Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Rozdział 2. Jaki winien być opat 1-5
"Opat godny stać na czele klasztoru, winien zawsze pamiętać, że zwie się ojcem, a czynami niech realizuje tytuł przełożonego. Wierzymy, że w klasztorze zastępuje Chrystusa, skoro nosi taką nazwę, jaką dajemy Panu, zgodnie ze słowami Apostoła: Otrzymaliście ducha przybrania za synów i w tym duchu wołamy: Abba, Ojcze. Przeto opat nie powinien uczyć ani postanawiać, ani rozkazywać niczego, co by wykraczało poza przykazania Pańskie. Niech jego polecenia i nauka rozsiewa w duszach uczniów zaczyn Bożej sprawiedliwości." *
Rola opata w klasztorze benedyktyńskim
Rozdziały dotyczące opata – ten drugi i 64. O tym, jak się wybiera opata – wzięte razem z licznymi odniesieniami do przełożonego w treści wielu innych rozdziałów, mówią o sprawie rozstrzygającej o fizjonomii klasztoru benedyktyńskiego: o obecności ojca. W „zakonie świętego Benedykta” nie ma ojca generała, za to każdy samodzielny klasztor – opactwo – ma kogoś, kogo nazywamy zwykle „ojcem opatem”. Jest to pleonazm, gdyż samo „opat”, Abbas, znaczy: ojciec. Reguła wyraża przekonanie, że pełniący przełożeństwo nad wspólnotą mniszą dowiaduje się tego, kim jest, z rozważania nazwy, którą go obdarzono: Abbas. Ta nazwa jest w pewnym sensie rzeczywistością, a w pewnym sensie – programem wzrastania dla przełożonego.
Władza opata jako uobecnienie Boskiej mocy
Do wnętrza wspólnoty mniszej zstępuje władza Boska w postaci delegacji uczynionej osobie opata. Jest to jednak „delegacja” tak intensywna i szczególna, że nie ogranicza się – jak w przypadku wielu innych przypadków rządzenia – do moralnego zobowiązania rządzącego i rządzonych, lecz ma charakter pewnego uobecnienia samego Boga: Christi agere vices in monasterio creditur, w świetle wiary jest w klasztorze zastępcą Chrystusa, a w końcu po prostu Boga, naszego Ojca. Dla swoich mnichów opat jest „ordynariuszem”.
Swoją drogą to, czego w tym rozdziale uczymy się o opacie, odnosi się po swojemu, jeszcze mocniej i powszechniej, do tego, kogo nazywa się w Kościele „ojcem świętym”.
Tak w odniesieniu do opata, jak i papieża, możemy pytać: dlaczego Chrystus nie zechciał rządzić na ziemi osobiście, stojąc – jak w swych epifaniach po Zmartwychwstaniu – pośród uczniów i wydając polecenia samemu? Jest to tajemnica Wniebowstąpienia Pańskiego, odejścia z ziemi, po to, by mógł być posłany Duch Święty. Chrystus woli się posługiwać narzędziami ludzkimi „Kto was słucha, mnie słucha” (Łk 10, 16). Mówi się czasami, że to zmniejsza ciężar nieposłuszeństwa tych, którzy byliby gotowi odmówić i samemu Chrystusowi. W każdym razie jednym ze skutków posługiwania się przez człowieczeństwo osoby Chrystusa kolejnymi „przesłonami” człowieczeństwa różnych osób ludzkich, „zastępujących” Go, jest załamanie i rozproszenie. Tak samo jak w pryzmacie prostoty autorytetu Bożego rozszczepia się on na różne, równocześnie prawdziwe, autentyczne i aspektowe formy docierania władzy Bożej do rządzonego stworzenia.
Ograniczenia władzy opata
Ograniczenie wpisane od wewnątrz w epifanijną władzę i osobę opata zostało wyrażone w drugim akapicie rozdziału: „opat nie powinien uczyć, ani ustanawiać, ani rozkazywać niczego, co by było poza prawem Pańskim”. Docere, constituere, iubere – trzy zakresy wykonywania władzy kościelnej: „uczenie” to naświetlanie zasad przychodzących spoza horyzontu zarządzeń ludzkich; „ustanawianie” to tworzenie, stanowienie reguł prawnych, mających w praktyce prowadzić do realizowania „nauki”; „rozkaz” to każde polecenie, także to mające jedynie sens, ważność „tu i teraz”, bez ustanawiania nowych praw. Na wszystkich tych poziomach działanie opata – działanie każdej władzy kościelnej, włącznie z najwyższą – nie powinno wychodzić „poza prawo Pańskie”.
Właśnie do tej kwestii odnoszą się niezwykle trafne słowa papieża Benedykta XVI, które wypowiedział – oczywiście w odniesieniu do władzy papieskiej – przy obejmowaniu godności biskupa Rzymu: „Władza nauczania w Kościele wiąże się z powinnością służby na rzecz posłuszeństwa wierze. Papież nie jest absolutnym władcą, którego myśl i wola stanowią prawo. Przeciwnie: posługa Papieża jest gwarancją posłuszeństwa Chrystusowi i Jego słowu. Papież nie ma głosić własnych idei, ale winien nieustannie zespalać samego siebie i Kościół więzią posłuszeństwa Słowu Bożemu, wobec wszelkich prób przystosowywania czy rozwodnienia i wszelkich przejawów oportunizmu” (7 maja 2005, homilia w bazylice św. Jana na Lateranie z okazji objęcia katedry Biskupa Rzymu).
Władza kościelna jako służba wierze
Z drugiej strony – jak mówi mądrze Dom Delatte w komentarzu do Reguły – napomnienie dotyczące granic władzy „nie jest zaproszeniem (…), by zerkać poza ramiona swego Opata w celu upewnienia się, że jest on wiernym szafarzem lub czy rządzi poprawnie”. Istnieje domniemanie, że tak jest – zgodne z dobrem wspólnoty i potrzebne jej wewnętrznemu pokojowi. „Ludzie nie potrzebują, by ich wzywać do nieposłuszeństwa”. Reakcja – roztropna – jest potrzebna jedynie w przypadku, gdyby od władzy przychodziły do nas polecenia wprost przeciwne wierze i moralności.
W ostatnich słowach dzisiejszego fragmentu Reguła zaleca, by „rozkaz i nauka” opata zapadały w serca-umysły uczniów „jako zaczyn Bożej sprawiedliwości”. Można w tym sformułowaniu widzieć już ślad tego głębokiego zmysłu pedagogicznego, którego dowody daje święty Ojciec Benedykt w wielu innych miejscach: chyba bardziej ufa się tutaj działaniu obliczonemu na dłuższy czas, a na dodatek – z przekonaniem, że nauczające i rządzące akty władzy kościelnej są tylko sposobem zapuszczania w serca wiernych mocy o wiele większej, o wiele żywotniejszej. Potem „pracuje sama”, jakby była dobrotliwą i nadprzyrodzoną „incepcją”. Władza kościelna nie jest bowiem podmiotem tworzącym życie wiary, lecz jedynie temu życiu służącym.
* Fragment "Reguły" św. Benedykta w tłumaczeniu o. Bernarda Turowicza OSB opublikowany w serii Źródła Monastyczne pt. "Reguła Mistrza. Reguła św. Benedykta"