separateurCreated with Sketch.

Tworzy książki dla dzieci o Maryi – bez kiczu i banału [wywiad]

materiały prasowe
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
"Nie lubię, gdy miejsce piękna i prawdy zastępuje kicz, bylejakość, ckliwość, banał - a to niestety częsta przypadłość książeczek dla dzieci poświęconych Matce Bożej". Z Kingą Rybarczyk, autorką książki "Cała Piękna. Co wizerunki Maryi mówią o niej samej? Książka (nie tylko) dla dzieci” rozmawia Maria Gierszewska.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Aleteia: Dlaczego książka o Maryi? Kim jest dla Ciebie tytułowa Cała Piękna?

Kinga Rybarczyk: Czasem można usłyszeć wśród katolików, że mają oni „problem” z Maryją. Nie rozumieją, skąd bierze się cześć oddawana Maryi w Kościele, skąd te wszystkie tytuły, obrazy, litanie, modlitwy. Przyznam, że ja jakoś nigdy tego „problemu” nie miałam, może dlatego, że nigdy też za specjalnie nie zbliżałam się do protestantyzujących ruchów w Kościele, które często taki „maryjny problem” generują (śmiech). 

Widzę w tym oczywiście przede wszystkim łaskę Bożą, że Matka naszego Pana była i jest mi bliska w Jej człowieczeństwie, pięknie, wierze, bliskości z Bogiem. Wydaje mi się, że jakoś łączą się w mojej relacji i miłości do Matki Bożej różne wątki: dziecięca sympatia do Maryi, (młodopolski nieco i chłopomański, przyznaję) zachwyt maryjnymi świętami i ludowymi obrzędami, wychodzone kilometry w pieszych pielgrzymkach na Jasną Górę, studiowanie literatury polskiej, w której Bogurodzica zajmuje ważne miejsce od samych jej początków, zachwyt dziełami sztuki, w których Maryja wciąż pozostaje najchętniej i najpiękniej malowaną kobietą w dziejach świata oraz oczywiście moje osobiste doświadczenie wiary, takie moje prywatne spotkania z Maryją na modlitwie i w różnych życiowych zakrętach.

Pamiętam z dzieciństwa udział w majówkach z babcią. Na wsi, wśród pól, przy przydrożnym krzyżu, który na maj był przez moją babcię i jej sąsiadki specjalnie udekorowany wstążkami, kwiatami. Te wiejskie, proste kobiety śpiewały litanię. Śpiewały głosem białym, choć dla nich to było po prostu zwyczajne, normalne śpiewanie, innego głosu i sposobu śpiewania nie znały. Śpiewały całą litanię z pamięci, książeczki w rękach trzymały chyba tylko z przyzwyczajenia. I tak już żadna nie widziała bez okularów tych małych i wytartych liter. Ich mocne głosy wsiąkały w pola, za polami zachodziło słońce…

Wracałyśmy do domu po zmroku, pachniało tak jak pachnieć może majowy wieczór na wsi. Pamiętam też odsłanianie i zasłanianie obrazu przedstawiającego Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny w wiejskim kościele, zapach kadzideł, uderzające dźwięki fanfar przed Apelem na Jasnej Górze, różańce z chleba robione przez więźniów obozów koncentracyjnych, które oglądałam w gablocie podczas jakiejś wycieczki szkolnej, maryjne frazy z poezji polskich romantyków, niezwykłą pewność płynącą z recytowanej tu i ówdzie modlitwy świętego Bernarda („Pomnij, o Najświętsza Panno Maryjo…”).

Te wszystkie doświadczenia, zapachy, dźwięki, obrazy przyprowadzały mnie ciągle do Maryi i zachwycania się Nią, Jej obecnością, pięknem. Potem połączyło się to oczywiście z lekturą duchową, wiedzą teologiczną, znajomością mariologii, literatury czy odrobinę także historii sztuki. Maryja jest dla mnie tym, kim dla wielu katolików: Matką mojego Pana, pierwszą chrześcijanką, pokorną służebnicą i dzielną kobietą jednocześnie, inspiracją, orędowniczką, pocieszycielką, matką. A ponieważ sama doświadczyłam tego, jak piękno ważne jest na drodze wiary, nie lubię, gdy miejsce piękna i prawdy zastępuje kicz, bylejakość, ckliwość, banał - a to niestety częsta przypadłość książeczek dla dzieci poświęconych Matce Bożej.

Jaki był klucz doboru opisywanych wizerunków? Skąd czerpałaś inspirację?

Najpierw długo studiowałam różne albumy, książki z teologii i historii sztuki, artykuły dotyczące np. teologii obrazu czy ikony, opisy poszczególnych przedstawień. Gdy tak teraz o tym myślę, wydaje mi się, że zaczęłam to robić na długo zanim wpadłam na pomysł napisania takiej książki, a nawet pisania książek w ogóle. Już od dziecka uwielbiałam przeglądać albumy z reprodukcjami dzieł sztuki, szczęśliwie znajdowały się zawsze takie u mnie w domu.

Odkąd pamiętam, lubiłam też zwiedzać kościoły, oglądać ich wyposażenie i czytać o obrazach, ich pochodzeniu, symbolice. Zapachy, obrazy, rzeźby, światło - przy tym zawsze pracowała i nadal pracuje gorąco moja wyobraźnia. Syntetyzowałam to wszystko w głowie, ta wiedza jakoś pracowała cały czas na "tyłach mojego mózgu”. Wiedziałam, że chcę po „Małych opowieściach na wielkie dni” stworzyć coś o Maryi. Szukałam klucza, który pomógłby mi uporządkować temat i podać go w przystępnej dla dzieci formie.

W końcu zdecydowałam się opisać w książce typy ikonograficzne, czyli sposoby przedstawiania Maryi w sztuce. Wybrałam je tak, by przewagę liczebną w książce stanowiły wizerunki najbardziej znane i popularne. Te, z którymi my dorośli jesteśmy już „opatrzeni”. A to właśnie przy nich jesteśmy zaskakiwani świeżym spojrzeniem i pytaniami dzieci o to, dlaczego Matka Boża ma czarną skórę, dlaczego wygląda jak królowa, ma smutne oczy, gdy przytula małego Jezuska do siebie albo dlaczego miecze wbijają się w Jej serce… Do tej większości, którą stanowią znane przedstawienia Maryi, dobrałam kilka tych mniej popularnych wizerunków. Chciałam, by także rodzice, którzy kupią książkę z myślą o swoich dzieciach, odnaleźli w niej jakiś nowy obraz lub opowieść, której jeszcze nie słyszeli.

Bardzo lubię czytać na głos książki moim dzieciom, lecz pod jednym warunkiem - że sama się przy tych książkach nie nudzę ich treścią, nie zżymam słabą polszczyzną albo kiepskim tłumaczeniem. Zależało mi zatem na tym, by moje książki były ciekawe, rozwijające, miłe dla ucha i oka dziecka. A jednocześnie takie, które nie nudzą rodzica czytającego je - często po raz kolejny i kolejny…

Który z opisywanych wizerunków jest Twoim ulubionym?

Ze względu mojego ulubionego świętego, czyli świętego Franciszka z Asyżu, najbardziej lubię Matkę Bożą Anielską. Jej wizerunek jest związany z asyską kapliczką i odpustem Porcjunkuli, można go znaleźć w prawie wszystkich franciszkańskich kościołach. Ze względu na polskie, ludowe opowieści - Matkę Bożą Jagodną. Zaś ze względu na datę mojego ślubu, sierpniowe piesze pielgrzymki, pachnące ziołowe bukiety i te cudowne słowa o naręczach dobrych uczynków i przedstawiającej nas w niebie Bogu Najświętszej Dziewicy Wniebowziętej (cytuję je w książce, oczywiście) - lubię obrazy przedstawiające Zaśnięcie i Wniebowzięcie Maryi. Jakieś pociągające mnie i tajemnicze piękno znajduję także w wizerunkach Matki Bożej Bolesnej lub gotyckich figurach Pięknej Madonny.

Dlaczego warto mówić dzieciom o Maryi?

Długo by mówić, ale chyba w tej kwestii obowiązuje choćby to, co Chesterton nazwał demokracją umarłych - głos tych chrześcijan, którzy żyli przed nami liczy się tak samo, jak nasz. Dwutysiącletnia Tradycja Kościoła i tyleż samo trwająca bliskość chrześcijan z Maryją musi mieć znaczenie także i dla nas, nasza wiara nie wzięła się z próżni, kontynuujemy pielgrzymkę wiary, która zaczęła się długo przed nami.

Na początku tej pielgrzymki kroczy Maryja, choćby dlatego warto mówić o Niej dzieciom. Ponieważ Maryja była mamą Jezusa, to w prosty sposób może stać się bliska już bardzo małym dzieciom. Zaś ponieważ wytrwała przy Chrystusie mimo trudności, zawirowań i braku natychmiastowej nagrody - może stać się bliska dzieciom dorastającym i dorosłym.

Można Ją pokazywać na różnych pięknych obrazach, czytać o Niej książki, wiersze czy odprawiać różne maryjne nabożeństwa także po to, by dzieci znalazły swoje miejsce pod płaszczem Maryi. Maryja zawsze prowadzi do Chrystusa, zatem w dojrzałej wierze, a o takiej chyba rozmawiamy i do takiej chcemy wychowywać nasze dzieci, nie ma obaw o to, że Maryja zajmie miejsce należne Bogu.

Jakie są Twoje doświadczenia jako autorki i jako mamy z katechizacją najmłodszych?

Obserwuję, że dzieci doceniają to, gdy my dorośli traktujemy je z prostotą i szacunkiem. To znaczy nie infantylizujemy przekazu wiary dlatego, że „to dla dzieci”. Widzę, że potrafią z zainteresowaniem oglądać reprodukcje dzieł sztuki - zwłaszcza wtedy, gdy towarzyszy temu ciekawa opowieść albo gdy wyciągamy z wielkiego dzieła jeden szczegół i rozmawiamy o nim. Piękno słowa, obrazu, muzyki naprawdę działa na dzieci i pociąga je do wiary.

Trzeba, byśmy my, dorośli na to pozwalali, umieli takie „kontakty z pięknem” zorganizować i i nie dali za wygraną w świecie, w którym „kicz i banał dla dzieci” wylewa się z każdej strony, niestety także w Kościele. Widzę, że dzieci są naturalnie otwarte na wszystko to, co transcendentne, duchowe, większe od rzeczywistości materialnej. One bardzo dorosłym, rodzicom ufają i ważne jest, by domowa czy szkolna katecheza nie zawiodła tego zaufania i poprowadziła w głąb wiary chrześcijańskiej i katolicyzmu. I oczywiście - słowa uczą, lecz przykłady pociągają. Świadectwo życia rodziców, którzy są pierwszymi i najważniejszymi katechetami w życiu swoich dzieci, jest nie do przecenienia. Nie przebije go żadna książka, obraz, film czy lekcja religii w szkole.

Czego dzieci XXI stulecia mogą się nauczyć od Maryi?

Wytrwałości w dobrych postanowieniach, zaufania, wiary, słuchania Słowa Bożego, tego, że mniej - słów, sławy, blichtru, poklasku świata - naprawdę często oznacza więcej: spełnienia, szczęścia, prawdy, miłości.

Kinga Rybarczyk - Absolwentka filologii polskiej i teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, autorka książek i artykułów, wydawca, żona i mama. Lubi spędzać czas z rodziną, wędrować po górach i jeździć na długie rowerowe wyprawy. Od kiedy nauczyła się pisać, nieustannie zapełnia kolejne notatniki. Tworzy i na twórczych warsztatach z radością uczy innych kreatywnego pisania. "Cała Piękna. Co wizerunki Maryi mówią o niej samej? Książka (nie tylko) dla dzieci" ukazała się pod patronatem portalu Aleteia.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!