separateurCreated with Sketch.

Brigitte Bardot do Aletei: „Noszę w sobie wiarę i jestem z tego dumna” 

BARDOT
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 28.09.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Kultowa aktorka i niezachwiana działaczka na rzecz zwierząt 28 września obchodzi swoje 90. urodziny. Z tej okazji szczerze opowiada o swojej wierze, kaplicy w Saint-Tropez i swoim związku z religią katolicką.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Z okazji swoich 90. urodzin Brigitte Bardot udzieliła Aletei ekskluzywnego wywiadu. Opowiada nam m.in. o swojej bliskiej więzi z Maryją.

Aleteia: Jakie miejsce w twoim życiu zajmuje wiara? 
Brigitte Bardot: Wiara jest we mnie. Ani więcej, ani mniej niż wcześniej. Mam wiarę.

Miałaś dość rygorystyczne katolickie wychowanie. Jaki masz dziś stosunek do religii? 
Religia jest częścią mnie, ale nie praktykuję. Mam miłość do tej, którą nazywam „moją małą Dziewicą”. Nie podoba mi się pomysł rozmawiania z nią przez pośrednika, więc rozmawiam z nią bezpośrednio. 

Na twojej posiadłości w Saint-Tropez zbudowałeś małą kaplicę zwaną Notre-Dame de la Garrigue. Jak ona wygląda? 
To bardzo małe oratorium. 

Co czujesz, będąc w swojej kaplicy?
Cudowny spokój. Z okien roztacza się widok na morze i znajduje się pośrodku kępy dzikich drzew, na końcu szlaku dla kóz. Aby się tam dostać, trzeba przejść małą drogę krzyżową. 

Czy często tam bywasz?
Wcześniej, cały czas. Niestety od jakiegoś czasu cierpię na podwójną chorobę zwyrodnieniową stawów biodrowych i chodzę o dwóch kulach, więc nie chodzę już tak często. Ścieżka prowadząca do mojej kaplicy jest bardzo stroma i trudna, pełna kamieni, dziur... Można tam dojechać samochodem, ale to odbiera mi urok i samotność, których potrzebuję. 

Jak myślisz, dlaczego szanowanie i ochrona zwierząt powinno być częścią życia chrześcijanina?
Dobry Bóg umieścił zwierzę na Ziemi, aby było szanowane, a nie zjadane, polowane i poddawane eksperymentom. Zwierzę zostało stworzone, aby towarzyszyć człowiekowi, a nie być jego niewolnikiem lub ofiarą. Kiedy idę do mojej kaplicy, czasami podążają za mną moje zwierzęta. Ponieważ jest bardzo mała, zmieszczą się w niej tylko psy. Gdyby była większa, nie zdziwiłabym się, gdyby wszedł do środka np. osiołek. Uważam, że dary, jakie otrzymujemy od zwierząt są bardzo piękne. 

Przytaczasz św. Franciszka z Asyżu jako jeden ze swoich duchowych wzorców. Z jakich powodów?
Jest wzorem do naśladowania. Mam trochę mniej przyjazne stosunki ze św. Franciszkiem niż z „moją małą Dziewicą” (śmiech). Ale darzę go wielkim szacunkiem i w mojej kaplicy znajduje się jego pomnik. Lubię też Ojca Pio. Są to osoby, które uważam za szczególnie cudowne, wrażliwe, hojne, dobre.

Czy jako osoba publiczna, czujesz, że powinnaś świadczyćo swojej wierze?
Noszę w sobie wiarę i jestem z tego dumna. Co więcej, jestem przerażona widokiem tych wszystkich zniewag, jakie wyrządzane są kościołom. To świętokradztwo!

Jaka jest twoja wizja religii katolickiej? 
Określiłabym siebie jako tradycjonalistkę. Chciałbym, aby religia katolicka odrodziła się z większym szacunkiem i znaczeniem. Jest tak wielu ludzi dobrej woli i głęboko wierzących, którzy już nie praktykują. Tak wiele kościołów jest zamkniętych... Nie możemy już nawet wejść do środka i się pomodlić. To dramatyczne. To tak, jakbyśmy żyli w szatańskich, negatywnych i destrukcyjnych czasach. 

Co sądzisz o słowach papieża Franciszka: „Psy i koty zajmują miejsce dzieci. To wywołuje uśmiech, ale to rzeczywistość”? 
Nie ma co robić takich porównań. Dwukrotnie pisałam do Papieża, ciesząc się, że przyjmuje imię Franciszek i przekonana, że zrobi coś dla zwierząt. Nigdy nie dostałam odpowiedzi. 

Co chciałabyś zobaczyć zrobionego dla zwierząt? 
Tak wiele rzeczy! Bardzo je skrzywdziliśmy. Czasami płaczę podczas modlitwy, ponieważ jestem przerażona tym, jak brutalny i okrutny może być człowiek. To raczej słowa bólu niż prawdziwe modlitwy. 

Rozmawiała Clémence Nava