ktoś, kto jest dobry.
I właśnie dlatego diabeł wychodzi do ciebie z pokusami. Diabeł nie musi tracić czasu na kuszenie ludzi, którzy są źli, którzy osiągnęli biegłość w znajdowaniu pokus i poddawaniu się im. Otóż nie, diabeł nastawia się na ludzi, którzy są święci, ponieważ jeśli uda mu się zwyciężyć w doprowadzeniu ich do upadku, wtedy ma trofeum, którym może złośliwie wymachiwać przed obliczem Jezusa.
Potwierdzają to święci. Jak pisze św. Ambroży, „diabeł zawsze zazdrości tym, którzy dążą do lepszych rzeczy”. Podobnie uważa św. Hilary z Poitiers: „Diabeł kusi tych, którzy są uświęceni, bo pragnie przede wszystkim zwyciężyć świętych".
Jak podchodzić do pokus
Priorytetem jest więc zmiana naszego myślenia o pokusach, zwłaszcza w trzech aspektach.
Po pierwsze, naszą odpowiedzią na pokusy powinna być wdzięczność. Powinniśmy być wdzięczni, gdy pokusy pojawiają się na naszej drodze, ponieważ ich obecność jest potwierdzeniem naszego prawego stanu ducha, który zły uważa za realne zagrożenie. Stąd jego atak.
Po drugie, powinniśmy być głęboko wdzięczni za ogromną pomoc, jakiej pokusy dostarczają naszemu życiu duchowemu. Jakże często powodowani pragnieniem wzrastania w świętości nie mamy pojęcia, od czego zacząć. Możemy być jednak pewni, że pokusy, które diabeł zsyła, celują w ten konkretny obszar naszego życia, w którym jesteśmy najsłabsi i najbardziej potrzebujemy wzrostu. Czy kiedykolwiek rozpoznalibyśmy to samodzielnie bez zmagania się z pokusą?
I po trzecie, czas na zamartwianie jest nie wtedy, gdy przychodzi pokusa, lecz wtedy, gdy pokusy NIE doświadczamy, bo oznacza to, że diabeł uważa nas za niewartych uwagi. A dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że sami wykonujemy świetną robotę niszczenia relacji z Bogiem.
Związek pomiędzy pokuszeniami a uświęceniem
Jak to się stało, że w ogóle wiemy o pokusach Jezusa? Jedyną odpowiedzią, która ma sens jest to, że Jezus sam powiedział o nich swoim uczniom. I zrobił to celowo, aby dać przykład, jak kluczowe są pokusy dla wzrastania w miłości do Ojca.
Jezus nie opuścił pustyni dokładnie taki sam, jak na nią wszedł. Wyszedł z niej z jeszcze intensywniejszą miłością do Ojca... z jeszcze głębszą pewnością i przekonaniem, że wypełnia wolę Ojca i przeżywa swoją misję z rozpaloną wolnością. Przez swoje pokusy „nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hbr 5, 8). Jezus ukazuje nam, że pokusy są istotną częścią uświęcenia.
Doświadczenie pokus jest rodzajem szkoły świętości. Powodem, dla którego Bóg dopuszcza pokusy w naszym życiu, jest chęć wskazania nam, jak bardzo jesteśmy wobec Niego nieufni. Co uznamy za największą pokusę dla człowieka? Przecież nie sernik. To pokusa, by myśleć, że jesteśmy autonomiczni: że jesteśmy panami własnego losu, że możemy zrobić wszystko sami, i że ludzie, którzy odnoszą największe sukcesy, są wyjątkowo samowystarczalni.
Stać się silniejszym polegając na Bożej sile
Diabeł chce, abyśmy pogrążyli się w tych złudzeniach. Pokusa to okazja, by stać się silniejszym poprzez poleganie na Bożej sile. Celem pokusy jest otwarcie się na przyjęcie Bożej miłości w samym środku wstrząsu, jakim jest pokusa.
Pokusy przekonują nas, że nie mamy w sobie nic, na co moglibyśmy liczyć i dlatego stratą czasu jest próba bycia „samowystarczalnym”. Czy wiesz, jaki jest dowód na to, że naprawdę ufasz Bogu w swoim życiu? To jest to, że idziesz do Niego natychmiast, kiedy pokusa uderza ... nie pozwalając, aby wstyd, bycie upokorzonym lub uczucie rozczarowania w sobie weszło w drogę.
Diabeł zostaje pokonany, kiedy wie, że nie może trzymać nas z dala od Jezusa. Więc w swoich pokuszeniach, po prostu podejdź do Jezusa. Nie chodzi o to, by pokonać pokusy, lecz o to, by pozwolić, by miłość Jezusa do ciebie je rozpuściła.
A możemy to zrobić spokojnie i z tak wielką ufnością, ponieważ „Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania abyście mogli przetrwać” (1 Kor 10, 13). Bez względu na to, jak dzika jest pokusa, nie może ona przewyższyć Bożej opatrzności, która trzyma cię przy sobie i wspiera.
Jak się modlić, gdy przyjdzie pokusa?
Nie jest przesadą stwierdzenie, że pod wieloma względami najważniejszym momentem życia jest pierwsza sekunda po wystąpieniu pokusy. Co robisz? Czy udręczasz się tym, dlaczego jesteś kuszony i próbujesz walczyć z tym siłą woli (= klęska)? Czy może oddajesz się w ramiona Jezusa?
Zróbmy to ... i przez cały ten Wielki Post pamiętajmy o tym, kiedy w modlitwie Pańskiej wypowiadamy słowa: „i nie wódź nas na pokuszenie”. Mówimy wówczas tak naprawdę:
Wiem, że potrzebuję pokus, abyś mógł mnie oczyścić i udoskonalić. Ale kiedy one przychodzą, nie pozwól, aby doprowadziły mnie do zniechęcenia lub ułudy. Niech prowadzą mnie do większej miłości do Ciebie!