Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Część adwentu za nami. Czas szybko leci. Ostatnio za szybko. Poniedziałek goni poniedziałek. W tym wszechobecnym zabieganiu brakuje mi czasu na wiele rzeczy. A ma być jeszcze bardziej gorąco. Bo dobrze wiemy, że czas przedświąteczny nie sprzyja spokojowi, tylko raczej nerwówce. Ostatnio w rozmowie ze znajomą narzekałem, że w tym całym zakręceniu i gonitwie nie mam czasu dla dzieci. Powiedziała tak: „Doby nie naciągniesz, nie wydłużysz godzin, ale możesz ten czas, który masz wykorzystać bardziej uważnie”. Hmm, pomyślałem…
Mamy dużo obowiązków. Dobrze, że je mamy, bo jak pisałem jakiś czas temu, one trzymają nas nad powierzchnią. Ale może czasami, zamiast kolejny raz sprzątać w kuchni po kolacji, zostawić naczynia w zlewie i pójść ułożyć puzzle? Kilka razy ostatnio syn pytał, czy z nim zagram w karty, bez namysłu odpowiedziałem, że mam masę roboty, że może później. To „później” już nie przyszło. Tata obiecał i nie dotrzymał obietnicy.
Dopiero teraz zastanawiam się, jak musiał się poczuć. Pozostanie mu w głowie obraz ojca, który ciągle coś musi, który obieca i już się pojawi. Chyba nie tak powinno to wyglądać. A jak? Chyba najpierw decyzja musi pojawić się w głowie. Trzeba zauważyć ten moment, kiedy coś jest nie tak. A gdy będzie już decyzja, wtedy prędzej wyczujesz moment, że to właśnie teraz trzeba odpuścić obowiązki i pograć w karty.
Być tu i teraz
Zbyt mocno skupiamy się nad tym, co musimy każdego dnia. Nie naciągniemy doby, ale kluczem tutaj będzie zachowanie balansu między obowiązkami, rodziną i własnym „ja”. Bo, żeby wszystko jakoś się układało, trzeba wpierw zadbać o siebie. Jeśli ze sobą żyjemy w zgodzie i nasze potrzeby są zaspokojone (mniej lub bardziej), wtedy wpadamy na wyższe poziomy funkcjonowania i zauważamy świat wokół.
Uważność
Zauważamy, że robimy coś źle w stosunku do żony, męża, córki, syna, przyjaciela, koleżanki. Dopiero jak już to wiemy, może przyjść refleksja, żeby coś zmienić. A co zmienić? „Uważność”, o której mówiła moja koleżanka. Jeśli już zdecyduje się na poświęcenie tej godziny w ciągu dnia dzieciom, to niech to nie będzie włączenie bajki i „wspólne oglądanie”, gdy siedząc na kanapie niby jesteśmy razem, ale twoja (moja) głowa jest myślami w pracy albo w telefonie. Postaraj się być tu i teraz. Korzystaj z tej chwili, która właśnie w tym momencie JEST. I to pół godziny spędzone razem na 100 proc. będzie warte więcej niż trzy godziny „wspólnego oglądania”, gdy tylko ciało jest obecne. To wspólne przeżywanie życia buduje więź, nawet jak będą to proste czynności. Więc żyj i BĄDŹ. Czego tobie i sobie życzę.