separateurCreated with Sketch.

Rany i strupy nie wróciły. Zapoczątkowała to modlitwa ojca [świadectwo]

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - publikacja 18.07.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Synek Eweliny cierpiał na alergię skórną. Na konferencji „Rozpal Parafię” coś zaczęło się zmieniać.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Na „Rozpala Parafię” z chorym synkiem

Wyjazd na spotkanie był czysto spontaniczny. W zasadzie do teraz nie wiem, jak to się stało, że mąż zgodził się, żebyśmy pojechali. O wszystkie szczegóły, łącznie z dodatkowymi pieniędzmi, które dostaliśmy w tym czasie, zatroszczył się Pan Bóg. 

Dominik, nasz najmłodszy syn (13 miesięcy), miał alergię skórną – częściowo wiadomego pochodzenia (po badaniach: uczulenie na mleko, wołowinę, indyka, jajka, migdały), a częściowo niewiadomego (metodą wykluczeń: surowy banan, surowe jabłko, kukurydza, marchew, arbuz – nawet pasteryzowany w musach). 

Uczestnicy konferencji „Rozpal Parafię 2024”
Uczestnicy konferencji „Rozpal Parafię 2024”

Uporczywy świąd

Minął już tydzień, odkąd byliśmy z nim na „Rozpal Parafię” i wszystkie rany na jego ciele zabliźniają się, a nowe nie powstają. Dodam, że w sobotę tydzień temu byliśmy na izbie przyjęć w szpitalu, bo synek miał problemy z oddychaniem (przeziębienie zmieniło się w zapalenie i widząc jego ciężki oddech, pojechaliśmy do szpitala w przerwie wieczornej konferencji).

Gdy lekarz dyżurny zobaczył jego skórę na rączkach i karku, pokiwał głową i zapytał, czy to AZS, bo synek miał rączki w strupach. Akurat dwa dni wcześniej coś musiał zjeść, co wywołało straszny świąd i wykwity na skórze i podrapał się do krwi. 

Czasem wystarczyło, że zjadł płatka kukurydzianego, którego gdzieś znalazł albo kawałek bułeczki mlecznej od starszych dzieci i już musieliśmy go zaklejać plastrami i obcinać paznokcie na zero, bo nieustanne drapał ręce, nogi i buzię. 

Wszystko wskazywało, że będzie źle

Lekarz dał mu jakiś nowy steryd miejscowy, którym posmarowałam go tylko raz, w niedzielę rano, i drugi raz wczoraj (piątek) i nadal mam całą tubkę. Tego typu leki już mieliśmy i o ile pomagały doraźnie, to potem zaraz coś nowego wyskakiwało – poprawa była krótkotrwała i tylko w miejscu smarowania, a dokoła pojawiały się nowe zmiany. 

W zasadzie spodziewaliśmy się, że w niedzielę na konferencji zacznie się bardziej drapać, ponieważ w drodze do Warszawy starsze dzieci jadły banany i nasz maluch zrobił awanturę, że on też chce, więc dla chwili ciszy w drodze zjadł prawie dwa banany. 

Mój mąż nawet zapytał, czy jestem pewna, bo oboje wiedzieliśmy, czym to się skończy. Zazwyczaj po 48 godzinach już były strupy i straszne swędzenie. I jeszcze synek cały czas w piątek i sobotę jadł arbuzy, które były serwowane w kawiarence, a które też lekko go uczulały. 

Panel dyskusyjny w czasie konferencji „Rozpal Parafię”
Panel dyskusyjny w czasie konferencji „Rozpal Parafię”

Nawet mąż zaczął uwielbiać

Przez wizytę w szpitalu ominął nas cały panel dyskusyjny i większość modlitwy o Ducha Bożego w sobotę wieczorem. Wróciliśmy od lekarza na około 30 minut końcowego uwielbienia. Nie mieliśmy ze sobą inhalatora i stanęliśmy przed decyzją: zostajemy w Warszawie, czy wracamy do domu w nocy? 

Zdecydowaliśmy, że kupujemy inhalator, leki i zostajemy. W niedzielę, ku mojemu zaskoczeniu, czytana była Ewangelia o Jairze – ojcu, który prosi o uzdrowienie swojej córeczki. Po mszy świętej dodatkowo zespół wspólnoty Boży Pokój, bracia, siostry w Chrystusie i my zaczęliśmy spontanicznie uwielbiać Boga, „poświęcając” naszą przerwę. Również mój mąż, który jest sceptycznie nastawiony do charyzmatów i raczej osadzony w „tradycyjnym” podejściu do wiary, zaczął uwielbiać Pana Boga, klaszcząc i podnosząc ręce, czego przez dwa wcześniejsze dni konferencji nie robił. 

W przerwie konferencji miała miejsce rozmowa z siostrą w Chrystusie (nie pamiętam jej imienia). Rozmawiałyśmy o alergii Dominika, bo miał widoczne strupy. Usłyszałam, dla pocieszenia, że zazwyczaj około trzeciego roku życia to mija. 

Skóra wyładniała

W niedzielę rany zaczęły się zabliźniać i nowe nie powstawały. Buzia wyładniała, rany na rączkach zaczęły się goić. Jeszcze nigdy nie było tak dobrze. Synek przestał się przebudzać na drapanie, a jego drzemki stały się długie i spokojne. W międzyczasie zaczął się trochę drapać i dopadało mnie zwątpienie, ale stanęłam w wierze, widząc, jak jego skóra pięknie wygląda. Nigdy wcześniej tak nie wyglądała, nawet po mocnych sterydach. Przypomniałam sobie konferencyjne nauczania, że to tylko podszepty diabła, który chce, abym nie dała świadectwa i sama w to wszystko zwątpiła. 

Dodatkowo usłyszałam w sercu, że to modlitwa mojego męża jako ojca rozpoczęła to uzdrowienie – dokładnie tak jak to było w Ewangelii niedzielnej. To też jest piękne, że akurat ta Ewangelia była w tym czasie. 

Minął tydzień

Minął tydzień od konferencji. Synek jadł już surowe jabłka, banany, a nawet mleczną bułeczkę. Rany i strupy nie wróciły. Ma jeszcze przesuszoną skórę na nóżkach i pojawiły się pojedyncze zaczerwienienia oraz niewielkie strupki, bo – jak to dziecko – trochę się drapie, co jest normalną reakcją. W końcu nawet my, dorośli, mając strupki, odczuwamy swędzenie. Wszystko ładnie się ziarni i goi. Widać, że to zwykłe swędzenie, a nie alergiczne. 

Ewelina 

Świadectwo z konferencji „Rozpal Parafię 2024”, nad którą Aleteia objęła patronat. 

Tytuł, lead, śródtytuły pochodzą od redakcji Aletei.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!