Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Chciwość: miłość do pieniędzy
W trzecim z kolei boju zmierzymy się z chciwością, którą możemy nazwać miłością do pieniędzy. Jest to bój z nieprzyjacielem pochodzącym z zewnątrz, niewpisany w naszą naturę, zapoczątkowany w mnichu przez nic innego jak gnuśność zepsutego i rozleniwionego ducha a często także przez niegodziwe wkroczenie na drogę prowadzącą do porzucenia świata oraz opieranie się przy tym na fundamencie oziębłej miłości do Boga.
Albowiem panuje przekonanie, że wszystkie pozostałe wady, stanowiące część ludzkiej natury, biorą początek w nas, jakby były wrodzone. W jakiś sposób są one zakorzenione w ciele i, będąc niemalże rówieśnikami samych narodzin, swoim pojawieniem się wyprzedzają wykształcenie zdolności odróżniania dobra od zła i mimo że jako pierwsze wywierają na człowieka wpływ, to jednak ich przezwyciężenie wymaga długotrwałych wysiłków.
Natomiast ta choroba pojawia się później i zagraża duszy z zewnątrz. Im łatwiej można jej zapobiec oraz bronić się przed nią, tym bardziej przewyższa wszystkie inne choroby pod względem wyrządzanych szkód i tym trudniej ją wypędzić, jeżeli choć raz zostanie zlekceważona i zaatakuje serce.
Zło pochodzące z natury
Staje się bowiem korzeniem wszelkiego zła, z którego wyrastają zalążki licznych wad. Na przykład prostych odruchów ciała czyż nie obserwujemy zarówno u dzieci, które są jeszcze niewinne i nie wykształciły umiejętności odróżniania dobra od zła, jak również u ssących pierś niemowląt?
Ponieważ nie noszą one w sobie nawet zarodka żadnej żądzy, pokazują, że za odruchy ich ciała odpowiadają podszepty natury. Czyż nie widzimy, iż gwałtowne napady gniewu z całą mocą występują już u małych dzieci i czy nie dostrzegamy, że zanim poznają one, czym jest cnota cierpliwości, budzą w nich złość wyrządzane im krzywdy i dotykają je nawet wypowiedziane żartem słowa zniewagi? I niekiedy, choć nie starcza sił, to jednak z powodu gniewu nie brakuje woli zemsty.
Nie mówię tego, by obwiniać naturę, lecz aby ukazać, że część odruchów, które od nas pochodzą, została w nas zakorzeniona dla naszego pożytku, a część ma swoje źródło poza nami i nabyliśmy je, dopuszczając się zaniedbań i wykazując się złą wolą.
Korzyści ze słabości
Albowiem owe odruchy ciała, o których mówiliśmy wcześniej, opatrzność Stwórcy zakorzeniła w nas ku naszej korzyści, abyśmy odnawiali rodzaj ludzki przez dawanie życia przyszłym pokoleniom, a nie po to, byśmy dopuszczali się bezwstydnych czynów oraz cudzołóstwa, które potępia także powaga prawa.
Czy nie dostrzegamy, że również zdolność wybuchania gniewem stała się naszym udziałem, abyśmy czerpali z niej wielkie korzyści, [mianowicie] oburzeni naszymi wadami i błędami chętniej poświęcali uwagę kształtowaniu cnót oraz duchowym wysiłkom, wykazując się pełnią miłości do Boga i cierpliwości względem braci?
Wiemy też, jak wielki pożytek przynosi smutek, który zaliczony zostaje do pozostałych wad, gdy przeobraża się w uczucie przynoszące szkodę. Otóż ten, który pochodzi od bojaźni Bożej, jest rzeczą zupełnie niezbędną, a ten, który jest dziełem świata – niezwykle niebezpieczną, jak uczy Apostoł, mówiąc: Smutek pochodzący od Boga powoduje żal, który prowadzi do pewnego zbawienia, natomiast smutek będący dziełem świata powoduje śmierć.
Fragment dzieła „Reguły (De institutis coenobiorum)”, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów. Tytuł, lead, śródtytuły i podkreślenia pochodzą od redakcji Aleteia.pl.
Św. Jan Kasjan (ok. 365–435) - jeden z największych autorytetów w monastycyzmie zachodnim. Urodzony w Dobrudży (na terenie dzisiejszej Rumunii i Bułgarii), od młodości zafascynowany życiem monastycznym. Mając 18 lat wyruszył do Palestyny (383), gdzie wstąpił do klasztoru. Razem z Germanusem, swoim przyjacielem, udał się do Egiptu (Nitria, Cele, Sketis), gdzie spotkał się i rozmawiał z najsłynniejszymi Ojcami Pustyni. W 400 roku wyjechał do Konstantynopola, gdzie zaprzyjaźnił się ze św. Janem Chryzostomem. W roku 405 pojechał do Rzymu, szukając u papieża wsparcia dla prześladowanego Jana. Tu spotkał i zaprzyjaźnił się z diakonem Leonem, późniejszym papieżem Leonem Wielkim. Stąd wyjechał do Marsylii w 416 roku, gdzie założył dwa klasztory: męski i żeński. Napisał: „Reguły”; „Rozmowy z Ojcami”; „O wcieleniu Pańskim przeciw Nestoriuszowi”.