separateurCreated with Sketch.

Groby uczniów szkół rezydencjalnych w Kanadzie – nowe ustalenia

Szkoły rezydencjalne w Kanadzie - nowe ustalenia
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Łukasz Kobeszko - 27.02.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Szczegółowe badania archeologiczne i antropologiczne w niektórych miejscach, w których w XIX i XX w. funkcjonowały tzw. szkoły rezydencjalne w Kanadzie, rzucają nowe światło na głośny problem, jakim zainteresowała się opinia publiczna w latach 2020-2021.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Temat badany od dawna

Przypomnijmy garść najważniejszych faktów, które opisywaliśmy również w Aletei w lipcu 2021 r.

Los dzieci autochtonicznych z Kanady, Australii i USA, które od połowy XIX do lat 60. XX w. były odbierane rodzicom i trafiały do tzw. szkół rezydencjalnych (tym mianem określa się szkoły z internatami dla ludności tubylczej) i placówek wychowawczych prowadzonych przez władze państwowe i Kościoły chrześcijańskie (głównie Kościół katolicki, ale również anglikanów oraz wspólnoty protestanckie), był znany opinii publicznej na Zachodzie od lat 80. XX w. i książki The Stolen Generations (Skradzione pokolenia) australijskiego historyka prof. Petera Reada z Uniwersytetu w Sydney. Opisywała ona odbieranie dzieci aborygeńskich ich rodzinom od lat 80. XIX w. do 1969 r. w prowincji Nowa Południowa Walia i umieszczanie ich w placówkach edukacyjno-wychowawczych, gdzie uczyły się języka angielskiego i praktycznych zawodów, takich jak rolnictwo lub rzemieślnictwo.

Odbieranie dzieci rodzinom było jednym z elementów państwowej polityki asymilacji ludności autochtonicznej, opartej z jednej strony na filozofii oświeceniowej i pozytywistycznej zakładającej możliwość przekształcania społeczeństw przez edukację i upowszechnianie nowoczesnej kultury życia społecznego, z drugiej – na powszechnym wówczas modelu zachodniego kolonizatorstwa, uznającego lokalne kultury autochtoniczne za gorsze, słabsze intelektualnie i mniej rozwinięte cywilizacyjnie. Powszechnemu jeszcze sto lub sto pięćdziesiąt lat temu paradygmatowi uległy w dużej mierze Kościoły chrześcijańskie, co z dzisiejszej perspektywy oceniamy jako poważny błąd.

Ludobójstwo kulturowe

W latach 2008-2015 sprawą szkół rezydencjalnych w Kanadzie zajmowała się rządowa Komisja Prawdy i Pojednania (TCR), która w raporcie końcowym ustaliła, że w ciągu ponad 120 lat z ponad 150 tys. dzieci autochtonicznych umieszczonych w tego typu placówkach zmarło z różnych powodów około 3200 wychowanków (nie udało się zidentyfikować danych imiennych 30% zmarłych, a w blisko połowie przypadków bezpośredniej przyczyny śmierci).

Praktykę odbierania dzieci rodzicom i umieszczania ich w tego rodzaju placówkach komisja ta określiła mianem „ludobójstwa kulturowego” (ang. cultural genocide) oraz ustanowiła przy Uniwersytecie w Manitobie Narodowe Centrum na Rzecz Prawdy i Pojednania (NCTR), mające zajmować się dalszymi badaniami i prowadzeniem archiwów w tej kwestii.

Nieoznakowane groby?

Wiosną i latem 2020 r. kanadyjska organizacja Cowessess First Nation zajmująca się pielęgnowaniem pamięci historycznej o autochtonicznej kulturze tego kraju ogłosiła, iż posługując się georadarem prawdopodobnie odkryła istnienie 900 nieoznakowanych grobów wychowanków jednej ze szkół rezydencjalnych w Marieval w prowincji Saskatchewan. Podobne wyniki prac wykonanych za pomocą takiego urządzenia ogłosiła kanadyjska socjolog i antropolog dr Sarah Beaulieu z Uniwersytetu we Fraser Valley w prowincji Kolumbia Brytyjska, zajmująca się zawodowo antropologią konfliktów społecznych i etnicznych.

W 2021 r. organizacje międzynarodowe, takie jak ONZ i Amnesty International wezwały Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości do wszczęcia dochodzenia w sprawie losu uczniów szkół rezydencjalnych. Początkowo spotkało się to z krytyczną reakcją premiera Kanady Justina Trudeau, który zwrócił uwagę na wieloletnią działalność Komisji Prawdy i Pojednania i innych krajowych instytucji badających to zagadnienie, jak również wyraził zdziwienie, że aktywnym zwolennikiem rozpoczęcia takiego dochodzenia są Chiny, odpowiedzialne od dekad za liczne i poważne naruszenia praw człowieka. Później jednak premier dołączył do oburzonych.

A oburzonych nie brakowało. Doniesienia o „masowych grobach” indiańskich dzieci obiegły Kanadę i cały świat, wzbudzając falę zgrozy i gniewu. Organizowano demonstracje, w mediach pojawiły się krytyczne, a nawet napastliwe, komentarze. Ostrze krytyki kierowano głównie w stronę Kościoła katolickiego – niekiedy dosłownie, bo podpalono co najmniej kilkadziesiąt świątyń, były też fizyczne ataki na duchownych.

Nowe doniesienia

W ostatnich dwóch latach pojawiły się w kwestiach odkryć georadarowych nowe ustalenia i wątpliwości, które podważają wersję o masowych zbrodniach w szkołach rezydencjalnych. Kanadyjski publicysta i były polityk Tom Flanagan uznał wręcz, że to największy fake news w historii jego kraju.

W Kamloops w Kolumbii Brytyjskiej, gdzie w latach 1890-1978 działała jedna ze szkół rezydencjalnych z internatem (Kamloops Indian Residential School), do końca lat 60. prowadzona przez Kościół katolicki, a następnie posiadająca status szkoły publicznej. Według doniesień mediów w 2021 r. znaleziono tam szczątki 215 dzieci autochtonicznych, pochowane w anonimowych grobach. W 2022 r. prof. Jacques Rouillard, emerytowany historyk z Uniwersytetu Montrealskiego opublikował na portalu dorchesterreview.ca artykuł, w którym stwierdził, że dotychczasowe poszukiwania nie zakończyły się odnalezieniem ani jednego ciała. Przywołał przy tym wnioski antropologa Scotta Hamiltona pracującego dla Komisji Prawdy i Pojednania w latach 2013-2015 przy ekshumacjach starych cmentarzy parafialnych i przy dawnych placówkach rezydencjalnych. Obydwaj naukowcy zwrócili uwagę, że do georadarowych badań gruntu należy podchodzić z dużą ostrożnością, gdyż gleba przez lata łatwo zmienia swoją strukturę, m. in. przez ułożenie rozrastających się korzeni drzew, zmiany geologiczne, pojawianie się resztek organicznych i szczątków materialnych różnych przedmiotów, odpadów przemysłowych i zanieczyszczeń itp. Stąd łatwo jest o pomyłki i nietrafne interpretacje znalezisk i uformowań gruntów podziemnych, zmiennych w wyniku ruchów korzeni drzew i roślin.

Nie masowe i nie potajemne

Nie jest wykluczone, że odnalezione rzeczywiste kilkudziesięcioletnie groby na terenach dawnych szkół rezydencjalnych nie mają charakteru ukrywanych grobów masowych, ale po prostu są starymi, zapomnianymi już i nieużywanymi od dekad cmentarzami parafialnymi, na których kiedyś chowano, po standardowym, katolickim lub sprawowanym w innym obrządku religijnym pogrzebie zmarłych w różnym wieku, w tym również podeszłym i różnego pochodzenia etnicznego, a więc także ludność o korzeniach europejskich.

W Marieval w Saskatchewan po dłuższym śledztwie ustalono, że połać gruntu pierwotnie wzięta za „masowy grób” kilkuset osób jest nieużywanym od lat 30. XX wieku cmentarzem przyparafialnym przy nieistniejącym już kościele oblatów (zgromadzenie to prowadziło w Kanadzie blisko 60% szkół rezydencjalnych). Wiele grobów na tym cmentarzu nie miało formy pomników. Mogiły były jedynie zwieńczone drewnianymi krzyżami, które po kilkunastu latach butwiały i nie były poddawane żadnej renowacji, stąd zazwyczaj po pewnym czasie groby ulegały całkowitemu zniszczeniu. Tego rodzaju groby były jeszcze przed II wojną światową powszechnym sposobem upamiętniania zmarłych o ubogim statusie materialnym. Nie ma jednak jak na razie żadnych dowodów na to, że zmarłe dzieci mogły być chowane w sposób potajemny i po to, aby w ogóle ukryć istnienie grobów, tak jak działo się to w przypadku masowych zbrodni ludobójstwa w innych regionach świata. W wielu przypadkach dało się odnaleźć księgi parafialne lub państwowe rejestry, w których odnotowano akty zgonu pochowanych dzieci wraz z bezpośrednimi powodami śmierci.

Zgonów tyle co gdzie indziej, pochówki w domu

Badania Komisji Prawdy i Pojednania przed kilkunastu laty pokazywały, że co prawda do 1950 r. poziom zgonów uczniów w szkołach rezydencjalnych był dwukrotnie wyższy niż wśród będącej w tym samym wieku młodzieży kanadyjskiej wychowującej się poza tymi placówkami. Jednakże, z drugiej strony, poziom ten był podobny jak w innych placówkach edukacyjnych z internatami, gdzie wychowankami byli wyłącznie uczniowie o europejskich korzeniach etnicznych, i wynosił średnio 4 zgony na 1000 uczniów. Najczęstszymi powodami przedwczesnych śmierci dzieci w wieku szkolnym były choroby zakaźne, takie jak gruźlica, ospa, polio lub ciężkie infekcje układu oddechowego. Warto mieć na uwadze, że nie istniał wówczas jeszcze program powszechnych szczepień przeciwko tym schorzeniom, jak również brakowało skutecznych leków, w tym antybiotyków. Do lat międzywojennych nie wszyscy dyrektorzy szkół rezydencjalnych podawali w sprawozdaniach dokładne dane personalne zmarłych uczniów, stąd w statystykach łatwo jest o pomyłki i nieścisłości.

Dotychczasowe badania pokazały także, że przynajmniej w większości placówek rodziny były informowane o śmierci dzieci, a część zmarłych uczniów pochowano, najprawdopodobniej w obecności rodzin, na cmentarzach w rezerwatach dla ludności autochtonicznej.

Czy coś to zmienia?

Czy pojawiające się nowe informacje dotyczące losów uczniów szkół rezydencjalnych zmieniają ogólną, negatywną ocenę praktyk, które przez ponad sto lat stosowano wobec ludności autochtonicznej Kanady oraz innych krajów? Warto w tym miejscu rozróżnić dwie płaszczyzny.

W mocy pozostają w tej kwestii zarówno oceny kanadyjskich władz, jak i Kościoła katolickiego, który ustami prymasa Kanady kard. Géralda Lacroix w czerwcu 2020 r. i papieża Franciszka podczas pielgrzymki do tego kraju w lipcu 2022 r. wzięli na siebie częściową odpowiedzialność za zły los ludności rdzennej w poprzednich dziesięcioleciach i wiekach oraz poprosili o przebaczenie. Kościół i cały świat katolicki odcinają się dzisiaj konsekwentnie i krytykują wyższościowe i kolonizatorskie podejście świata zachodniego wobec innych kultur, które przez lata osłabiało wiarygodność misji ewangelizacyjnej wśród ludów autochtonicznych.

Równocześnie należy spojrzeć krytycznie i sceptycznie na część niepotwierdzonych doniesień i zarzutów, które padły wobec Kościoła katolickiego od 2020 r. w mediach na całym świecie w związku ze szkołami rezydencjalnymi w Kanadzie. Zwłaszcza zaś na te sugerujące wręcz dokonywanie przez katolików i hierarchię kościelną masowych zabójstw i prześladowań rdzennej ludności. Nie jest wykluczone, że dalsze szczegółowe badania i dochodzenia w tej skomplikowanej i tragicznej kwestii pozwolą nam postrzegać ją w sposób racjonalny i zgodny z prawdą, przynajmniej w takim stopniu, w jakim będzie ona możliwa do ustalenia. Nie wypierając się obiektywnych i potwierdzonych grzechów, żałując za nie i dokonując zadośćuczynienia, nie należy jednak przypisywać Kościołowi i wiernym win, których zwyczajnie nie popełnili. Tego domaga się poczucie powszechnej sprawiedliwości i odpowiedzialne podejście do życia.