separateurCreated with Sketch.

Stracił wszystko w zamachu bombowym w Nagasaki oprócz wiary w Boga, nadziei i miłości

Takashi Nagai – zdjęcie zrobione w 1946 r.
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Anna Gębalska-Berekets - publikacja 27.04.25
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Takashi Nagai był naukowcem, który nawrócił się z ateizmu na katolicyzm. Przeżył bombardowanie Nagasaki, ale jego dom został doszczętnie zniszczony. Najtrudniejsze było odnalezienie zwęglonych szczątków swojej żony, która trzymała w ręku różaniec. Świadectwem jego duchowej drogi były słowa, które wypowiedział tuż przed śmiercią – „Jezu, Maryjo, Józefie, w ręce Wasze oddaję ducha mego”.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Doktor Takashi Nagai nawrócił się dzięki doświadczeniu z umierającą matką, które zmieniło jego rozumienie duszy. Przeżył chorobę, która zmusiła go do zmiany specjalizacji lekarskiej. Bombardowanie w Nagasaki zabrało mu ukochaną żonę. Mógł być zły i nienawidzić Boga oraz ludzi. Spędził jednak pozostałe sześć lat swojego życia pisząc i przekonując innych, aby pośród trudności wybrali Miłość. „Kochaj wszystkich i ufaj Jego Opatrzności, a znajdziesz pokój. Próbowałem tego i mogę cię zapewnić, że tak jest” – podkreślał. 

Ostatnie spojrzenie matki 

Nagai urodził się w rodzinie szintoistycznej w 1908 r. w Izumo, niedaleko Hiroszimy. W 1928 r. rozpoczął studia medyczne na wydziale lekarskim uniwersytetu w Nagasaki.

„Od lat licealnych – pisał później – byłem więźniem materializmu. Wkrótce po tym, jak dostałem się na wydział lekarski, kazali mi przeprowadzić sekcję zwłok. Cudowna budowa całego ciała, szczegółowa organizacja jego największych części, wszystko to wzbudziło mój podziw. Ale to, z czym się zmagałem, było dla mnie tylko zadaniem do wykonania. Dusza? Fantazja wymyślona przez oszustów, by oszukać prostych ludzi”. Pewnego dnia 1930 r. Takashi otrzymał telegram od ojca. „Wracaj do domu!” – napisał mężczyzna. 

Nagai wyjechał tak szybko, jak było to możliwe. Kiedy dotarł na miejsce był zszokowany. Jego matka doznała udaru mózgu. Kobieta nie mogła już mówić. Patrzyła synowi prosto w oczy. To doświadczenie śmierci ukochanej osoby zmieniło dotychczasowe życie japońskiego studenta medycyny. 

Takashi Nagai
Takashi Nagai – zdjęcie zrobione w 1946 r.

„Tym ostatnim, przenikliwym spojrzeniem moja matka zburzyła ideologiczne ramy, które zbudowałem. Ta kobieta, która wydała mnie na świat, ta kobieta, która nigdy nie dała sobie chwili wytchnienia z miłości do mnie, przemówiła do mnie bardzo wyraźnie w ostatnich chwilach swojego życia. Jej spojrzenie mówiło mi, że duch ludzki żyje po śmierci. Wszystko to przyszło jako intuicja, która miała smak prawdy” – wspominał.

Po pogrzebie Takashi musiał wracać do Nagasaki. By oswoić się z pustką i tęsknotą za matką wybrał się w dłuższą podróż statkiem. Tam sięgnął po „Myśli” Blaise'a Pascala.  „Czym musiała być ta wiara katolicka, skoro tak naukowiec jak Pascal potrafił ją przyjąć, nie zaprzeczając swojej wiedzy?” – pomyślał.

Filozof wyjaśniał w swoim najważniejszym, teologicznym dziele, że spotkanie Boga możliwe jest dzięki wierze i modlitwie. Ten fragment zwrócił uwagę młodego chłopaka.

„Zawsze jestem gotów udowodnić hipotezę w laboratorium. Dlaczego nie spróbować tej modlitwy, na którą Pascal tak bardzo kładł nacisk?” – rozważał Takashi. 

Mały katechizm

Po powrocie Nagai postanowił poszukać katolickiej rodziny, która mogłaby przyjąć go do swojego domu na czas studiów. Ostatecznie Takashi wynajął pokój u rodziny Moriyama. Pobyt tam odegrał decydującą rolę w jego dalszym życiu. Zacznijmy jednak od początku.

W marcu 1932 r. silny ból ucha sprawił, że Nagai stracił słuch. Jego plany na przyszłość legły w gruzach. Częściowa głuchota zmusiła go do wyrzeczenia się obranej specjalizacji. Poświęcił się radiologii, która zaczęła się rozwijać w Japonii.

W styczniu 1933 r. Takashi otrzymał wezwanie do służby wojskowej w Mandżurii. Midori, córka państwa Moriyama, obiecała mu modlitwę. „Proszę, nie pozwól mu umrzeć w Mandżurii. Proszę, pozwól mu wrócić bezpiecznie. On Cię jeszcze nie poznał, drogi Panie, ale wszyscy w szpitalu mówią o jego szlachetności i poświęceniu dla chorych. Maryjo, on był tak smutny w ostatnią noc, gdy pozostał sam. Ty wiesz, że on stracił matkę. Proszę Cię, zastąp mu ją. Obiecuję odmawiać codziennie różaniec za niego i postaram się pisać listy, by dodać mu odwagi, tak jak pisałaby jego matka. Proszę, dopomóż mi, abym dobrze to robiła” – powtarzała każdego dnia Midori.

W paczce, którą mu przesłała dziewczyna, Nagai znalazł mały katechizm, który przeczytał z dużym zainteresowaniem. Po powrocie z Mandżurii, Takashi przyjął chrzest w katedrze Urukami. Przyjął imię Paweł, na cześć św. Pawła Miki, japońskiego męczennika ukrzyżowanego w Nagasaki w 1597 r. 

„Apostoł miłosierdzia”

Dwa miesiące później ożenił się z Midori Moriyama. Takashi próbował uświadomić żonie, na jakie poważne ryzyko naraża go i ich małżeństwo zawód, który będzie wykonywał. Ówcześni radiolodzy nie mieli środków, aby odpowiednio zabezpieczyć się przed promieniowaniem rentgenowskim. Midori rozumiała to niebezpieczeństwo. Podzielała poglądy męża na temat bycia „pionierem” w ratowaniu ludzkiego życia. Nagai chciał być kim więcej niż pracownikiem służby zdrowia. Stał się „apostołem miłosierdzia” wobec cierpiących i tych, którzy potrzebowali jego pomocy.

„Zadaniem lekarza jest cierpieć i radować się ze swoimi pacjentami, dążyć do zmniejszenia ich cierpienia tak, jakby były jego własnymi. Musi współczuć ich bólom. Ostatecznie jednak to nie lekarz leczy pacjenta, ale dobra wola Boga” – pisał Takashi.

Jako lekarz służył ludziom na frontach Dalekiego Wschodu w wojnie chińsko-japońskiej. Jego oddanie dla wszystkich, japońskich żołnierzy czy Chińczyków, kobiet, dzieci i starców, którzy zostali bezlitośnie wciągnięci w straszliwą rzeź, rosło heroicznie.

Po powrocie do Japonii zapotrzebowanie na promienie rentgenowskie wzrosło. Wkrótce Takashi zauważył niepokojące ślady na jego rękach i często czuł się wyczerpany. Czasami, w chwilach słabości, zamykał drzwi i siadał przed posągiem Maryi w swoim gabinecie. Mężczyzna odmawiał różaniec i ta modlitwa, jak tłumaczył, przynosiła mu wewnętrzny spokój. 

Atak bombowy w Nagasaki 

Tak było i 9 sierpnia 1945 r. o godzinie 11.02, kiedy oślepiający błysk pojawił się nad dachami domów w Nagasaki. Był on spowodowany wybuchem bomby atomowej. Na uniwersytecie medycznym, 700 metrów od centrum eksplozji, dr Nagai, który wykonywał wtedy zdjęcia rentgenowskie, został rzucony na podłogę, a w jego głowę uderzyły odłamki szkła. Krew obficie spływała mu z prawej skroni. Wokół byli ranni – zakrwawione ciała bliskich współpracowników, podarte ubrania, spalone włosy. Wizja piekła. Jego dom również doszczętnie spłonął. W popielisku znalazł zwęglone ciało żony i krucyfiks.

„Wszystko mi zabrano, tylko ten krucyfiks odnalazłem” – powiedział.

W milczeniu Takashi modlił się za duszę ukochanej żony i tysięcy ludzi, którzy zginęli.

Wiosną 1947 r., od dwóch lat nieuleczalnie chory, Nagai przestał wstawać z łóżka. Nie mógł pracować na uczelni, więc znalazł się bez środków do życia. Zaczął pisać, robił to dla swoich wciąż małych dzieci. W publikacjach zawarł wiele mądrych rad. „Moje drogie dzieci, kochajcie bliźniego swego jak siebie samego. To jest słowo, które wam zostawiam. Tym słowem rozpoczynam ten dokument i być może nim go zakończę, i znowu nim go podsumuję” – napisał. Świadectwo życia doktora Nagai mówiło samo za siebie. Całe jego życie było heroiczną służbą bliźniemu. To właśnie tej misji chciał się poświęcić do końca swoich godzin życia. 

 „Jezu, Maryjo, Józefie, w ręce Wasze oddaję ducha mego”

W marcu 1951 r. stan zdrowia doktora znacznie się pogorszył. W kwietniu napisał swoją ostatnią książkę. Ledwo ją skończył, gdy doznał udaru. Został przewieziony do szpitala, gdzie stracił przytomność. Gdy doszedł do siebie, powiedział donośnym głosem: „Jezu, Maryjo, Józefie”, a potem słabym głosem: „Składam moją duszę w Wasze ręce”.

Głęboko poruszona pielęgniarka wręczyła duży rodzinny krucyfiks synowi doktora, Makoto, aby on zaniósł go ojcu. Takashi na widok krzyża, ledwo słyszalnym głosem powiedział: „Módl się, proszę, módl się”. Zmarł zaraz potem, 1 maja, na początku miesiąca poświęconego Maryi.

Takashi Nagai został pochowany obok Midori. Na jej grób wybrał epitafium: „Oto służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1, 38).

Na swój własny grób również fragment z Ewangelii św. Łukasza: „Jesteśmy sługami niegodnymi, spełniliśmy tylko to, co było naszym obowiązkiem” (Łk 17, 10).

Książki doktora Nagai, czytane w całej Japonii od 1948 r., wniosły znaczący wkład w edukację społeczną jego rodaków i ewangelizację kraju. 

Źródła: krolowa.pl; adonai.pl; reddit.com; catholicstand.com; patheos.com; asipofcubancafe.com; denvercatholic.org; media.benedictine.edu

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!