separateurCreated with Sketch.

Dlaczego czasem warto odpuścić i nie robić czegoś za wszelką cenę?

Kobieta siedzi za biurkiem i z radością wyrzuca kartki papieru w górę
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Katarzyna Matusz - 16.09.23
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Nie mówię tu, żeby żyć w strachu czy lęku, ale żeby mieć w sobie ten margines, w którym dajemy sobie pozwolenie na to, że w naszym życiu zajdą zmiany, o których dziś nie mamy pojęcia.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Upór pomoże ci wytrwać, ale może też sprawić, że będziesz trzymać się czegoś, co nie jest dla ciebie korzystne. Sztuką jest zauważyć tę różnicę – pisze Annie Duke w książce „Odpuść! Dlaczego czasem warto rezygnować i nie robić wszystkiego za wszelką cenę”, Wydanej przez MT Biznes. Jak to zrobić? Czytaj dalej.

„Nie rezygnując, tracisz szansę zaangażowania się w coś, co umożliwi ci większy postęp na drodze do celu. Za każdym razem, gdy grzęźniesz w przedsięwzięciu przynoszącym straty, spowalniasz swój postęp”.

Żyjesz w myśl zasady, że lepsza znana bieda niż nieznana?

Może wiele lat pracujesz w firmie, która cię wypala. Masz z tego jakieś plusy, bo przecież pensja wpływa regularnie na konto i nie musisz ponosić kosztów związanych z wejściem w nowe środowisko i ryzykiem, że się odnajdziesz lub nie, że dobrze cię przyjmą lub też nie, czy że po okresie próbnym przedłużą ci angaż. Może emocjonalnie przynosisz swoją pracę do domu i zaczęły się problemy ze snem czy wypadaniem włosów, a może ze względu na twoje zaangażowanie w pracę cierpi rodzina?

„Sukces nie polega na tym, by kurczowo trzymać się różnych rzeczy, ale na wybieraniu właściwych rzeczy, których można się trzymać, i rezygnacji z całej reszty”.

Może jesteś jak lekarka, której historię przytacza Annie Duke, która jakiś czas myślała o zmianie pracy, ale nie robiła nic w tej sprawie. Kiedy dostała ofertę, nie wiedziała, co wybrać. Dlatego dostała pytanie: „Wyobraź sobie, co będzie za rok, jeśli zostaniesz w swojej dotychczasowej pracy. Jakie jest prawdopodobieństwo, że po zakończeniu tego roku będziesz czuła się nieszczęśliwa?”. Lekarka wiedziała, że jeśli zostanie, przez cały czas będzie się właśnie tak czuła. Co do nowego zajęcia miała tylko przypuszczenia, że taka sytuacja może być przez określony czas. I podjęła decyzję.

Sięgaj po więcej

Powinniśmy zacząć myśleć o stracie jako problemie dotyczącym przyszłości, a nie przeszłości. To oznacza uświadomienie sobie, że faktyczną stratą jest zaangażowanie każdej dodatkowej minuty albo złotówki, każdego, choćby najmniejszego wysiłku w coś, co przestało być tego warte”.

Znam wiele wspaniałych kobiet, które są matkami i widzę, jak szukają czegoś, co pozwoli im się rozwijać. Czy będzie to działanie non profit na rzecz słusznej sprawy, czy decyzja o otworzeniu własnego biznesu, studia podyplomowe, rozwój duchowy czy wsparcie udzielanie innym kobietom, to każda z nich szuka sposobu, by odnaleźć swój czas i zrobić coś dla siebie. Czy się boją? Oczywiście, że tak.

Szukają balansu między życiem zawodowym, a opieką nad dziećmi i domem. Wybierają prace, które wydają im się bardziej bezpieczne, by być o odpowiedniej porze w domu. Jednak te z pozoru niezawodne rozwiązania mogą nas zaskoczyć. Widziałam ich w ostatnim roku kilka, w życiu bliskich mi kobiet. Co robić w takiej sytuacji?

Miej czas na poszukiwania

„Nie powinniśmy czekać, aż zostaniemy zmuszeni do wymyślenia planu B. Zawsze powinniśmy poświęcać trochę czasu na poszukiwania, tym bardziej że czasami plan B okazuje się lepszy od tego, który aktualnie realizujemy”.

Na pewno umrzemy i na pewno musimy płacić podatki. A co do pozostałych spraw, zgodzicie się ze mną, nie ma pewności. Nie da jej nam ani umowa na czas nieokreślony, ani deklaracja czy chęć bycia w relacji, czy to śmierć, czy inne wydarzenie może to odmienić. Nie mówię tu, żeby żyć w strachu czy lęku, ale żeby mieć w sobie ten margines, w którym dajemy sobie pozwolenie na to, że w naszym życiu zajdą zmiany, o których dziś nie mamy pojęcia. Podejmując decyzje opieramy się tylko na częściowych informacjach i nie możemy mieć pewności, że wybór, którego dokonamy, będzie trafny. Po czasie okazuje się, że dochodzą do nas informacje, które mogą być kluczowe i zmienić wiele w naszym do tej pory dobrze poukładanym życiu.  

„Oczekujemy, że ludzie powinni widzieć z wyprzedzeniem to, co my możemy tak łatwo zauważyć z perspektywy czasu. A jeśli nie widzą, trudno nam uwierzyć, że są tak niedomyślni”.

Jak zauważa autorka, z politowaniem patrzymy na ludzi, którzy nie potrafią wycofać się na czas, jak i na tych, którzy według nas poddają się za wcześnie. Ludzi, którzy rezygnują, nazywamy tchórzami czy lekkoduchami. Oceniamy ich w ten sposób, nie mogąc czy nie potrafiąc ich zrozumieć.

Annie Duke przytacza historię wspinacza, który miał do zdobycia swój szczyt. Zainwestował wiele miesięcy, by przygotować się do tej wyprawy, wydał wiele pieniędzy, kilku innych wspinaczy poświęciło mu swój czas, niektórzy ryzykując swoje życie filmowali jego wspinaczkę. Miał cel, wiedział, że jeśli odpuści, może to oznaczać, że na tę górę już nigdy nie wróci. Wiedział też, że niewłaściwy wybór może oznaczać śmierć.  

Ucz się od tych, którzy potrafią rezygnować

„Jak możemy się tego nauczyć, jeśli nawet nie widzimy tych, którzy rezygnują? Co gorsza, jak mielibyśmy się uczyć, jeśli wtedy, gdy ich widzimy, stawiamy ich w negatywnym świetle, nie jako ludzi zasługujących na nasz podziw, lecz jako tchórzy lub dezerterów?”.

Tak wiele motywowało wspinacza do tego, żeby nie rezygnować, jednak Alex Honnold świadomie i celowo przerwał swoją próbę, zszedł na dół i wrócił do domu. Wrócił tam rok później, zdobył w pięknym stylu szczyt, który „New York Times”nazwał „jednym z największych wyczynów sportowych w historii”. Materiał filmowy z tej wyprawy otrzymał w 2018 r. Oskara w kategorii: najlepszy film dokumentalny, a wielu jego widzów było pod wrażeniem trudności, które pokonywał Honnold i zaprezentowanych przez niego umiejętności.

Wejście na szczyt było niesamowitym wyczynem fizycznym i wydawało się, że Honnold nie ma sobie równych. Trzeba jednak zauważyć wyczyn psychiczny wspinacza, gdy każda siła, jak to określiła autorka, za wyjątkiem siły grawitacji, pchała go do wytrwania. Jak to możliwe? Jak twierdzi A. Duke – „Wbrew popularnemu przekonaniu zwycięzcy często rezygnują. I w ten sposób zwyciężają”. I tego nam życzę.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.