separateurCreated with Sketch.

Wzrasta w „The Chosen” razem z Marią Magdaleną – aktorska droga Elizabeth Tabish

MARIE-MADELEINE-THE-CHOSEN-ELIZABETH-TABISH-MONTAGE-ALETEIA.jpg

Elisabeth Tabish joue Marie-Madeleine dans la série "The chosen".

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Magdalena Galek - 03.03.25
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Elizabeth Tabish w serialu „The Chosen” wciela się w rolę Marii Magdaleny, która uwolniona przez Jezusa spod władzy złych duchów rozpoczyna piękną choć niełatwą drogę uczennicy Mejsasza. Jak się okazuje, w życiu prywatnym aktorka równocześnie z bohaterką z Magdali przeżywała bezsilność, a od pierwszych dni na planie serialu jej życie zaczęło przybierać inny kierunek.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Marię Magdalenę w pierwszym odcinku „The Chosen” Jezus spotkał w barze. Była właśnie po nieudanej próba odebrania sobie życia i próbowała alkoholem ukoić ból. Elizabeth Tabish rola Magdaleny spotkała także w chwili wątpliwości, poczucia porażki i beznadziei. Po 7 latach pracy aktorskiej zmuszona była wrócić do mieszkania z mamą i poszukać innego zajęcia zarobkowego. „– Pracowałam w wielkich projektach reklamowych, dla wielkich marek, takich jak Amazon, za niewielkie wynagrodzenie”. Przez cały ten czas pomagała sprzedawać produkty, zamiast opowiadać ludzkie historie, do czego czuła się powołana jako artystka. Nie po to też zainwestowała wiele lat swojego życia, studiując sztuki teatralne (tytuł magistra) oraz sztuki ekranowe (licencjat) na Uniwersytecie Stanowym Oklahomy. W czasie studiów grała w teatrze i pomimo swoich lęków przed publicznością odpowiadała na zew, który przyciągał ją na scenę.

Powołanie do pracy na scenie

To przyciąganie było z nią od najmłodszych lat. Jako nieśmiała i cicha dziewczynka lubiła brać udział w przedstawieniach. Jak się okazało, stawała się na scenie zupełnie innym dzieckiem. Kiedy jej rodzice i dziadkowie pierwszy raz zobaczyli ją w przedszkolnym spektaklu o dinozaurach, byli w kompletnym szoku, „Kim jest to dziecko? NIe znamy jej takiej”, mieli powiedzieć. Jest coś takiego, co sprawia, że na scenie Liz staje się bardziej ekstrawertyczna, ożywiona. Do dziś teatr i film są rzeczywistością, która daje jej przestrzeń na nowe i nieznane. Na doświadczenie nowej emocji, otwarcie się na świeżą perspektywę a na pewno - zmierzenie się z lękiem.

W ciemnej dolinie

Lękiem może napawać pierwsza scena w jakiej poznajemy graną przez Elizabeth Marię Magdalenę, w „wersji” Lilith. Scena opętania była dla niej niezwykle wymagająca. Miała jedynie wskazówki od reżysera Dallasa Jenkinsa i sama, bez towarzystwa innych aktorów, przed kamerą kreowała demoniczną sytuację. Jednak w życiu prywatnym, był to moment pewnej radości dla aktorki, ponieważ po raz pierwszy, po długim czasie, wykonywała upragnioną pracę. Co, tak naprawdę, mogło się już nie wydarzyć, ponieważ miesiąc wcześniej zdecydowała porzucić aktorstwo. Skoro nie była w stanie nawet opłacić rachunków, poprosiła swojego agenta aby nie zgłaszał jej już na żadne castingi. Ten zgodził się, zostawiając ją jednak na liście awaryjnej, gdyby pojawiła się jakaś propozycja filmowa. „– Nie zdarzyło się to przez 7 lat, więc się już na pewno nie wydarzy” - myślała wtedy Liz. Przepełniała ją gorycz, stała się cyniczna. Postanowiła „dorosnąć”, porzucić marzenia o aktorstwie, zaczęła starać się o pracę na rynku nieruchomości.

Niepodziewana propozycja

I wtedy właśnie zadzwonił telefon jej agenta, który umówił ją na przesłuchanie do prawdziwej aktorskiej roli. Roli kobiety pełnowymiarowej, z historią, z głębią, z charakterem. Elizabeth anulowała swoje spotkanie przygotowawcze do nowej pracy, aby starać się o rolę w produkcji o Jezusie i Jego uczniach. Nie miała pewności, że dostanie tę pracę, zaryzykowała.

Na spotkanie weszła trzęsąc się, choć jak mówi, od początku czuła jakiś wyjątkowy spokój związany z tym projektem. A trzęsła się - bo właśnie wysiadła z auta a bardzo nie lubić prowadzić na autostradzie i bardzo się tego boi. Rozbrajające, z jaką otwartością dzieli się czymś, co być może niejedna kobieta wolałaby utrzymać w sekrecie. Niepopularne to dziś, niemodne, w czasach autokreacji i autopromocji swoich supermocy.

Aktorstwo mimo lęku przed kamerą

Supermocą Liz Tabish zdaje się być właśnie bycie sobą i otwarte mówienie o swojej nieśmiałości i lękach. „-Jestem bardzo przerażona, kiedy stoję naprzeciw ludzi na scenie, albo kiedy gram przed kamerą. To dlatego tak często płaczę na planie - powiedziała w jednym z wywiadów”. Jednak jej relacja z jej lękami jest rozwijająca - to osoba, która robi różne rzeczy, pomimo tego, że się boi. Choć - potrafi rozeznać, który lęk ostrzega przed niebezpieczeństwem, a który hamuje przed wzrostem.

„- Moje najbardziej znaczące doświadczenia wynikają z przezwyciężenia strachu. Więc kiedy czuję ten strach, często jest to sygnał, że to jest coś, czego mam spróbować, w co wejść, eksplorować to jako kolejny krok ku wzrostowi. Myślę, że to nie dotyczy wszystkich rodzajów lęków jakie mamy - jeśli boję się pająków, to nie zacznę teraz spędzać z nimi czasu. Ale niektóre lęki są elementem okazji do transformacji i wzrostu. Aktorstwo zawsze było tym dla mnie. Zawsze bałam się grania, występowania przed publicznością, zawsze to budziło mój niepokój. Niektóre najbardziej znaczące i ważne dla mnie momenty wynikały z przekroczenia tego progu. I tego doświadczam też w życiowych sytuacjach. W aktorstwie jest to bezpieczna przestrzeń, gdzie mogę to testować.”

Mąż - ktoś, kto troszczy się naprawdę

W relacjach damsko-męskich Liz także zawsze się bała zaangażowania, ale pokonywała ten strach. Różne doświadczenia z mężczyznami jednak sprawiły, że stała się ostrożna. To dlatego, gdy jakiś czas po rozpoczęciu pracy na planie „The Chosen” poznała Stana, aktualnie jej męża, traktowała go jako znajomego. „– Spotykałam się z mężczyznami wystarczająco dużo, żeby widzieć czym są znaki ostrzegawcze (red flags) i żeby wiedzieć, co jest prawdziwe i co jest szczerą miłością. I z nim te „flagi lęku” też się pojawiły, ale też rodzaj nieodpartego poczucia, że ta osoba naprawdę się o mnie troszczy i naprawdę mnie kocha, w sposób jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłam”. Te obawy w nowej relacji dotyczyły przyszłych ewentualnych rozczarowań, jak mówiła LIz w jednej z rozmów. „– Po różnych doświadczeniach po prostu czekasz, kiedy ta osoba pokaże swoją prawdziwą twarz, bo przecież życie pokazało, że wszyscy mężczyźni są tacy sami”.

Rozkwit kariery

Jak się okazało, nie wszyscy. Dziś Elizabeth i Stan Meyer są od 2,5 roku małżeństwem, a to nie jedyna zmiana, jaka zaszła w życiu Elizabeth odkąd wciela się w rolę uczennicy z Magdali. Jej zawodowa aktywność rozkwitła, wystąpiła już w 5 sezonach „The Chosen”, ponadto zagrała w trzech pełnometrażowych produkcjach kinowych: „Przejście” („Shift”), „Jasełka wszech czasów” („Best Christmas Pageant Ever”) i „Between Borders” - opartej na faktach opowieści o rodzinie ormiańskiej zmuszonej do opuszczenia domu podczas upadku Związku Radzieckiego. Niebawem będziemy mogli poznać ją także jako reżyserkę, choć swój debiut miała lata temu tworząc serię filmów krótkometrażowych, które cieszyły się uznaniem na festiwalach filmowych.

Duchowy wzrost ramię w ramię z Marią Magdaleną

Życie duchowe amerykańskiej aktorki także przybrało inny kształt odkąd jako Magdalena spotkała na planie Jezusa, granego przez Jonathana Roumiego. Aktorka została wychowana w rodzinie katolickiej. W dorosłym życiu poznała środowiska protestanckie. Jednak jak wyznaje: „– Nie miałam właściwych relacji z ludźmi z Kościoła. Było wiele wykluczenia, osądzania. Nigdy nie czułam że chrześcijaństwo jest dla mnie bezpieczne i byłam skonsternowana, bo kochałam Jezusa, podobało mi się Jego nauczanie, ale nie znajdowałam w Kościołach odniesienia do moich doświadczeń. Myślę, że trochę wylałam dziecko z kąpielą i przez długi czas myślałam, że może to nie jest dla mnie.”

Jednak przez cały ten czas Elizabeth w głębi serca szukała Boga i dopiero praca w „The Chosen” przypomniała jej, kim jest Jezus i jak Jego przesłanie i Jego droga mogą zmienić życie, jeśli się za Nim podąża. „– To nie jest łatwe - przyznaje Liz – ale zmienia życie. On daje piękne życie, daje duszę twojemu życiu”.

Gdy Elizabeth zaczęła grać Marię z Magdali i obserwować wzrost tej postaci poprzez sezony, jednocześnie czuła pozwolenie dla siebie samej: „możesz się zmienić, możesz rozwijać się w swojej wierze, możesz rozwijać się w tym jaka jesteś z ludźmi, możesz przekraczać swoje lęki, możesz przezwyciężać swoje obawy związane ze współczesnym życiem i znaleźć prawdziwą radość i pokój w tym świecie. „– To zrobiło cudowne rzeczy dla mojego serca - wyznaje Liz - To droga od złamanego serca do serca otwartego. I mogę dalej robić to, co kocham.”

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!