separateurCreated with Sketch.

Istnieje zdrowe posłuszeństwo, które nie jest toksyczną uległością. Ewangeliczna wskazówka

Ojciec z synem wędrują po górach
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Taka uległość jest więc toksyczna, gotowa znieść wiele – nawet upokorzenie, przemoc, czy poniżenie – byle tylko nie stracić złudnego poczucia bezpieczeństwa…
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Posłuszeństwo

Współczesnemu człowiekowi kojarzy się to raczej ze słabością niż z siłą; bardziej z rodzajem zaburzenia niż z przejawem wewnętrznej dojrzałości i wolności. Nic dziwnego. Takie słowa, jak podporządkowanie, posłuszeństwo, uległość, budzą wyobrażenie osoby kruchej, słabej i zależnej, której brakuje odwagi i życiowej zaradności.

Nie jest ono pozbawione podstaw. Można bowiem poddać się prowadzeniu czy władzy drugiego człowieka z lęku przed jego siłą lub też własną słabością – w poczuciu, że sam sobie na tym świecie nie poradzę, że jestem słaby, bezbronny, niekompetentny, niezdolny do samodzielnego istnienia w świecie.

Osoby o takich cechach zazwyczaj potrzebują kogoś, na kim będą mogły się wesprzeć, kto za nie podejmie ważne życiowe decyzje, dokona kluczowych wyborów. Ich uległość jest więc toksyczna, gotowa znieść wiele – nawet upokorzenie, przemoc, czy poniżenie – byle tylko nie stracić złudnego poczucia bezpieczeństwa płynącego z faktu, że jest obok ktoś silny, sprawczy, dominujący; że można się na jego sile wesprzeć – nawet jeśli skutkiem ubocznym jest krzywda i zranienie.

Zdrowe posłuszeństwo

Istnieje jednak również zdrowe posłuszeństwo, które – choć w zewnętrznych przejawach bywa podobne – jest dokładnym przeciwieństwem toksycznej zależności. Wyrasta ono bowiem na zupełnie innym fundamencie.

Zdrowe posłuszeństwo nie jest owocem lęku i reakcją na dręczące poczucie osamotnienia, niekompetencji i bezradności, ale decyzją woli, która samoogranicza się z uwagi na określone dobro.

Poddaję się więc drugiemu ze względu na jakieś zadanie, które mamy do wykonania, stanowisko, które on piastuje, bądź – w uznaniu dla jego autorytetu i kompetencji w określonych sprawach.

Posłuszny Jezus

Tak rozumiane i przeżywane posłuszeństwo wymaga wielkiej dojrzałości i pokory. Jego wzorem jest Jezus. W Ewangelii według św. Łukasza można znaleźć następujące stwierdzenie: „Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany” (Łk 2, 51).

To zwieńczenie historii o tym, jak dwunastoletni Jezus pozostał w Jerozolimie, a Maryja z Józefem po trzech dniach poszukiwań odnaleźli Go w świątyni. Słowo ὑποτάσσω (hypotaso), którego używa w tym fragmencie Ewangelista, oznacza dokładnie: podporządkowywać się, poddawać się, ulegać, być posłusznym.

Nie bez powodu św. Łukasz w taki sposób puentuje postawę Jezusa. Wszak wcześniej, w opowieści o Jego samowolnym pozostaniu w Jerozolimie, ukazuje wielką dojrzałość, samodzielność, mądrość i zaradność młodego Syna Bożego.

Jego decyzja o podporządkowaniu się ziemskim rodzicom nie była więc wymuszona lękiem, ale spowodowana miłością. Takiego, pełnego odpowiedzialności posłuszeństwa powinniśmy się od Niego uczyć i w nim Go naśladować.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.