Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ostatnimi czasy głównie zajmujemy się przenoszeniem krzeseł: z domu na taras i z powrotem, z dołu na górę i z góry na dół. Dostawiamy do stołu i odstawiamy na bok, gdy są chwilowo niepotrzebne. Czasem się martwię, że mamy ich zbyt wiele, a czasem cieszę, że nie brakuje. Trudno oczywiście powiedzieć, że noszenie krzeseł jest rozrywką jako taką, ale jednak powoli staje się pewnym symbolem tego, że w domu panuje ruch. A także tego, że w całym tym ruchu lubimy jednak czasem usiąść…
Wspólny czas – najlepiej w trasie
Kiedy wspominam wcześniejsze lata w naszej rodzinie, głównie nasuwa mi się obraz jakichś wspólnych wyjść i wyjazdów – codzienne spacery albo częste wycieczki. Lubiliśmy wyskoczyć w góry na dzień lub kilka dni, albo spać przez tydzień pod namiotem wśród innych równie niefrasobliwych rodzin. Potrafiliśmy ciągnąć trójkę maluchów w góry, motywując je i zabawiając po drodze, a potem przez cały dzień znajdować twórcze zajęcia w murach schroniska, gdy zostaliśmy uwięzieni przez deszcz.
Rodzinne zajęcia w podgrupach
Teraz oczywiście też lubimy i potrafimy, ale jakby rzadziej. Kiedy w zeszłe lato wyskoczyliśmy w góry na jeżyny, to dzieci musiały mnie motywować, przystając cierpliwie co jakiś czas, bym mogła je dogonić. To jest jedna sprawa. Druga to ta, że coraz trudniej jest zrobić coś naprawdę razem. Nawet wspólne wyjazdy okazują się najlepsze, gdy każda grupa wiekowa ma swoje towarzystwo i swoje zajęcia.
Urządzamy więc zajęcia w podgrupach. Maluchom oczywiście zawsze dobrze jest poczytać, a w innej konfiguracji można zagrać w karty albo grę planszową. Z kimś pójść na spacer, a z kimś innym na plac zabaw.
– Co mam napisać o naszych ulubionych sposobach spędzania wspólnego czasu? – zapytałam ostatnio najstarszą córkę. – Przecież my głównie pijemy kawę…
– Napisz, że to się bardzo zmienia w czasie, wraz z dorastaniem dzieci – uspokoiła mnie. – I że te zmiany są zupełnie normalne.
Stół jest kluczowym meblem
Najpewniejszym sposobem na spotkanie całej rodziny jest postawienie na stole jedzenia. Wówczas, dziwnym trafem, nawet najbardziej pochowane osobniki wynurzają się ze swoich kątów, a niektóre spośród nich nawet odzyskują mowę. To dlatego najważniejszym meblem w domu jest stół (niejeden), a najczęściej przenoszonymi sprzętami okazują się krzesła. W wakacje i weekendy pijemy razem kawę (to znaczy starsi piją, a młodsi zadowalają się pysznymi dodatkami), a w roku szkolnym jemy wspólną kolację. Obiad różnie, jak wypadnie, choć zawsze lepiej w towarzystwie niż bez. To wtedy właśnie znajdujemy czas, by opowiedzieć sobie o różnych sprawach, a czasem nawet się posprzeczać.
Tekst: Agnieszka Dubiel, Siewca.pl