Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pan Tomasz jest pedantem. Wszystko w domu musi być na swoim miejscu. Co prawda dom rzeczywiście emanuje wręcz świeżością i bardzo estetycznie wygląda, ale jego żonę Zofię od dłuższego czasu to coraz bardziej irytuje, bo na przykład wie, że jak posprząta, to mąż i tak to poprawi.
Było tak do momentu, gdy pewnego dnia odwiedziła ją dawno niewidziana przyjaciółka. Rozglądnąwszy się po salonie stwierdziła "Ale u was ślicznie! To musi być trudne w utrzymaniu, mężczyźni to takie fleje!". Zofia odpowiedziała że właściwie to zasługa męża, który często sprząta. Wtedy przyjaciółka wpadła w zdumienie i zaczęła zachwycać się. Zofia z trudem powstrzymała się od komentarza. Coś co dla niej jest przykrą przywarą, dla kogoś innego stało się zaletą godną najwyższych lotów komplementów. Jednak zaczęła się nad tym zastanawiać.
Wszystko źle?
Nasuwa się pytanie - jak doceniać swojego męża? Bywa, że skupiamy się na wadach, krytykujemy i narzekamy na tę drugą połowę. Co gorsza przyzwyczajamy się do jej zalet, uznając je za oczywiste czy wręcz należące się nam (jak regularne sprzątanie domu przez męża pani Zofii). A pewnego dnia możemy przyłapać się na tym że nawet ewidentna zaleta zaczęła nas irytować. Po jakimś czasie już tylko widzimy złe rzeczy u tej osoby i mamy negatywne nastawienie do niej, a może wręcz wrogość. Jak to zmienić?
Dlaczego tak ważne jest docenianie, dostrzeganie zalet i dobrych stron oraz mówienie o tym głośno mężowi (oczywiście też żonie, ale dziś skupiamy się na mężu)? Jak się tego nauczyć, kiedy nie umiemy chwalić i każde dobre słowo z trudem przechodzi nam przez gardło? I czy to, że skupiamy się na dobrych, mocnych stronach męża oznacza, że mamy ignorować jego wady? Jak znaleźć równowagę?
Chwal, zanim sobie zepsujesz małżeństwo.
To niestety naturalne że łatwo przyzwyczajamy się do dobrego a doskonale pamiętamy to co złe. Zło przyciąga uwagę, bo musimy z nim walczyć, jeżeli chcemy być szczęśliwi. Paradoksalnie właśnie przez to się unieszczęśliwiamy.
Oczywiście najlepiej jest zapobiegać problemom. Kiedyś usłyszałam dobre pytanie. "Gdybyś miał jutro obudzić się tylko z tym za co dziś podziękowałeś panu Bogu co to by było?" Czy dziękujemy panu Bogu za swojego męża, żonę za zalety drugiej osoby? A za tym idzie pytanie - czy pielęgnujemy miłość małżeńską mówiąc drugiej osobie dobre słowa, komplementy rozumiane jako szczera pochwała?
Wszyscy tego potrzebujemy. Mężczyźni mają (wbrew pozorom) kruche ego. Potrzebują pochwał, zwłaszcza tych które potwierdzają ich męskość. Potrzebują by docenić gdy wykazują się siłą, zaradnością, dzielnością, sprawiedliwością, dbaniem o dom czy rodzinę.
Słowa miłości są ważne dla ważnego
Jednak kobiety też potrzebują usłyszeć zarówno "kocham cię" jak i "dziękuję". Ktoś kiedyś zażartował że żona narzeka, że nie mówi jej słów miłości. Zatem odparł: "Powiedziałem ci już, że cię kocham jak coś się zmieni to poinformuję." To tak nie działa.
Właśnie dlatego warto codziennie zastanowić się przy wieczornym ma rachunku sumienia, czy jest coś za co mogłabym podziękować czy docenić w moim mężu (żonie). Jest to rozwinięciem zalecenia zawartego w Biblii: „Gniewajcie się, lecz nie grzeszcie; niech słońce nie zachodzi nad gniewem waszym". Efez. 4,26.
Jeżeli masz problem z chwaleniem i każde dobre słowo z trudem przychodzi ci przez gardło to wyraźny sygnał chowania w sercu urazy. A co zrobić, by gasić pożar już powstały opiszę w kolejnym artykule.
