separateurCreated with Sketch.

„Nie chcę cię widzieć, tato”. Milcząca tragedia alienacji rodzicielskiej

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Bogna Białecka - publikacja 25.04.25
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Choć ojciec nie zrobił nic złego, jego córka przestaje go kochać. Czy można temu zapobiec?

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Milczenie córki, które boli jak krzyk

Córka Artura (imię zmienione) skończyła szesnaście lat i oświadczyła, że absolutnie nie chce już widywać się z ojcem. Od dwóch lat pozostaje pod opieką psychiatryczną z powodu depresji. Zasadniczo siedzi w domu, rzadko odwiedza szkołę, nie utrzymuje kontaktów ze znajomymi. Większość czasu spędza w domu z mamą, która również od lat leczy się psychiatrycznie. Kontakty z tatą traktowała jak zło konieczne – trzeba się było ubrać, umyć, przejechać na drugi koniec miasta. Teraz nie musi już tego robić. Może po prostu zamknąć się w swoim pokoju.

Artur po burzliwym rozwodzie – podczas którego był bezpodstawnie oskarżony przez byłą żonę m.in. o kazirodcze zachowania wobec dzieci – walczył o możliwość choćby utrzymania kontaktu z nimi. Niestety, polskie prawo zadziałało tak, że matka zdobyła całkowitą, wyłączną opiekę, a spotkania ojca z dziećmi odbywały się zawsze pod nadzorem osoby trzeciej, co nie sprzyjało budowaniu relacji. Mimo to, w dniu, gdy syn osiągnął pełnoletniość, przeprowadził się do ojca. Córka jednak pozostała z matką a ojca, jak twierdzi, nienawidzi. Artur nie ma złudzeń – „To się źle skończy” – powtarza z bólem. Jest bezradny. To dramatyczna opowieść, ale – niestety – nieodosobniona.

Czym jest alienacja rodzicielska?

Alienacja rodzicielska nie jest niestety (jak się czasem utrzymuje) wymysłem sfrustrowanych porzuconych małżonków. To rzeczywisty i niezwykle bolesny problem społeczny.

W wersji minimalnej (najmniej szkodliwej) polega na złośliwym uniemożliwianiu drugiemu rodzicowi kontaktu z dzieckiem. Dziecko kocha, tęskni, jednak nie może widywać się z alienowanym rodzicem.

Jednak najczęściej alienacja polega na tym, że jedno z rodziców – zwykle matka, która po rozstaniu otrzymała wyłączną opiekę – zaczyna subtelnie (lub nie) manipulować dzieckiem, przedstawiając drugiego rodzica jako zagrożenie, zło lub źródło cierpienia. Mowa tu o psychomanipulacji – słowach, gestach, tonie głosu, sytuacjach – które budują w dziecku lęk, niechęć lub pogardę wobec rodzica, który jeszcze niedawno był dla niego bliski i kochany. Czasem są to kłamstwa wprost. Przykład z życia Artura - zaraz po rozwodzie kupił dzieciom prezenty na Boże Narodzenie. Jego była żona je wyrzuciła i nigdy dzieciom nie dała, utrzymując, że to on kłamie i żadnych prezentów nie robił. Nauczony gorzkim doświadczeniem odtąd przekazywał prezenty osobiście podczas spotkań.

Eksperci mówią wprost: w alienacji nie chodzi o sytuacje, w których drugi rodzic rzeczywiście stanowi zagrożenie (np. z powodu przemocy czy uzależnienia), lecz o te, w których nie ma żadnego realnego powodu do odcięcia kontaktu. Dziecko zaczyna powtarzać narrację rodzica-alienatora, często nieświadomie, jak echo emocji, które nie są jego własne. Mówi: „Nie chcę go widzieć”, „On mnie nie kocha”, „Czuję się przy nim źle” – choć te uczucia zostały w nim wyprodukowane przez drugiego dorosłego.

Jak to wpływa na dziecko?

Tragicznie. Alienacja rodzicielska prowadzi może do poważnych zaburzeń psychicznych, emocjonalnych i społecznych. Odcinając dziecko od jednego z rodziców – od połowy jego tożsamości – fundujemy mu krzywdę, która może nie zagoić się nigdy. Psychologowie porównują to do „emocjonalnego prania mózgu”. Dzieci te jako dorośli często zmagają się z depresją, lękiem, poczuciem winy, niską samooceną i wstydem. Wielu z nich powiela destrukcyjne schematy – rozwód, konflikt, brak zdolności do budowania trwałych więzi.

Drużyna alienatora

Problem pogłębia fakt, że alienator działa często zespołowo. W literaturze fachowej mówi się wręcz o "drużynie alienatora" - zespole osób przekonanych, że alienator jest w rzeczywistości ofiarą i wierzącej mu w stu procentach.  Do drużyny alienatora należą najczęściej przyjaciele (nie rozmawiający i nie chcący poznać perspektywy drugiej strony),  jego matka, członkowie dalszej rodziny. Bywa, że w trakcie rozwodu do drużyny zostaje wciągnięty nie znający dynamiki alienacji psycholog. W rezultacie może np. w dobrej wierze pouczać osobę alienującą, że dziecko ma prawo odmówić kontaktu z drugim rodzicem. W tej sytuacji alienatorowi wystarczy tak zaaranżować ewentualne spotkanie, by wyglądało na jak najbardziej nieatrakcyjne w oczach dziecka. Np. "to tak, masz teraz jechać na weekend do taty, jaka szkoda, bo akurat miałam bilety do cyrku, będę je musiała oddać."

Co charakterystyczne, drużyna alienatora ma wyrobione zdanie na temat drugiego rodzica, uważa go za osobę pozbawioną dobrych stron i krzywdziciela (mimo, że tak nie jest).  Babcia, będąc częścią drużyny alienatora, może na przykład umniejszać wartość prezentu od ojca, mówiąc: "Tylko takiego małego misia ci tatuś dał"?. Takie komentarze podważają autorytet ojca w oczach dziecka i kształtują negatywny obraz rodzica.

Co możemy zrobić, by temu zapobiec?

Potrzebna byłaby zmiana prawa, ale to duży temat, niezależny od nas. Możemy jednak zacząć od siebie – od budowania świadomości i otwartości. Każdy z nas – jako rodzic, nauczyciel, pedagog, duszpasterz – może być sojusznikiem dobra dziecka. Oto kilka dróg, które już dziś są dostępne:

Przede wszystkim, warto mówić o alienacji otwarcie. Pokazywać, czym jest, jak działa i jakie niesie skutki. Przeciwdziałać stereotypom – choć statystycznie częściej alienującym rodzicem jest matka - każdy może się tego dopuścić. Kluczowe jest, by w centrum decyzji zawsze było rzeczywiste dobro dziecka – a to oznacza kontakt, więź i miłość z obojgiem rodziców.

Potrzebna jest także edukacja specjalistów – psychologów, sędziów, kuratorów. Wielu z nich wciąż nie rozumie tych mechanizmów. Dlatego potrzebujemy zespołów interdyscyplinarnych – złożonych z psychiatrów dziecięcych, terapeutów rodzinnych, a nie tylko psychologów opiniujących „z automatu”.

Wreszcie – nie bójmy się wspierać obu rodziców. Nawet jeśli jeden popełnił błąd, nie oznacza to, że należy wykluczyć go z życia dziecka. Alienator potrzebuje jasnego komunikatu, że jego osobiste negatywne relacje z rodzicem alienowanym nie oznacza, że jest on złym człowiekiem. Zamiast "drużyny alienatora" potrzebuje prawdziwego wsparcia osób, które mają przed oczyma przede wszystkim dobro dziecka. Dodatkowo czasem również rodzic alienowany potrzebuje wsparcia, terapii, pomocy w poradzeniu sobie z lękiem i żalem. Ale to dziecko ma prawo do rodziców – nie odwrotnie.

„Miłość, która wszystko znosi” – modlitwa za rodziny

Alienacja rodzicielska jest krzywdą robioną dziecku przez rodzica - ojca lub matkę, której wydaje się, że skoro swojego byłego męża (lub żony) nie szanuje, nie lubi a może nawet nienawidzi, to dlatego, że to do gruntu zły człowiek. Alienator często uważa, że dziecko nie kocha prawdziwie drugiego z rodziców, tylko jest przezeń manipulowany. W rezultacie tego przekonania dąży (świadomie lub nie) do wzbudzenia nienawiści w dziecku. W tym układzie wszyscy potrzebują uzdrowienia, a to co możemy dać każdemu z nich to modlitwa.

Dlatego, jako wspólnota wierzących, prosimy: módlmy się za wszystkich, którzy cierpią z powodu rozbitych więzi. Za dzieci, które nie rozumieją, dlaczego nie mogą kochać. Za rodziców, którzy czują się odrzuceni. I za tych, którzy – często nieświadomie – stają się sprawcami tej tragedii.

Niech Pan, który „leczy złamanych na duchu i przewiązuje ich rany” (Ps 147,3), obdarzy ich łaską pokoju, pojednania i nowego początku.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat:

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!