separateurCreated with Sketch.

Bóg powołał ją do zakonu w wieku 18 lat: Po prostu idź za sercem

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Polka, siostra Grażyna Mech, świętując 50 lat życia zakonnego, wciąż jest zakochana w Słowenii

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Siostra Grażyna Mech ze Zgromadzenia Franciszkanek Misjonarek Maryi 6 stycznia obchodziła 50-lecie życia zakonnego. Polka, która studiowała i pracowała we Francji, Szwajcarii i Kongu, od 20 lat mieszka w Słowenii – kraju, który pokochała od pierwszego wejrzenia i ta miłość trwa do dziś.

Pięć dekad w służbie Bogu

„Patrząc wstecz, te 50 lat minęło bardzo szybko. Ale kiedy pomyślę o wszystkim, czego doświadczyłam, to jest tego ogrom. Mogłabym napisać książkę o swojej drodze. Przede wszystkim jednak o tym, jak Bóg prowadzi człowieka” – mówi z uśmiechem siostra Grażyna.

Urodziła się jako najmłodsza, piąta z rodzeństwa i nie była dzieckiem oczekiwanym. Choć w Polsce właśnie zalegalizowano możliwość aborcji, jej matka nie zdecydowała się na ten krok. „Bóg mnie chciał. Chciał, żebym żyła” – mówi siostra Grażyna z wdzięcznością. Przyszła na świat dziesięć lat po wojnie, w trudnych czasach. Jej ojciec spędził kilka lat w więzieniu, a sytuacja rodzinna była ciężka. Bliscy ze strony ojca planowali jej adopcję, ale gdy nadszedł dzień chrztu, matka nie potrafiła się z nią rozstać.

Radosna młodość i niespodziewane powołanie

Dorastała w wierzącej rodzinie, gdzie dzieci uczestniczyły w katechezie i śpiewały francuskie pieśni religijne. „To były pieśni, które dotykały serca. Bardzo mnie ukształtowały. Poczułam, że Bóg mnie kocha i zapragnęłam oddać Mu swoje życie.”

W wieku 18 lat postanowiła wstąpić do zakonu, by głosić tę miłość całemu światu. Parafialny ksiądz doradził jej, by dołączyła do misyjnej wspólnoty franciszkanek. Była pełna energii, gdy tylko była okazja, brała udział w potańcówkach, uwielbiała tańce i śpiew. Decyzja o wstąpieniu do zakonu zaskoczyła nawet ją samą, a rodzice obawiali się, że skazuje się na życie w ubóstwie. „Kiedy jesteś młody, nie myślisz o tym, czy warto. Po prostu idziesz za sercem” – wspomina.

Nie miała wcześniej kontaktu z Pismem Świętym i niewiele wiedziała o życiu zakonnym. Ale pewnego dnia poruszyły ją słowa psalmu: „Ty utkałeś mnie w łonie mej matki. Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła. I dobrze znasz moją duszę!” (Ps 139). Odczytała je jako osobiste wezwanie do misji.

Wielka próba: misje w Afryce

Życie zakonne nie było zawsze łatwe. Wstając codziennie o 5:30 rano, podlegała surowej dyscyplinie. „Uczyłam się twardego życia. Na początku nie rozumiałam psalmów. Ale Pan mnie prowadził. Dziś są one moją ulubioną modlitwą.”

Największą próbą był wyjazd do Afryki. W 2000 r. otrzymała decyzję o misji w ogarniętym wojną Kongu. „Czułam, jakby ktoś odciął mi nogi. Mówiłam: ‘Boże, weź moje życie, ale ja tam nie jadę!’” Poszła na mszę świętą, gdzie ksiądz poprosił ją o odczytanie Słowa Bożego. Choć była wzburzona, przeczytała: „Posyłam cię do pogan w dalekie kraje… Nie lękaj się… Ja będę z tobą!” Zrozumiała, że to Boży znak. „Dostałam skrzydeł! Oczywiście, że jadę!”

Życie w Kongu było trudne: wojna, malaria, upały, brak wody pitnej. Ale nauczyła się dziękować za każdą rzecz. „W Europie masz wszystko, a jednak narzekasz. Tam nie masz nic, a żyjesz. Ci ludzie nauczyli mnie wdzięczności.” Od tego czasu jej pierwsze słowa po przebudzeniu brzmią: „Jezu, dziękuję Ci za nowe życie!”

Słowenia – miłość od pierwszego wejrzenia

Zanim trafiła do Afryki, w 1995 r. została wysłana do Słowenii. Nie była z tego zadowolona, bo marzyła o misjach. Jednak gdy przyjechała, zachwyciła się krajem. „Słowenia jest tak czysta, niewinna. Wszystko jest piękne. Dzieci są grzeczne, ludzie hojni. Każdego dnia ktoś zostawiał mi przed drzwiami jakiś prezent. To był raj! Miałam tu aż za dobrze!”

Kiedy wyjechała na misje, czuła, że cała Słowenia pojechała z nią. Otrzymywała telefony, a większość darów na jej działalność misyjną pochodziła właśnie z tego kraju.

Cuda Bożej Opatrzności

Pewnego dnia ukradziono jej torbę z dokumentami i 1000 euro – datkami od Słoweńców na zakup kopiarki. Poinformowała o tym Misjonarskie Centrum Słowenii i otrzymała wiadomość pełną troski, modlitwy i obietnicy wsparcia.

„Poczułam się tak silna, że mogłabym przenosić góry! Wzruszyła mnie ich troska i świadomość, że nie jestem sama.” Ostatecznie otrzymała 13 razy większą pomoc, co pozwoliło jej nie tylko na zakup kopiarki, ale i rozbudowę przedszkola, które prowadziła. „Bóg czyni cuda! To przedszkole działa do dziś.”

„Wasz Kościół jest żywy”

Siostra Grażyna kocha śpiew i prowadzenie chórów parafialnych. Chętnie odwiedza słoweńskie parafie, gdzie poznaje ludzi i głosi Ewangelię. „Wasz Kościół jest misyjny, żywy. Świadomie żyjecie swoją wiarą. Pismo Święte nie leży na półce – ono żyje!”

Dodaje: „Izrael był narodem wybranym, ale wasz naród też jest wyjątkowy. Bóg was wybrał, bo wiedział, że będziecie z Nim współpracować. Pielęgnujecie wasze świątynie, krzyże i kapliczki. One opowiadają waszą historię. Tam czuć Ducha Świętego.”

Jak zachęcić młodych do życia zakonnego? „Trzeba po prostu żyć swoim powołaniem. Nie udawać, nie robić niczego na pokaz. Mieć odwagę być sobą i nie bać się mówić ‘przepraszam’ i ‘proszę’.”

Międzynarodowa wspólnota, w której żyje, uczy jej cierpliwości i słuchania. „Modlitwa nas łączy. Kiedy dzielimy się Słowem Bożym, poznajemy się najgłębiej i jeszcze bardziej się kochamy.”

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!