Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Módlcie się i zawsze bądźcie dobrzy. Niebo jest otwarte dla wszystkich” – napisała w swoim „Dzienniku”.
Nadzwyczajne życie małej Nelli
Nella Pratesi urodziła się 20 września 1907 r. w miejscowości Petrognano di Pomino, w gminie Rufina (prowincja Florencja), jako pierwsze z dziewięciorga dzieci Cesiry Mozzi i Józefa Pratesi.
Jak napisała w „Dzienniku”, który polecił jej prowadzić ks. Aldo Romoli na polecenie biskupa Giovanniego Giorgi, rodzina Pratesi przeniosła się do miejscowości Faella i tam zajmowała się prowadzeniem młyna, mieszczącym się w parafii Montecarelli. Nella wspominała w notatkach, że jej cierpienia rozpoczęły się jeszcze w dzieciństwie.
Ojciec walczył na wojnie, a prowadzeniem domu i wychowaniem dzieci zajmowała się matka. Pratesi uczęszczała do szkoły prowadzonej przez siostry zakonne. W drodze często odmawiała różaniec.
W tamtym czasie jej stan fizyczny był niepokojący. Nella chorowała i nie mogła chodzić do szkoły. Nigdy jednak się nie poddawała. W 1931 r. przeszła operację usunięcia wyrostka robaczkowego. Rekonwalescencja była długa i bolesna. Niedługo po wyjściu ze szpitala zmarł jej tata. U Nelli pojawiły się problemy z kręgosłupem i nerkami. Przyjmowała jednak te trudności z pokorą i zaufaniem w Bożą Opatrzność.
Znaki męki Jezusa
Pratesi otrzymała od Jezusa wiele niezwykłych znaków. Największymi z nich były stygmaty, jakie miała na nadgarstkach, stopach i na klatce piersiowej. Rany powodowały silne bóle, oprócz cierpień związanych z astmą i chorobą nerek. Stygmatyczka doświadczała w tym cierpieniu żywej obecności Jezusa i Jego Matki.
W osobistym dzienniczku jej spowiednika, ks. Aldo Romoliego, możemy przeczytać następujące słowa:
Jedynym jej pokrzepieniem i jedyną jej troską wydaje się być cierpienie, ofiarowanie go i przyjmowanie komunii świętej.
W niektóre dni tygodnia, we wtorki i piątki, atakowały Nellę dojmujące bóle w nadgarstkach, stopach i klatce piersiowej, poprzez intensywniejsze zaczerwienienia, a następnie siniaki o fioletowym kolorze.
15 września 1950 r. Pratesi zapisała w „Dzienniku”:
Przed komunią pojawił się przede mną wielki krzyż i we wszystkich częściach ciała odczuwałam boleści (…) Myślałam o męce Jezusa Chrystusa i czułam się szczęśliwa”.
Krwawienie i ból stygmatów powiększały się za każdym razem, gdy kobieta przeżywała Wielki Tydzień.
W Wielkim Tygodniu (1954 r.) przy moim łóżku zjawia się Jezus, cały ubiczowany (…). Odczuwałam bardziej dojmujące boleści i widziałam w rękach koronę cierniową. Ogarnęły mnie bóle głowy i we wszystkich częściach krwawiły spojenia.
Lekarze zbadali szczególny stan zdrowia Nelli. W raporcie prof. Ugo Teodoriego, napisanym po wizycie u kobiety 27 czerwca 1954 r., możemy przeczytać: „rany na nadgarstkach mają prawie idealnie okrągły kształt i idealnie liniową ranę na klatce piersiowej”.
Natomiast Osvaldo Billi, inny profesor, który odwiedził Pratesi, w swoim raporcie zanotował: „Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek widział takie «rany» krwawiące w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Ale dobrze pamiętam, że w każdy piątek o godzinie 15:00 Nella Pratesi wchodziła w stan skrajnego cierpienia, które było widoczne także fizycznie”.
Kandydatka na ołtarze
Nella dodawała otuchy wielu osobom, które zwracały się do niej z prośbą o modlitwę. Kierowała się nadzieją, że każde jej cierpienie nie było daremne, ale miało większy, moralny sens. Pratesi nieustannie przypominała o wartości modlitwy różańcowej.
Moje życie jest ofiarą za wynagrodzenie wielu zniewag zadawanych Panu, dla zbawienia dusz będących daleko od Boga – napisała w marcu 1953 r.
Stygmatyczka podkreślała, że każdy ma sumienie i musi je kształtować w oparciu o stałe wartości, które dają pewność i bezpieczeństwo.
Zmarła 23 marca 1958 r. Jej życie było świadectwem istnienia Boga i rzeczywistości nadprzyrodzonej.
Obecni na pogrzebie świadkowie zeznali, że „ludzie, którzy przez długie lata nie byli w kościele, który nawet zwalczali wszelkimi środkami, tej nocy długo klęczeli przez jej zwłokami”. Nella spoczęła na cmentarzu w Montecarelli.
„I w tym niejako niespodziewanym od Wieczności postanowionym końcu, z dłonią w dłoni Jezusa, wzniosłaś się do Raju” – napisał w jednym z wierszy jej brat Elio.
Świętość życia tej kobiety, dla tych, którzy ją znali, była czymś niewątpliwym. Poświadczają to słowa uzdrowionych za jej wstawiennictwem.
Obecnie trwa proces beatyfikacyjny Nelli Pratesi.
Źródło G. Baldini, Ukrzyżowana z Valdarno. Historia Nelli Pratesi, tłum. ks. Mieczysław Stebart COr, Kraków 2015.