separateurCreated with Sketch.

„Polowanie na kardynałów”: dziwny taniec przed konklawe

Kardynałowie nagabywani przez dziennikarzy przed konklawe

Kardynał Francois-Xavier Bustillo otoczony przez dziennikarzy na placu św. Piotra

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Camille Dalmas - publikacja 27.04.25
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Od dnia po śmierci papieża Franciszka okolice placu świętego Piotra stały się strefą zagrożenia... dla kardynałów.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Mężczyźni w czerwieni w tych dniach nie mają lekko. Według ostatniego oficjalnego podsumowania, przeprowadzonego w czwartek, w Watykanie zebrało się do tej pory jedynie 113 kardynałów — spośród 252, którzy teoretycznie zostali zaproszeni. Wciąż oczekiwani są kolejni, zwłaszcza kardynałowie elektorzy (czyli mający mniej niż 80 lat), chociaż spotkania już się rozpoczęły.

Naprzeciw nich stanęła armia dziennikarzy: ponad 4000 osób ubiegało się o akredytację w Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej. Teoretycznie więc obecnie przypada 35 dziennikarzy na jednego kardynała. Wszyscy chcą „upolować” choćby jednego, ponieważ wśród nich znajduje się — prawdopodobnie — następca Franciszka.

Dziennikarze tropią czerwone piuski

To, co sugerują liczby, potwierdza rzeczywistość: około godziny 9 rano kardynałowie, którzy nie mają szczęścia mieszkać wewnątrz murów Watykanu, są wciągani w zasadzkę przed wejściem do Auli Pawła VI. Tam czeka na nich tłum fotografów, kamer i mikrofonów. W już gęstniejącym tłumie prasa bezlitośnie tropi czerwone piuski. Niemal niemożliwe staje się uniknięcie serii pytań, które mają na celu wydobycie choćby skrawków informacji o przebiegu kongregacji generalnych lub uzyskanie wskazówki, jaki powinien być przyszły papież.

Problem w tym, że kardynałowie, którzy uczestniczą w tych zamkniętych spotkaniach, składają przysięgę, że zachowają w tajemnicy wymieniane tam opinie i rozmowy.

Kardynałowie w opałach

Niektórzy z kardynałów lepiej stawiają czoła zamieszaniu, inni gorzej. Czasem nawet wykazują się poczuciem humoru odpowiadając — bardzo ostrożnie — na pytania, zanim przekroczą granicę Watykanu. Inni sprytnie omijają zasadzkę, obchodząc plac świętego Piotra lub wjeżdżając samochodem.

Są też tacy, którzy próbują przedrzeć się przez dziennikarską sieć w całkowitym milczeniu, jak łaciński patriarcha Jerozolimy kardynał Pierbattista Pizzaballa.

Jeden z kardynałów, wyraźnie przestraszony, próbuje znaleźć schronienie pod kolumnadą Berniniego, ale zostaje uwięziony między dwoma barierkami, gdy hiszpańskojęzyczna dziennikarka z mikrofonem w dłoni zasypuje go pytaniami. Na szczęście z opresji ratuje go żandarm papieski, który odprowadza go w bezpieczne miejsce.

Szturm trwa także na odległość

Natarcie nie ustaje nawet na odległość: na telefony kardynałów spływają wiadomości i e-maile. Kilka lat temu pewien właściciel pizzerii z północnego Rzymu wyznał, że „bardzo ważne jest znać kardynała” w tym mieście. Dziś dziennikarze śledzący wielkie wydarzenie, jakim jest konklawe, zdają się jeszcze bardziej żyć maksymą: „W Rzymie rób to co Rzymianie”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!