Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Walka duchowa o córkę
Emily DeBouver przez wiele lat szukała sensu życia w niewłaściwych miejscach. Urodziła się na przedmieściach północno-zachodniego Chicago, a jej dzieciństwo nie miało silnych fundamentów religijnych. Jej ojciec, katolik, zadbał o to, by otrzymała chrzest i Pierwszą Komunię Świętą, natomiast matka – po bolesnych doświadczeniach związanych z Kościołem – zwróciła się ku duchowości New Age.
„W naszym domu panowało niewypowiedziane napięcie co do tego, w co właściwie powinniśmy wierzyć” – mówi Emily. „To napięcie cicho przenikało każdy zakamarek naszego życia”.
Gdy miała dziewięć lat, rozwód rodziców wywołał sześcioletnią walkę o opiekę, która sprawiła, że przez siedem lat nie miała kontaktu z ojcem. Bez duchowego przewodnictwa w kluczowych latach dorastania, Emily popadła w destrukcyjne zachowania:
„Stałam się podatna na wpływy świata i działania diabła. Bez zakorzenienia, bez kierunku i bez moralnego kompasu sięgnęłam jako nastolatka po alkohol, seks i narkotyki, by spróbować zapełnić pustkę w piersi – pustkę, którą tak naprawdę mogli wypełnić tylko Bóg i mój ojciec”.
Chrześcijaństwo jest seksistowskie - słyszałam, więc uciekłam w pogaństwo
Emily podążyła śladem matki: zanurzyła się w praktykach New Age. Medytowała, budowała pogańskie ołtarze, a w poszukiwaniu duchowości wyjechała nawet na siedem miesięcy na Bali. Mimo tych wysiłków, prawdziwe spełnienie wciąż jej umykało.
„Po ośmiu latach studiowania filozofii Wschodu i pracy duchowej bez Boga, byłam po uszy w długach” – mówi. „Mój związek przeżywał kryzys, a uczucie pustki nie znikało – aż do chwili, gdy spotkałam Jezusa”.
Rozczarowanie pogańskimi praktykami było bolesne. Tak naprawdę doświadczała pustki choć obiecywano jej szczęście i pełnię. Pewnego dnia postanowiła po prostu dać szansę Jezusowi. To był moment pierwszego nawrócenia, a zarazem wewnętrznego rozrachunku z przekonaniami, które nosiła przez lata:
„Gdy przyjęłam Jezusa do serca, musiałam zmierzyć się z wszystkimi stereotypami i oszczerstwami, na których wyrosłam: ‘Chrześcijaństwo jest seksistowskie, rasistowskie, patriarchalne – to narzędzie kontroli’. Musiałam sobie zadać też pytanie, co pomyślą o mnie inni, skoro przez lata wyśmiewałam wierzących’”.
Od letniego chrześcijaństwa do katolicyzmu
Początkowo była sceptyczna wobec katolicyzmu, ale im więcej czytała i zgłębiała, tym bardziej ją on pociągał. Dużą rolę odegrał w tym mężczyzna, którego wtedy spotkała, a który ujął ją swą szlachetnością i autentyczną troską, której wcześniej nie doświadczała. Był realnym zaprzeczeniem wszystkich negatywnych stereotypów o katolikach, którymi była karmiona przez lata. Jest to jej obecny narzeczony.
„Ostatecznie zrozumiałam, że Kościół katolicki ma wszystko, czego szukałam” – mówi. „Prawdę, głębię, piękno i samego Chrystusa”.
Sakramenty odmieniły jej życie. Przez Eucharystię nawiązała z Chrystusem więź pełną zaufania, której nie znalazła nigdzie indziej.
„Nie byłam u spowiedzi przez 18 lat. Kiedy w końcu wróciłam, oszołomiły mnie łaska i delikatność, których wtedy doświadczyłam. Przez długi czas wierzyłam, że spowiedź to tylko poczucie winy i osądzanie.
Wmówiłam sobie, że grzech i piekło nie istnieją – dopóki nikogo nie ‘zraniłam’, wszystko było w porządku. Ale siedząc w konfesjonale, twarzą w twarz z kapłanem, który promieniował miłością i miłosierdziem Chrystusa, wszystko się we mnie rozplątało. Płakałam, gdy przypominał mi o miłości Jezusa i Jego pragnieniu, bym żyła z Nim w bliskiej relacji.
Wyszłam z kościoła lżejsza, bez bagażu, z nowym sercem. Jezus dał nam te sakramenty, bo wiedział, że będziemy ich potrzebować – by Go poznać, przyjąć Jego łaskę i zaznać prawdziwej wolności”.

Razem, w małżeństwie, ku Bogu
Emily przygotowuje się obecnie do ślubu ze swoim narzeczonym, katolikiem – 7 czerwca złożą sobie przysięgę wierności w kościele św. Marii Anielskiej. Ich relacja rozkwitła dzięki wspólnej wierze.
Jej życie duchowe obejmuje dziś nabożeństwo do Maryi poprzez modlitwę różańcową, a także inspirację przykładami świętych.
„Dzięki Jezusowi, Jego Kościołowi i Jego sakramentom jestem bezpieczna – jestem w domu” – powiedziała.
Jeśli historia Emily poruszyła cię do głębi – nie jesteś sam. Każdy nowy członek Ciała Chrystusa wzbogaca cały Kościół. Jej świadectwo przypomina, że Bóg cierpliwie czeka na wszystkich, którzy szukają sensu i celu życia.
„Swoje życie zawdzięczam Trójcy Świętej i jednemu, świętemu, katolickiemu Kościołowi” – mówi Emily. „To doświadczenie zmieniło historię mojej przyszłej rodziny na pokolenia”.
