separateurCreated with Sketch.

Violet Jessop: Przeżyła zatonięcie Titanica. I jeszcze dwa wypadki

Violet Jessop
Sandra Ferrer - 19.05.23
Violet nigdy się nie poddawała, ani wtedy, gdy morze chciało ją złamać, ani kiedy świat próbował krytykować jej wiarę. 
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Violet Jessop miała niekonwencjonalne życie. Była prostą kelnerką, która chciała zarobić na życie w rozwijających się wówczas rejsach morskich. Ani ona, ani nikt inny nie spodziewał się, że ulegnie aż trzem wypadkom na trzech różnych statkach. Tuż przed zatonięciem Titanica Violet, która zawsze nosiła przy sobie różaniec, właśnie odmówiła modlitwę. 

Violet była najstarszą córką skromnych robotników pochodzenia irlandzkiego, którzy wyemigrowali do Argentyny w poszukiwaniu lepszego życia. Tam William Jessop i Katherine Kelly zarabiali na życie hodowlą owiec. To właśnie w Bahía Blanca 2 października 1887 roku urodziła się ich najstarsza córka Violet. Po niej przyszło na świat jeszcze ośmioro dzieci, z których troje nie osiągnęło dorosłości. 

Silna wiara pośród przeciwności

W 1903 roku rodzinę dotknęła tragedia, kiedy William zmarł, pozostawiając żonę z gromadką dzieci. Katherine zdecydowała się wtedy na powrót do Europy i zamieszkała z dziećmi w Londynie. Violet wstąpiła następnie do klasztoru, gdzie przeżyła jeden ze swoich najszczęśliwszych okresów, jak sama wyjaśniła w swoich wspomnieniach:

Dobre mniszki bretońskie, wygnane z Francji, były tak szczęśliwe, że w ich towarzystwie nie można było pozostać smutnym ani przygnębionym. Z wyjątkiem czasu zajęć wszyscy byliśmy głośni, radośni i pracowici jak pszczoły”

Później, kiedy Violet była młodą dwudziestojednoletnią kobietą, jej matka zachorowała i nie mogła pracować. Bez zastanowienia porzuciła życie studenckie, mimo smutku pozostawienia ukochanych zakonnic i zaczęła szukać pracy. Poszła tą samą drogą, co jej matka i szukała pracy jako kelnerka na jednym ze statków Royal Mail Line. Dwa lata później, w 1910 roku, została zatrudniona przez White Star Line i dołączyła do zespołu RMS Olympic

20 września 1911 roku zupełnie nowy transatlantyk zderzył się z HMS Hawke, okrętem wojennym Royal Navy. Wypadek nie był tragiczny, gdyż oba statki dotarły do ​​portu, a ich załoga cała i zdrowa wróciła na ląd. 

Przeżyła katastrofę Titanica

10 kwietnia 1912 roku w dokach w Southampton tłum zgromadził się przed górą żelaza, która według twórców była niezniszczalna. Imponujący RMS Titanic przygotowywał się do przekroczenia Północnego Atlantyku i przybycia do Nowego Jorku. Wśród jego załogi był Violet Jessop. Sen o Titanicu rozpadł się cztery dni później. Góra lodowa przecięła mu drogę i zabiła ponad tysiąc pięćset osób. Kilka godzin przed zderzeniem Violet odpoczywała w swojej kabinie. 

„Jak dobrze było wreszcie znaleźć się na mojej wygodnej pryczy – przypomniałam sobie po latach – pochłaniając plik angielskich czasopism, które kamerdyner biblioteki ostrożnie wrzucił do kabiny mimochodem. Tatler i Sketch potrafili tak szybko zawładnąć moją wyobraźnią i przenieść mnie w inne miejsca z najnowszymi bibelotami i najnowszymi ubraniami. Wróciłam do Anglii na kilka chwil…

Ale poczekaj! Przypomniałam sobie, że miałam niezwykłą modlitwę przetłumaczoną z hebrajskiego, rzekomo znalezioną w pobliżu grobu naszego Pana i ułożoną przez nie wiadomo kogo. Otrzymałam ją od starej Irlandki z instrukcją, abym codziennie modliła się o ochronę przed ogniem i wodą. Każdego dnia zamierzałam to sprawdzić, ale zawsze znajdowałam coś innego, co przykuło moją uwagę.

Dlatego nadal była nieprzeczytana w moim modlitewniku, cennej i kochanej pamiątce z drogich, dawnych dni klasztornych.

Uderzyło mnie sumienie. Połowa podróży minęła, a moja obietnica modlitwy nie została dotrzymana. W tym momencie zdecydowałam, że ją przeczytam. Spojrzałam na Ann na jej dolnym łóżku i zachęciłam, by też się pomodliła. Zwróciła mi kartkę z modlitwą po przeczytaniu, mówiąc, że rzeczywiście było to piękne, ale zostało dziwnie sformułowane.

A ja zabrałam się do czytania z pobożnością. Odłożyłam czasopisma, żeby lepiej się skupić na nabożeństwach. Potem zasnęłam”.

Chwilę później potworny ryk statku, powodowany przez lodową skałę, obudził Violet i wszystkich ludzi podróżujących Titanicem. Rozpoczęła się katastrofa statku

Tonący Titanic
"Tonący Titanic", rycina Willy'ego Stöwera

Violet wyszła na pokład i otrzymała zadanie uspokojenia podróżnych, podczas gdy ona zorganizowała grupę kobiet i dzieci, aby wraz z nią mogli wejść na pokład łodzi numer 16. Będący w małej łodzi oficer wręczył jej zawiniątko – dziecko, które w tym chaosie zgubiła jakaś matka. Kilka godzin później RMS Carpathia ratował ludzi, którym udało się uniknąć pewnej śmierci. Tam matce dziecka udało się je odnaleźć.

Violet Jessop stłumiła swoje lęki i nie pozwoliła, by to dramatyczne przeżycie przesłoniło jej wolę. Trzy lata później wybuchła I wojna światowa i wiele z tych cywilnych statków trafiło do armii. Po krótkim przeszkoleniu jako pielęgniarka dołączyła do Ochotniczego Oddziału Pomocy Pielęgniarskiej na pokładzie HMHS Britannic, przebudowanego statku szpitalnego

Kiedy płynęli przez greckie wody, 21 listopada 1916 roku w statek uderzyła podwodna bomba. Znowu historia się powtórzyła. Violet zeszła do łodzi ratunkowej, która została wessana przez śruby napędowe statku. Pomimo otrzymania kilku ciosów w głowę, które rozbiły jej czaszkę, została cudownie uratowana. 

Violet przeżyła trzy katastrofy na morzu, ale pozostała zdeterminowana, by nic i nikt nie pokrzyżował jej planów. Wróciła do pracy jako kelnerka, aż do przejścia na emeryturę w 1950 roku. Do osiemdziesiątego czwartego roku życia żyła spokojnie na angielskiej wsi, gdzie spisywała swoje wspomnienia, które ukazały się pod tytułem „Titanic Survivor”. 

Na jej łamach Violet wspomina rozmowę z Tedem, członkiem załogi, który śmiał się z jej wiary: „Pewnego dnia, gdy szukałam czegoś w kieszeni fartucha, w jego obecności upuściłam różaniec. Zirytowany wyraz pojawił się na jego twarzy i skomentował ponuro: „Do czego używasz tego czegoś?”

Pomyślałem, że było to pytanie w jak najbardziej złym guście i obliczone na zranienie, ponieważ dobrze wiedział, do czego to służy. Odpowiedziałem, ignorując jego nietakt, że uważam to za bardzo prostą i smakowitą praktykę mojej religii, aby w ten sposób prosić o coś Matkę Bożą, w taki sam sposób, jak on sam powtarzał mi wiele razy między śmiechem, błagał ją, swoją matkę, by wstawiała się za jego sprawą u ojca, kiedy kończyły się fundusze”. 

Violet nigdy się nie poddawała, ani wtedy, gdy morze chciało ją złamać, ani kiedy świat próbował krytykować jej wiarę.