Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Siedmioletnia Kasia Nawrocka z dziecięcym entuzjazmem celebrowała zwycięstwo swojego taty. Uśmiechała się, tańczyła, machała flagą. Nie wiedziała, że jej spontaniczna radość stanie się przedmiotem brutalnych ataków internautów. Czy naprawdę na tym polega dorosłość?
7-letnia Kasia skradła show
Podczas wieczoru wyborczego Karola Nawrockiego media skupiły uwagę nie tyle na wynikach, co na jego siedmioletniej córce. Kasia Nawrocka z dziecięcą swobodą cieszyła się chwilą. Uśmiechała się, tańczyła, machała flagą i wysyłała serduszka do kamer. Pojawiły się nagrania i artykuły, pisane zresztą z sympatią dla dziewczynki. Kasia nie wiedziała, że dla części opinii publicznej jej autentyczność stanie się „niewygodna”.
Nie rozumiała też – bo skąd miałaby – że dla części internautów jej spontaniczność stanie się pretekstem do wyzwisk, drwin, nienawistnych komentarzy i analizy jej wyglądu oraz zachowania. Nie komentarzy. To była fala hejtu – pełnoskalowej przemocy słownej wymierzonej w dziecko.

Hejt na dziecko to nie „kontrowersja” – to przemoc
Do sprawy odnieśli się przedstawiciele instytucji chroniących dzieci. Rzecznik Praw Dziecka, Monika Horna-Cieślak, wyraziła zdecydowaną niezgodę na ataki na siedmioletnią Kasię. Biuro Obrony Praw Dziecka zapowiedziało możliwość podjęcia kroków prawnych wobec sprawców, przypominając, że znieważanie małoletniego w przestrzeni publicznej może zostać zakwalifikowane jako przestępstwo, za które grozi nawet 12 lat więzienia.
Dziecko nie stało się „ofiarą kontrowersji”. Stało się ofiarą przemocy dorosłych, którzy w walce politycznej przekroczyli granice przyzwoitości, człowieczeństwa i prawa.

„Nie zmieniaj się”. Głos zakonnicy, który usłyszała cała Polska
W obronie Kasi stanęła między innymi dominikanka, siostra Benedykta Karolina Baumann – znana z prowadzenia bloga „Zakonnica bez przebrania”. Jej wpis na facebooku z 2 czerwca wieczorem, napisany – jak przyznała – pod wpływem chwili - stał się wiralem. Poniżej przytaczamy go w całości:
„Dziewczynko, nie zmieniaj się. Nie pozwól, żeby dorośli stłamsili twoją radość życia, poczucie bezpieczeństwa i pewność siebie.
Świat cię bardzo rozczaruje, ale nie daj sobie odebrać tej żywiołowej ciekawości i entuzjazmu, z którym wczoraj wtargnęłaś jak burza do sztabu wyborczego taty.
Masz siedem lat. Nie interesują cię polityczne rozgrywki. Nie wiesz jeszcze, jak bardzo podzielony jest kraj, w którym przyszło ci żyć. Twój tato jest dla ciebie najważniejszą osobą na świecie, bo jest TATĄ, a nie dlatego, że pokonał w wyborach jakiegoś innego pana. Tamten pan prawdopodobnie kompletnie cię nie obchodzi.
Za kilka lat będziesz wiedzieć o wiele więcej. Może nauczysz się, że lepiej chować emocje jak najgłębiej. Siedzieć prosto. Nie garbić się. Nie skakać. Nie machać nogami. Nie cieszyć się zbyt głośno. Nie pokazywać. Nie czuć.
Oby nie.
Dałaś wczoraj nam wszystkim piękną lekcję człowieczeństwa: takiego zwykłego, pozbawionego maski, odważnego.
Dałaś nam wczoraj lekcję prostej, dziecięcej miłości.
Dałaś nam wczoraj lekcję autentyczności.
Dziękuję, Kasiu.
„Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18,3).”
Czy dzieci powinny być obecne na wydarzeniach politycznych? A może to niektórzy dorośli nie powinni tam być?
Wśród komentarzy pojawiły się głosy, że może dziecka w ogóle nie powinno być na scenie podczas wieczoru wyborczego. Ale czy to naprawdę problem? Czy nie jest naturalne, że dzieci uczestniczą w życiu swoich rodziców – również wtedy, gdy tata zostaje prezydentem Polski?
Wszystko w tej historii pokazuje, że nieobecność dziecka nie rozwiązałaby problemu. Bo problemem nie jest siedmioletnia dziewczynka, która macha flagą. Problemem są dorośli, którzy nie potrafią znieść dziecięcej autentyczności, bo nie lubią jej ojca. Problemem są emocje, które wybuchają jak bomba, tylko dlatego, że ktoś „nie pasuje do naszego obozu”.
Czas na rachunek sumienia – za słowa, które ranią
Historia Kasi Nawrockiej powinna nas obudzić. Powinna sprawić, że spojrzymy w lustro i zapytamy: co takiego w nas dorosłych pękło, że potrafimy ranić dziecko za to, że się cieszy? Jak bardzo musimy się zatracić, żeby szukać w siedmiolatce przeciwnika politycznego?
Zakończmy więc ten tekst nie opinią, nie komentarzem – ale modlitwą:
Panie Jezu, daj dorosłym rozsądek i pomóż w zachowaniu kultury osobistej w Internecie. Obdarz ich mądrością i łagodnością serca. Chroń Kasię Nawrocką, jej mamę, tatę i całą rodzinę przed niesprawiedliwością. Umocnij wszystkich dobrych ludzi, którzy stanęli w jej obronie. I spraw, byśmy nigdy nie zapomnieli Twoich słów: „ „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18, 3)…” Amen.