Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Msza, jakiej świat jeszcze nie widział
14 maja 2025 roku, na wysokości 5364 metrów n.p.m. w bazie pod Mount Everestem, odprawiono pierwszą w historii mszę świętą. W dodatku była to msza święta w tzw. nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. Celebransem był 44-letni ks. Ninian Doohan z diecezji Dunkeld w Szkocji. Liturgia „Missa pro Pace” – msza święta o pokój – zakończyła ośmiodniową wędrówkę, rozpoczętą w Lukli.
„Niebo znów zstąpiło na ziemię, tym razem w jej najwyższym punkcie” – powiedział celebrans podczas mszy świętej. Dodał również, że to z pewnością pierwsza msza święta odprawiona na tym terenie za pontyfikatu papieża Leona XIV. Liturgiabyła spełnieniem obietnicy złożonej Szerpie Gele Biszokarmie w Boże Narodzenie 2023 r., kiedy ten przyjął chrzest w parafii św. Patryka w Edynburgu.
Ołtarz, na którym ks. Doohan składał ofiarę mszy świętej , wykonał jeden z tragarzy – hinduista. Mszy świętej wysłuchało około 20 osób, które ksiądz pobłogosławił na koniec przyniesionymi przez siebie relikwiami.
„Jedna stopa przed drugą”
Wspinaczka była fizycznym i duchowym wyzwaniem. Nawet najlepsi alpiniści muszą na Evereście mierzyć się z ograniczeniami ciała. „Twoje ciało jest ograniczone przez każdy możliwy czynnik” – przyznał ks. Doohan – „rozrzedzone powietrze, brutalny chłód, ból mięśni i ryzyko choroby wysokościowej”. W takich warunkach, jak mówi, czasem wszystko sprowadza się do „stawiania jednej stopy przed drugą”.
Kapłan całą drogę przeszedł w sutannie, podkreślając w ten sposób, że nie chodzi o zdobycie szczytu, lecz o pielgrzymowanie. „To była droga pełna zmęczenia, ale również wdzięczności” – dodał. Wysiłek wspinaczki miał wymiar nie tylko osobisty, ale też wspólnotowy i misyjny.
Przed wyprawą parafianie z jego szkockiej parafii uruchomili zbiórkę na rzecz jezuickiej misji św. Ignacego w Katmandu, która prowadzi mobilne kliniki i szkołę dla dzieci z niepełnosprawnościami. Potrzeba było 750 funtów, zebrano ponad 5000 jeszcze zanim kapłan dotarł na miejsce.
Z Glasgow na szczyty powołania
Droga ks. Ninian Doohana do kapłaństwa była równie wyboista jak ścieżka pod Everest. Dorastał w trudnych warunkach – ojciec zmagający się z uzależnieniem, rozwód rodziców, ciągłe przeprowadzki. Wychowywała go matka i dziadkowie, a wiara przetrwała dzięki wspólnocie katolickiej w Glasgow i późniejszym doświadczeniom w Australii.
To właśnie tam, w Sydney, podczas mszy świętej w 2002 roku usłyszał: „Być może ktoś tu dziś obecny jest powołany przez Boga, by zostać kapłanem. Wystarczy powiedzieć «tak».” Był jedynym młodym mężczyzną w kościele i wiedział, że te słowa są do niego. Po tym „tak” rzucił się w wir pracy duszpasterskiej: odwiedzał migrantów, pracował z ubogimi i formował się duchowo.
Zastanawiał się nad życiem zakonnym i spędził 12 lat u norbertanów, zanim ostatecznie został wyświęcony dla diecezji Dunkeld. Obecnie posługuje jako proboszcz w parafii św. Patryka w Edynburgu i kapelan szpitalny. Rozważa także założenie pierwszego w Szkocji Oratorium św. Filipa Nereusza.
Źródło: misyjne.pl, National Catholic Register