Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Obrót alkoholem to typowy dział gospodarki, w którym prywatyzuje się zyski, a uspołecznia koszty.
Skandal alkoholowy
Trudno się dziwić, że produkt firmy OLV spowodował silną reakcję społeczną, reakcję mediów, a nawet reakcję polityków. Nie tylko kolorystyka i użyte czcionki sugerowały, że produkt jest przeznaczony dla najmłodszych. Problemem okazała się także ekspozycji produktu w sklepach. Zdjęcia zamieszczane w internecie pokazywały alkohol w tubkach na półkach obok napojów i przekąsek dla dzieci produkowanych przez innych znanych producentów.
Alkohol w tubkach przypominających tubki z musami owocowymi stanął na półkach obok napojów i przekąsek dla dzieci.
Sprawy zaszły na tyle daleko, że Grupa Maspex, właściciel Tymbarku, znanego z produkcji soków i musów dla dzieci, w oficjalnym oświadczeniu odcięła się od OLV, by nie być kojarzoną z alkoholem w tubkach.
Mało, szybko i dyskretnie
Dlaczego afera OLV to tylko wierzchołek góry lodowej polskich problemów z alkoholem? Kolorowe opakowania stały się pretekstem do oburzenia, ale z czym jako społeczeństwo naprawdę powinniśmy powalczyć? Odpowiedź jest prosta. Z dostępnością w szerokiej dystrybucji alkoholu podawanego w małych ilościach i w małych opakowaniach.
Różne formy „małpek” są jednym z fundamentów dwóch chorób społecznych w Polsce - alkoholizmu i ryzykownego picia. „Małpki" to nie tylko małe buteleczki, ale też opakowania przypominające te, w których sprzedaje się… jogurty czy napoje gazowane.
Obecnie mamy na rynku trudną do zliczenia liczbę marek napojów orzeźwiających i energetyzujących w puszkach. Podobne do nich opakowania na małe, często smakowe, wódki giną na półkach sklepowych, a potem w dłoniach konsumentów.
I o to chodzi - małe opakowania pozwalają przełamać społeczne opory przed regularnym lub niebezpiecznym alkoholizowanem się. Można je szybko schować w podręcznej torbie, a niektóre - szczególnie te puszkowane - pić w ogóle bez zwracania na siebie uwagi.
Małe opakowania pozwalają przełamać społeczne opory przed regularnym lub niebezpiecznym alkoholizowanem się
Miliony „małpek"
Tak działa rynek alkoholowy, dostępność i poręczność zwiększa popyt.
Na przełomie roku 2019 i 2020 Polacy masowo kupowali małe butelki wódki. Ich dzienna sprzedaż wahała się od 1,3 do 3 milionów sztuk, z czego znaczną część, bo aż 811 tysięcy, stanowiły butelki o pojemności 100 ml.
Przywołane tu dane pochodzą z Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA). Według tych informacji nawet 600 tysięcy osób sięgało po „małpki” dwa razy dziennie.
Nowelizacja Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, która weszła w życie w styczniu 2021 roku, wprowadziła nowy podatek od alkoholu. Podatek ten wynosi 25 złotych i jest naliczany od każdego pełnego litra stuprocentowego alkoholu. Dotyczy on napojów alkoholowych sprzedawanych w opakowaniach o pojemności do 300 ml.
Krok w dobrą stronę
Razem ze wzrostem cen spadła sprzedaż „małpek". „W porównaniu do 2020 r. wolumen sprzedaży wódek czystych segmentu ekonomicznego w butelkach do 100 ml spadł o ok. 34 proc., a w bardziej popularnych 200 ml opakowaniach aż o 45 proc.” – referował efekty nowelizacji Jakub Mazurek, analityk Centrum Monitorowania Rynku.
Mimo tego PARPA informowała, że w przypadku małych sklepów napoje alkoholowe odpowiadają za 25 proc. obrotu.
„Pojawiają się na co trzecim paragonie. Bardzo często zakup alkoholu jest jedynym powodem wizyty w pobliskim sklepie” – można było przeczytać w raporcie Agencji zatytułowanym „Czynniki wpływające na popyt na alkohol w kontekście kosztów społecznych i ekonomicznych w Polsce”.
Nie zakazywać, ale ograniczać
Nie od dzisiaj wiadomo, że najskuteczniejszą polityką w zakresie zwalczania złych obyczajów i chorób związanych z piciem alkoholu jest nie tyle jego zakazywanie, co ograniczanie jego dostępności.
Jeśli polskie państwo chciałoby się na poważnie zmierzyć z negatywnymi skutkami spożycia alkoholu, powinno zmniejszyć nasycenie rynku sklepami z alkoholem, ograniczyć godziny ich otwarcia, a także sztywnej kontrolować rodzaj wprowadzanych przez producentów opakowań.
Uspołecznienie kosztów
Dlaczego rynek alkoholowy oznacza prywatyzację zysków, a uspołecznienie kosztów? To proste. Przychody budżetowe z akcyzy czy koncesji nie równoważą kosztów, jakie państwo ponosi z powodu tylko z tego powodu, że pijemy alkohol. Oto niektóre z tych kosztów: leczenie uzależnień i alkoholowych powikłań klinicznych, absencje w pracy, koszty finansowe i społeczne wypadków drogowych, koszty wynikłe z przedwczesnej umieralności na tle alkoholowym, pogorszenie sytuacji rodzin osób nadużywających alkoholu.
„W tak zwanym rachunku zysków i strat należy stwierdzić, że koszty społeczne i ekonomiczne nadużywania i uzależnienia od alkoholu przewyższają kilkukrotnie dochody państwa z tytułu podatków od sprzedaży wyrobów alkoholowych w Polsce” - mówił w czasie Kongresu Trzeźwości Maciej Bogucki, dyrektor Europejskiego Centrum Polityki i Strategii w Ochronie Zdrowia.
Koszty społeczne i ekonomiczne nadużywania od alkoholu przewyższają kilkukrotnie dochody państwa z podatków od sprzedaży wyrobów alkoholowych.
Alkohol jest najłatwiej dostępnym twardym narkotykiem i jednocześnie trucizną. Dla dobra nas wszystkich dostęp do niego musi być ograniczany w taki sposób, by szczególnie ryzykowne style spożywania stawały coraz trudniejsze w realizacji.