separateurCreated with Sketch.

Gdyby papieża wybierał Internet… Mielibyśmy papieża Pizzaballę!

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Bogna Białecka - publikacja 03.05.25
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Internet już wybrał swojego papieża. Ma brodę, włoskie nazwisko kojarzące się z pizzą i serce pełne odwagi. Kard. Pierbattista Pizzaballa stał się sensacją, ale jego historia to coś więcej niż tylko zabawne memy.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Papież memów, czyli „Pizzaballa for pope!”

Gdyby papieża wybierali użytkownicy mediów społecznościowych, biały dym już dawno unosiłby się nad watykańskim kominem, a z loggii błogosławieństwo Urbi et Orbi wygłaszałby  Papa John XXIV.

Ponieważ jego imię i nazwisko jest bardzo barwne i ciekawe pojawiło się mnóstwo dowcipów na jego temat, poczynając od jego wizerunku z podpisem: "Pizzaballa przysięgający, że po wyborze na papieża ogłosi kładzenie ananasa na pizzy grzechem śmiertelnym" a kończąc na sugestii ze strony Amerykanów, by przyjął imię Jana XXIV, by stać się nową ikoną znanej sieci pizzerii "Papa Jonh's".

Ciekawy był też publiczny wpis Jana Cyraniaka na facebooku: "Mój kandydat: Pierbattista Pizzaballa. Chciałbym żeby wygrał, bo wtedy sedewakantyści ze śmiertelną powagą musieliby mówić - zamiast "uzurpator Bergoglio" - "uzurpator Pizzaballa". Byłaby to najśmieszniejsza rzecz na świecie xdddddd" .

Duży entuzjazm internetowych śmieszków budzi też fakt, że byłby to pierwszy papież z brodą. Jednak, co ważniejsze, papabile ma wiele cech budzących sympatię, szacunek i podziw ludzi wyznających bardzo różne poglądy na to, czym powinien być Kościół Katolicki.

Z Lombardii do Ziemi Świętej.

Pierbattista Pizzaballa wychował się w lombardzkiej wiosce Castel Liteggio. Zanim został kardynałem, był dzieckiem wśród pól, uczniem w zakonnym seminarium, ministrantem zapatrzonym w proboszcza, który przyjeżdżał na rowerze. – „Chciałem być jak don Pèrsec” – wspominał. I był.

Zamiast Chin, o których marzył jako młodzieniec, trafił do Jerozolimy. Pierwsze dni były jak kubeł zimnej wody – intifada, niepokój, językowa bariera. Ale to właśnie tam, w duchowej pustyni, dojrzewało jego powołanie i siła. – „Nie rozumiałem przemocy. Nie rozumiałem, czemu tam jestem. Ale musiałem zrozumieć sens mojego powołania” – opowiadał po latach.

Przez lata budował relacje między Arabami i Izraelczykami, chrześcijanami i Żydami, tradycją i nowoczesnością. Studiował na Uniwersytecie Hebrajskim, tłumaczył mszał na hebrajski. A wszystko to z łagodną, franciszkańską pokorą i umiejętnością słuchania ludzi, których dzieliło wszystko.

Pasterz w ogniu. Gdy Patriarcha wszedł do Gazy

Gdy w październiku 2023 r. wybuchł brutalny konflikt między Hamasem a Izraelem  i izraelskie wojska wkroczyły zbrojnie do strefy Gazy, kard. Pizzaballa nie pozostał biernym obserwatorem. Już dwa tygodnie po ataku Hamasu zadeklarował, że jest gotów oddać się w niewolę w zamian za dzieci uprowadzone przez Hamas. Ten wstrząsający gest odbił się echem na całym świecie. Nie był polityczną deklaracją – był świadectwem pasterza gotowego oddać życie za niewinnych.

Kardynał nie poprzestał na tym. Gdy tylko sytuacja pozwoliła, a walki nieco osłabły, Patriarcha osobiście wszedł do Strefy Gazy. Zrobił to nie w kurtce kuloodpornej i pod ochroną, ale jako duchowny, z posługą kapłańską. Odprawił mszę świętą w katolickiej parafii Świętej Rodziny i odwiedził wspólnotę prawosławną. Była to pierwsza taka wizyta hierarchy tej rangi w ogarniętej wojną strefie.

Od tego czasu wspólnie z Zakonem Maltańskim prowadzi tam działania humanitarne – rozdziela żywność, lekarstwa i środki opatrunkowe. Ale jeszcze ważniejsze niż pomoc materialna, jest to, że mieszkańcy Gazy poczuli, że Kościół o nich nie zapomniał. – „Nie jesteście sami” – powiedział.

To zdanie znaczy więcej niż niejedno przemówienie dyplomatyczne.

Pizzaballa – duchowy lider czasu wojny

Niewiele wiadomo o teologii i stanowisku doktrynalnym kard. Pizzaballi, częściowo dlatego, że rzadko zabiera głos w budzących emocję kwestiach.  Z jego słów i działań wynika jednak dążenie do wierności tradycji Kościoła przy jednoczesnej otwartości na współczesność. Mocno podkreśla centralne miejsce Chrystusa w Eucharystii, ma żarliwe nabożeństwo do Matki Bożej i wyraźnie postrzega drogę uświęcenia przez cierpienie – zwłaszcza w wielkim tyglu ludzkich dramatów, jakim pozostaje Bliski Wschód.

Jako patriarcha Jerozolimy wielokrotnie pokazywał, że potrafi budować relacje z obiema stronami konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Traktuje je z równą uwagą, choć często wyraża większą empatię wobec Palestyńczyków, których prawa – jak podkreśla – nadal pozostają niezrealizowane.

Nie ucieka od trudnych tematów w Kościele, ale też nie zamyka się na nowe inicjatywy. Liturgicznie skłania się ku tradycji, nie negując jednak różnorodności rytów. Choć jest stosunkowo młody i od niedawna kardynałem, wiele wskazuje na to, że jego rola w przyszłości może znacząco wzrosnąć.

Profil kardynała Pierbattisty Pizzaballi


Data urodzenia: 21 kwietnia 1965 r.
Święcenia kapłańskie: 15 września 1990 r.
Święcenia biskupie: 10 września 2016 r.
Konsystorz: 30 września 2023 r.
Ustanowiony kardynałem przez: Franciszek
Rodzina duchowa: franciszkanie
Języki: angielski, hebrajski, włoski
Ranga i parafia: kardynał-kapłan Sant'Onofrio
Odległość od Rzymu: 2 300 km
Członek Kurii: Nie

Zobacz zdjęcia z kardynałem z różnych lat:

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!