Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Podwójnie skrzywdzony
Sławomir Mastek – z zawodu fotograf, mieszkający i pracujący w Wadowicach – jako dziecko doświadczył molestowania seksualnego i próby gwałtu ze strony dwóch księży. Jego historie opisują na platformie Onet Szymon Piegza i Janusz Schwertner w reportażu „Błaganie pokutnika”.
Jako dziecko Sławomir był zaangażowany w Kościół, służył niemal codziennie do mszy, czasami nawet do dwóch. To tam spotkał pierwszego oprawcę ks. Filipa Piotrowskiego. W 1977 r. poszedł zaprosić na imieniny swojego taty ks. Zdzisława Kławę – ówczesnego opiekuna ministrantów. Ich rozmowie przysłuchiwał się Piotrowski, który nagle wsunął mu rękę do spodni i dotknął jego genitalii.
Młody Sławek uciekł z płaczem i opowiedział o wszystkim matce. Ta nie uwierzyła mu, ale jeszcze ukarała za szkalowanie księży.
Później okazało się, że ks. Filip Piotrowski zachowywał się podobnie wobec innych chłopców.
Gdy był nastolatkiem, na wyjeździe młodzieżowym, inny, nieżyjący już kapłan, próbował go zgwałcić. Chłopak stanowczo mu się sprzeciwił. Po powrocie z wyjazdu ksiądz próbował dobierać się do niego ponownie, ale i tym razem Mastek stawił opór.
Nikt mu nie wierzy
Gdy Sławomir Mastek ożenił się, postanowił powiedzieć o tej traumie swojej żonie. Niestety, nie uwierzyła mu. Mężczyzna zaczął topić swoje smutki w alkoholu. Jego małżonka postawiła mu ultimatum: albo alkohol, albo ona. Sławek rozpoczął terapię, a wraz z nią – walkę o prawdę.
Terapeuta powiedział mu, że nie nie wyjdzie ze swojego problemu alkoholowego, jeśli nie zamknie sprawy z przeszłości. Niestety kapłani, z którymi chciał rozmawiać na temat molestowania przez ks. Filipa Piotrowskiego zarzucali mu kłamstwo i chęć zniszczenia Kościoła. Prokuratura umorzyła śledztwo, gdyż sprawa uległa przedawnieniu, a drugi z oprawców Mastka już nie żył.
W końcu, dzięki wsparciu fundacji „Nie lękajcie się” Sławomir Mastek znalazł prawnika, który pomógł mu w kontakcie z kurią. Okazało się, że po utworzeniu diecezji bielsko-żywieckiej ks. Piotrowski z archidiecezji krakowskiej znalazł się nowej jednostce kościelnej. Mastek i jego prawnik napisali do kurii z żądaniem przeprosin i zadośćuczynienia. Odpowiedź ich zaskoczyła.
Zmiłuj się nade mną, Boże
W październiku 2015 r. Sławomir Mastek spotyka się z prawnikiem kurii diecezji bielsko-żywieckiej. Zostaje mu tam odczytany własnoręcznie napisany list od ks. Filipa Piotrowskiego, w którym przyznaje się do przestępstwa i prosi o przebaczenie.
Mastek był w szoku. Postanawia spotkać się z ks. Filipem, by mu przebaczyć. Niestety starszy kapłan nie jest gotowy na to spotkanie. Nie udaje się także namówić do pomocy jego znajomego, ks. kanonika Zdzisława Kławę. Po kilku latach, w maju 2023 r. Sławomir Mastek udaje się na spotkanie z bp. bielsko-żywieckim Romanem Pindlem. Bez uprzedzenia, z dyktafonem i kamerą.
Zostaje przyjęty bardzo życzliwie przez sekretarza – ks. Marka Studenskiego oraz samego biskupa. We trójkę udają się do domu księży emerytów, gdzie mieszka 81-letni ks. Filip Piotrowski.
„Dla mnie to jest wielki dzień, bo chciałem osobiście uścisnąć twoją rękę i ci przebaczyć za to, co było wcześniej” – powiedział mu Sławomir Mastek. – „Przebaczam ci z całego serca. Za wszystko, co było”.
Starszy kapłan nie wypiera się winy, powtarza kilka razy Bóg zapłać i modli się Psalmem 51: „Zmiłuj się nade mną, Boże, w miłosierdziu swoim, w ogromie swej litości zgładź nieprawość moją. Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego”.