Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Zróbmy coś dla dzieci
Izabella w 2014 r. zapisała swoje najstarsze dziecko do przedszkola prowadzonego w Krakowie przez siostry michalitki. „Sama wychowywałam się u michalitek. Bardzo się cieszyłam, że moje dzieci będą w ich przedszkolu” – opowiada.
Iza szybko nawiązała dobre relacje z innymi rodzicami. „Zrodził się pomysł, byśmy sami zrobili coś dla naszych dzieci, które najczęściej widzą nas przy zajęciach w domu, lub wracających z pracy” – opowiada. „Postanowiliśmy stworzyć teatr dla dzieci”.
„Najpierw zrobiliśmy krótkie jasełka” – wspomina Iza. „Próby odbywały się w przedszkolu, dzięki życzliwości s. Lucyny Goj, ówczesnej dyrektorki. Za scenariusz posłużył mój wiersz w formie pastorałki, który opowiada o tym, jak do żłóbka przyszły Śmierć, Bieda i Diablęta”. Przedstawienie się udało, a zespół rodziców postanowił działać dalej. I tak powstała Grupa Teatralna „Kaworki”. Jej nazwa pochodzi od nazwiska Matki Anny Kaworek, współzałożycielki zgromadzenia i patronki przedszkola.
Kolejny spektakl pt. „Farfurka królowej Bony” wg Anny Świrszczyńskiej pokazali na Dzień Dziecka.W tym roku dokładnie w ósmą rocznicę tamtego występu, wystawią go w innym składzie, w nieco zmienionej i rozbudowanej formie.
Łatanie dziur
Przygotowania do wystawienia spektaklu trwają kilka miesięcy. „Borykamy się z różnymi problemami, ale najczęściej to brak czasu: praca, dzieci, choroby, nagłe sytuacje. Podczas prób jest wiele «łatania dziur»” – uśmiecha się Iza. Za każdym razem się jednak udaje!
„Wierzymy, że Pan Bóg w tym jest i jeśli Mu zależy na tym dziele, to spektakle będą powstawały!” – mówi z przekonaniem.
Iza sama ma wiele na głowie: jest odpowiedzialna za reżyserię, teksty, stroje i scenografię. „Muszę też dbać o cały zespół – przypominać o próbach i łatać owe dziury” – śmieje się.
U Najświętszej Rodziny
Po pierwszych, jednorazowych występach grupa nawiązała współpracę z ks. Mirosławem Dziedzicem, proboszczem parafii Najświętszej Rodziny w Krakowie Nowym Bieżanowie. Do dziś ich przedstawienia tam się właśnie odbywają, a dokładnie w Sali św. Brata Alberta.
„Występujemy za darmo, nie zarabiamy na spektaklach, choć od niedawna mamy przysłowiowy kapelusz, by zbierać pieniądze na nowe dekoracje czy stroje” – opowiada Iza. Grupa wystawiła już ponad 15 tytułów.
Prawdziwe Boże działanie
Członkowie to osoby, z których większość ma więcej, niż jedno dziecko. Skład zmieniał się przez te osiem lat. „Każdy przychodzi chętnie, jeśli tylko może, uczy się ról i stara się dać z siebie wszystko. Jednak chyba największym cudem w tym przedsięwzięciu są nasze relacje. Staliśmy się dla siebie nawzajem wsparciem duchowym, modlitewnym i w jakimś sensie terapeutycznym. Lubimy się i wspólna praca jest dla nas radością i wytchnieniem. Modliłam się, żeby Pan Bóg pomógł mi zrealizować teatralne marzenie, wierząc, że nie po to mi je dał, bym się nim zadręczała. I – choć nie udało mi się podjąć pracy w teatrze – w pewnym sensie to teatr sam przyszedł do mnie w postaci moich aktorów oraz we współpracy z profesjonalnymi muzykami i tancerzami. Tak właśnie nieoczekiwanie Bóg spełnia moje pragnienie” – mówi Iza z radością.
Nie spodziewała się, że akurat w przedszkolu spotka tak kreatywnych i chętnych do współpracy ludzi. „Mamy coraz więcej sympatyków, wierną publiczność, przychodzą nowi widzowie. Podczas tegorocznych jasełek sala pękała w szwach!”.
Tak to się kręci
„Ostatnie z moich dzieci kończy w tym roku przedszkole. Ale jeśli tylko będą chętni do zaangażowania się w teatr, nadal chcę tworzyć z nimi przedstawienia” – mówi Iza.
„Mimo że to ogrom stresu, wciąż mam zaufanie do Boga. To, że się udaje, jest dla mnie prawdziwym znakiem od Niego! Czasem zmęczenie jest tak duże, że mam ochotę rzucić to wszystko. Jednak gdy mija premiera, już mam pomysły na kolejne projekty!” – śmieje się Iza. „I tak to się kręci. Na chwałę Bożą!”.